Rozdział 2

23 2 1
                                    

Kaylie

-A teraz zapraszamy Kaylie Morton!-usłyszałam głos prowadzącego.

Weszłam na scenę i gdy usłyszałam pierwsze takty A Milion Dreams, muzyka mnie pochłonęła.

I close my eyes and I can see

A world that's waiting up for me

That I call my own

Throught the dark, through the door

Trought where no one's been before

But it feels like home

Taniec był odskocznią od wszystkiego. Kochałam go całym sercem.

A vision of the one I see

A milion dreams is all it's gonna take

A milion dreams for the world we're gonna make

For the world we're gonna m...

Ból. Poczułam ból w kolanie i nagle leżałam na podłodze. Pani Rozalia biegła do mnie z przejętą miną.

-Nic ci się nie stało?-pyta.

-Chyba nie...aua-sapnęłam gdy wstałam Czy przez tą głupią końcówkę występu moje marzenie mogło leżeć w gruzach? Możliwe.- Albo jednak tak.

-Chodź, pomogę Ci wstać.-powiedziała do mnie.

Popatrzyłam na trybuny i zobaczyłam śmiejącą się Victorię i jej koleżankę Leanę. Bardzo ich nie lubiłam, uprzykrzały mi życie nawet w szkole, do której niestety razem chodziłyśmy. Chodziła do równoległej klasy i z tego co wiem od Gaby, ten cały Aiden jest jej chłopakiem. Naprawdę, nie wiem skąd ona to wie skoro nie chodzi do Brighton City School. Usiadłam na najbliższej ławce i usłyszałam, że muzykę do mojego występu już zatrzymano.

-Teraz na scenę zapraszamy Victorię Wilson!-krzyknęła tym razem trenerka klubu, do którego uczęszczała Victoria.

Przewróciłam oczami i usłyszałam The Greatest od Sii. Lubiłam tę piosenkę a teraz będzie mi się źle kojarzyła. Świetnie.

Vica nie miała swojego stylu, a jej ruchom brakowało techniki, ale mimo wszystko na scenie nadrabiała pewnością siebie. I wpływom jej ojca.

-Zapraszamy Gabriellę Wright na scenę!-powiedział prowadzący.

Zaczęłam głośno klaskać.

-Dawaj! Rozwalisz system!- krzyknęłam a Gaby posłała mi uśmiech.

Teraz usłyszałam Rockabye, tą piosenkę zdecydowanie będę lubić. Występ Gaby wyszedł wspaniale, a skok o który tak się martwiła wyszedł obłędnie. Teraz trzeba było czekać na wyniki. Brighton reprezentowały dwa kluby taneczne i to było najgorsze. Który klub będzie znany w całym miasteczku. A który pójdzie w zapomnienie.

-Zgodnie z innymi jurorami uznaliśmy...-powiedziała jakaś młoda kobieta, która była jedną z nich.- że trzecie miejsce z kategorii modern-jazz zajmuje... Sheila Jourdans z Seattle Dance Club! Gratulujemy! Zapraszamy na podium!

Dziewczyna wbiegła na podium płacząc a jej koleżanki wiwatowały jej najgłośniej jak potrafiły.

-Drugie miejsce w kategorii modern-jazz zajmuje....-emocje tak bardzo dawały o sobie znać. -Gabriella Wright! Zapraszamy i gratulujemy!-usłyszałam imię przyjaciółki i zaczęłam piszczeć.

-Gratulacje Gaby!- krzyknęłam a dziewczyny z naszego składu piszczały i składały Gaby gratulacje. Dziewczyna także płacząc pobiegła na podium.

-Teraz czas na ostateczny werdykt jurorów!-ogłosiła jedna z nich.-Pierwsza miejsce w kategorii modern-jazz zajmuje... Kay... Victoria Wilson! Gratulujemy!-usłyszałam decyzję jurorów i załamałam się. Chociaż to nie była decyzja jurorów tylko trenerki Vicki.

-Co? Jak to?-rozumiem, że końcówka miała być stojąca a była leżąca ale to nie znaczy, że m nie poszło. Moim zdaniem występ wyszedł mi nawet spoko.

-Trenerka Victorii wyrwała jurorce mikrofon! Powinni zostać zdyskwalifikowani!- krzyczała Gaby.

-Dziewczyny! Chodźcie! Te całe zawody nie mają sensu. Jeśli to co się tutaj wydarzyło można nazwać zawodami.-mruknęła na koniec pani Rozalia.

-To nie tak...-jurorka pokręciła głową.- Rozważaliśmy Kaylie i Victorię...

-I stwierdziliście, że polecicie na kasę! Nie mów mi, że tak nie jest, Melanie!-mówiła podniesionym tonem moja trenerka. Nie tylko ona była zdenerwowana. Ja, Gaby i reszta dziewczyn z naszego klubu, też była oburzona zaistniałą sytuacją.- Ciekawe ile wam zaproponowali. Albo już dali! Z resztą, nie ważne, nie ma po co chodzić na zawody skoro wygrywają pieniądze od talentu.

Pani Rozalia miała rację. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Jednak pieniądze pana Wilsona umieją zdziałać cuda.

-Gratulację, Kaya!-moja przyjaciółka skoczyła na mnie.-Było extraaa! Nie przejmuj się tym rozpieszczonym bachorem.

-Dzięki, Sophie.

-I kto tu dzisiaj rozwalił system? -zapytał mój tata.- Wiadomo, że moja córa! Zdolna po tatusiu.

- Chyba po mamusi, Tom. -moja mama uśmiechnęła się do mnie czuło i przytuliła mnie. -Gratulacje, złotko. Jesteśmy z ciebie dumni.

Kochałam moją rodzinę i Sophie oczywiście też, bo chociaż, że nie miałyśmy więzów krwi była dla mnie jak rodzina. Znałam ją całe życie i od zawsze się z nią przyjaźniłam. Brunetka była szalona i razem zawsze świetnie się bawiłyśmy. Zawsze też mogłam przyjść do niej problemem a ona próbowała mi pomóc.

-Gratki, siostra! Nie przejmuj się tą całą Viką Sriką. Niesprawiedliwe, że zawsze lecą na kasę tego okropnego dziada. -usłyszałam wspierający mnie głos Tracy, mojej osiemnastoletniej (jeszcze) starszej ode mnie siostry.

-Dzięki, Tracy. Umiesz pocieszyć.

-Jak zawsze.-puściła mi oczko.

-Chodźcie dziewczynki! Upiekłam ciasto!-zawołała moja mama z samochodu, w którym siedziała już wraz z moim tatą. Razem z Tracy i Sophią poszłyśmy do auta śmiejąc się nawet nie wiedząc z czego, taka już była nasza tradycja.

Taniec, który masz w sercu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz