14.Hallowen

38 0 0
                                    

Dzisiaj był 31 października co za tym idzie było Halloween. Tak jak ustaliliśmy wczoraj postanowiliśmy iść o 23 na wyścigi a potem do clubu. Wstałam dopiero około 13. Zjadłam szybko obiad i pojechałam do bazy. Spotkałam tak akurat całą ekipę, rozmawiali o czymś ale jak mnie zobaczyli to wszystko ucichło.

- O czym gadaliście? - zapytałam niepewnie  

- O niczym - odparł szybko mój brat

- Nie możecie jej kurwa okłamywać - wkurzył się Nico

- Masz racje Nic. A więc droga Emilly, ludzie chcą żebyś się dzisiaj ścigała. Na motorze - powiedział Aron po czym dodał - ale nie wiadomo z kim bo postać jest anonimowa

- No spoko to przekażcie że będę się ścigać o 20 wyjeżdżamy - powiedziałam i wyszłam żeby się naszykować. Było już po 19. Dostałam wiadomość.

OD: nieznany

- lepiej uważaj dzisiaj na wyścigu kwiatuszku bo może się okazać że przegrasz ;)

DO: nieznany

- Kim ty jesteś? a po za tym ja zawsze wygrywam 

OD: nieznany

- Wszystkiego dowiesz się po wyścigu kwiatuszku 

Nic już nie odpisałam. Dokończyłam makijaż i zeszłam do garażu. Była tam już cała ekipa. Oni wsiedli do auta a ja pojechałam moim motorem. Na wyścig dojechaliśmy przed 22.  

- za niedługo się ścigam - powiedziałam zadowolona

- yhy...- odpowiedział Zack, chyba mu się to nie podobało

- musisz na siebie uważać młoda - powiedział Nico

- nie daj się! - powiedziała Grace 

- będzie dobrze, ide na linie startu a ty - pokazałam na Arona - idziesz na chwile ze mną 

- szybki numerek przed wyścigiem - poruszył dwuznacznie brwiami Aron

- tylko grzecznie mi tam - zaśmiał się Nico

Zignorowałam jego słowa i ruszyłam do auta, którym przyjechali. Gdy już stałam koło niego to poszłam i otworzyłam bagażnik. 

- ej ej ej, nie zapędzaj się tak mała, ja tylko żartowałem z tym - parsknął śmiechem

- nie martw się o to, jak zaczniemy się ścigać to weź ochronę i z bronią obstawcie metę ale tak żeby nie było was widać, dostałam wiadomość że mam uważać na wyścigu i wole się zabezpieczyć. Ani słowa komukolwiek z ekipy rozumiesz? - powiedziałam ostro

- tak księżniczko, ale przypominam tylko że ja tu rządze - oburzył się Aron

Bez większego namysłu uzbroiłam się  w broń i ruszyłam na linie startu. Pani wyszła między nas i strzeliła w powietrze. Ruszyłam z piskiem opon. Całą trasę byłam pierwsza. Dojechałam na metę i wygrałam jak zwykle. Od razu podjechałam do auta ekipy i kiwnęłam im głową, że mają jechać za mną. Dojechaliśmy do bazy i każdy poszedł się przebrać na Halloween. Ja przebrałam się za anioła, Aron za śmierć, Ash za krzyk, Nico za wampira, mój brat za kosiarza, a Grace za zakonnice. Do klubu dojechaliśmy bez problemów. Graliśmy, piliśmy, kilka osób nawet ćpało. Było bardzo fajnie. Gdy wracałam do znajomych wpadłam na Arona. On był pijany, ja lekko wstawiona ale oboje byliśmy świadomi wszystkiego co sie działo. Emocje i alkohol tak nas poniosły że wylądowaliśmy w łóżku. Obudziłam się cała spocona i we łzach. Starałam się złapać oddech ale na marne, żeby nie budzić chłopaka śpiącego obok mnie poszłam do kuchni w bazie. Napiłam się wody i próbowałam się uspokoić jednak na marne. Nie wiedziałam w jaki sposób moge wyładować emocje, zawsze jak coś sie działo to wsiadałam na motor i jechałam przed siebie zapominając o świecie. Lecz tym razem prowadzenie po alkoholu i w takim stanie byłoby niebezpieczne. Poszłam więc na siłownie, żeby powalić w worek. Nie było mojego rozmiaru rękawic, waliłam gołymi rękami. Nie wiem ile tak uderzałam, na siłownie wszedł Aron, jego wzrok od razu padł na mnie a bardziej na kostki moich rąk. Były całe we krwi. Spojrzałam na zegar, który skazywał 4:00 weszłam tu o 1:30. Przez cały czas biłam worek bez rękawic. Wszystko było we krwi.

- Coś  ty ze sobą zrobiła księżniczko? - zapytał zmartwiony Aron

- nie wiem ja.. ja przepraszam - zająkałam się

- spokojnie już jest wszystko dobrze - powiedział a ja poczułam te ramiona w których czułam się tak dobrze

- jesteście tego pewni? - zapytała jakaś postać, która właśnie weszła na siłownie

- Kim ty jesteś?! - zapytał wkurzony Aron

- nie poznajesz mnie kwiatuszku? - zapytał z drwiną, a ja dopiero wtedy zrozumiałam że to był Drago, brat bliźniak Nelsona

- to ty?! ten wyścig, te wiadomości? to wszystko byłeś ty?! - pytałam z opanowaniem lecz wewnątrz miałam ochotę bić w niego jak w ten worek

- jednak mnie pamiętasz, po tylu latach - drwił Drago

- czego chcesz?- warknęłam na niego wkurzona  

- tego samego co chciał mój braciszek nim dostał od ciebie kulkę kwiatuszku. Chce zemsty  na tobie. Obiecałem Nelsonowi że pomszczę siostrę jeśli go już nie będzie, teraz wiem że musze pomścić też go bo jakaś suka go zabiła. -  powiedział i wyciągnął broń - ale jeszcze nie dziś, spodziewaj się mnie już niedługo kwiatuszku - powiedział i wyszedł z bazy. 

Momentalnie dostałam ataku paniki. Nie umiałam złapać oddechu, dusiłam się własnymi łzami. Nic mi teraz nie pomagało. Ze zmęczenia zasnęłam w ramionach Arona. Bałam się że coś stanie się moim bliskim. Ale wiedziałam że Drago będzie polował na mnie. Musiałam być teraz silna dla nich. Postanowiłam im rano powiedzieć kim on jest i czego chciał. Moje przemyślenia przerwała fakt że odpłynęłam w krainę snów. Rano gdy się obudziłam byłam sama. Z salonu słyszałam głosy ale nie miałam siły wstawać.  Wiedziałam że nie moge odwlekać wiecznie więc po chwili schodziłam już na dół jakby nigdy nic.

- hejka - powiedziałam wesoła

- wytłumaczyłabyś nam kto to był i czego chciał? - zapytał zaniepokojony Zack

- Więc tak, to był Drago. Brat bliźniak od Nelsona. Za życia obiecał bratu że jak coś to będzie próbował się na mnie zemścić i właśnie po to wrócił. Przez moją osobę jesteście zagrożeni, lepiej będzie jeśli na jakiś czas wyjadę - powiedziałam i usiadłam na kanapę obok Arona

- Nie nie i jeszcze raz kurwa nie!! - wykrzyczał mój brat

- Nie pozwolimy ci wyjechać - poparł go Nico 

- Jesteśmy z tobą - potwierdziła Grace

- Nigdy cie nie zostawimy - Dodał Aron

- Nigdzie nie jedziesz - Dodał na koniec Ash

- ale.. - nie dane mi było dokończyć

- Nie ma żadnego "ale" - powiedział Aron  i objął mnie ramieniem. Wtuliłam się w jego ramie i poczułam się bezpiecznie.

Nagle do naszego domu wbiegło dużo ludzi w garniturach, okrążyli nas. Nikt nie mógł nic zrobić bo było ich za dużo. Nagle z pośród nich wyszedł ON. Miałam już dość. Nie miałam na nic ochoty. 

- Witam ponownie kwiatuszku - powiedział Drago z kpiną w głosie

- Spierdalaj kurwo - powiedziałam cicho i liczyłam że tego nie usłyszał

- Wyszczekana suka, lubie takie - powiedział i podszedł bliżej

- A teraz grzecznie ze mną pójdziesz - podał mi dłoń

- Weź spadaj, nigdzie z tobą nie ide palancie - powiedziałam z taką samą kpiną jak on przedtem 

- pójdziesz albo twoi przyjaciele pożegnają się  z życiem - powiedział i każdy wycelował w moich przyjaciół - To jak? 

- NIEE!! - wykrzyczeli wszyscy na raz

- Zgoda, pójdę ale pod warunkiem że na 100% nic im się nie stanie - powiedziałam i podeszłam do niego

- Grzeczna dziewczynka - powiedział i ruszyliśmy do auta. 

Długo się nie nacieszyłam bo po chwili ktoś wstrzyknął mi coś w szyje. Nagle obudziłam się... 

Śmiercionośny Wyścig: Pakt z MafiąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz