Rozdział 3

34 6 23
                                    

Po pierwsze. Czy ona ma teraz zamiar przyłazić tu i działać mi na nerwy codziennie?

Po drugie. Czemu nagle udaje milutką, skoro jeszcze wczoraj nie potrafiła okazać mi ani trochę szacunku.

I po trzecie... Skąd ona wie jak mam na imię?!

- Halooo, ___! Mowię do ciebie - chyba za długo nad tym myślałam, gdyż Victoria zaczęła mi machać ręką przed twarzą.

- Skąd...

- No weź, myślisz, że jestem na tyle głupia, żeby nie skapnąć się, że to ty mnie wczoraj przypadkowo zaprosiłaś do znajomych? Już kiedy długo schodziło ci sprawdzanie mojego wieku na dowodzie, wiedziałam, że będziesz mnie chciała później obczaić.

Co za... Błagam weźcie ją ode mnie.

- Masz mnie - odparłam unosząc ręce do góry - Ale dalej nie rozumiem, po co tu przyszłaś.

- Chcę pogadać z twoją szefową.

Oj nie, nie wywalisz mnie z tej roboty tak łatwo.

- W jakim celu? - uniosłam brwi.

- Chcę się tutaj zatrudnić.

No tego to się nie spodziewałam. Taki wredny babsztyl chce pracować ze mną w tej samej restauracji? Już wolałam, żeby chciała pogadać z moją szefową o tym wywaleniu mnie z pracy.

- Nie potrzebujemy pracowników - odpowiedziałam chłodno.

- Oh no weź, ___! - Victoria oparła się ręką na moim ramieniu - Nie okłamuj mnie. Wczoraj jako jedyna łaziłaś po wszystkich klientach i jakoś nie widziałam innych kelnerów.

Czemu ona jest aż taka wścibska?

- Daję sobie radę - odparłam strącając ją z siebie.

- Jesteś pewna, że nie potrzebujesz pomocy? Wyglądasz na zmęczoną.

Zmęczona to ja jestem twoim gadaniem.

- Dobra, jeżeli chcesz to szefowa jest na zapleczu. Powodzenia czy coś.

Rogata jedynie przytaknęła i udała się we wskazanym przeze mnie kierunku.

Co się odwala? Najpierw wyzywa mnie od dziwek, potem specjalnie gra mi na nerwach i nie okazuje żadnego szacunku, a teraz przychodzi tu, udaje miłą i chce mi pomóc w pracy? Czy to jest jakiś pierdolony eksperyment społeczny?

Postanowiłam wrócić do pracy i cieszyć się tym, że jak narazie Victoria ze mną nie pracuje.

Niezbyt mi to jednak wychodziło, gdyż cały czas o niej myślałam. Kim ona w ogóle jest i czego tak naprawdę ode mnie chce? Chyba prędko się tego nie dowiem...

~🚬~

Wróciłam do domu koło 21:30, o dziwo tym razem miałam trochę więcej siły, więc pogadałam trochę z mamą. Opowiedziałam jej wszystko co działo się wczoraj i dzisiaj, pomijając tylko wydarzenia związane z Victorią. Nie miałam zamiaru zaprzątać nią sobie głowy. Nawet nie wiem czy będę z nią pracować. W końcu moja zmiana obejmuje 4 dni w tygodniu, może ją zatrudnią na 3 pozostałe. Na to liczę.

Godzinę później wróciłam do pokoju i spojrzałam w telefon. Dalej na ekranie miałam zaproszenie do znajomych od Tori Larsson. Postanowiłam zaakceptować, bo jak już mamy razem pracować, to przydałoby się zakopać ten dziwny topór wojenny.

Nie minęła nawet minuta, a ona już zaczęła do mnie pisać.

„Hej, ___. Śpisz?"

Na początku miałam zamiar zignorować jej wiadomość, jednak chwilę to przemyślałam. Ona nie jest głupia. Potem by mnie wypytywała jakim cudem zasnęłam sekundę po zaakceptowaniu jej zaproszenia.

„Jesteś lepsza od nikotyny" ||Tori x reader|| (Eddsworld)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz