Rozdział 4

23 6 14
                                    

Nie mogłam w to uwierzyć. Upita Victoria leżała nieprzytomna pod śmietnikiem, a obok leżały wypalone papierosy. Dlaczego? Dlaczego zachciało jej się alkoholu akurat w pracy? Jak już to czemu po prostu nie uciekła do domu? Przecież szefowa ją zabije, mimo że jest przemiłą kobietą.

Kucnęłam przy dziewczynie i lekko szturchnęłam ją w ramię.

- Victoria?

- Faen, mówiłam ci, żebyś mnie tak nie nazywała... - wymamrotała powoli otwierając oczy.

Przynajmniej była przytomna.

- Wybacz, Tori... - spojrzałam jej w oczy. Wyglądała na kompletnie zmarnowaną - Pomogę ci wrócić do domu.

- Wolę tu zostać.

- Tori, do cholery. Jeżeli szefowa cię tak zobaczy to wylecisz z roboty!

Dziewczyna na chwilę zamilkła.

- Nie mam gdzie wracać. Poza tym, jestem tak najebana, że nie dam rady wstać.

- Z moją pomocą dasz radę - oznajmiłam delikatnie podnosząc Victorię na nogi. Ta od razu złapała się mojej ręki, żeby się nie wywalić.

- Już ci mówiłam, że nie mam gdzie wracać - dalej protestowała.

- To zabiorę cię do siebie. Nie mogę cię tutaj tak zostawić! - czemu ja to robię? Nawet się nie przyjaźnimy, a do tego jest dorosła i odpowiada za swoje czyny.

Dziewczyna w odpowiedzi mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem i zaczęła iść ze mną.

Jak na złość, autobus, którym zazwyczaj wracam do domu właśnie odjechał, a następny jest za pół godziny. Już prędzej na nogach tam dotrzemy.

Victorii się to nie spodobało, jednak nie miałam zamiaru siedzieć pół godziny z nawaloną laską na przystanku.

Większość drogi ani ja, ani ona się nie odzywałyśmy. Całe szczęście, bo nie zniosłabym jej pijanego bełkotu. Wystarczał mi już fakt, iż co chwile potykała się na prostej drodze. O staniu prosto bez pomocy nawet nie wspomnę.

Powoli zbliżałyśmy się do mojego osiedla, gdy nagle usłyszałam jak dziewczyna mruczy coś pod nosem. Postanowiłam to jednak zignorować, no bo i tak tego nie zrozumiałam.

- ___ - mruknęła znowu, tym razem wyraźniej.

- Co? - spojrzałam na nią i uniosłam brwi.

- Słodka jesteś, wiesz? I z wyglądu i z charakteru... - wymamrotała, a ja poczułam mocny zapach alkoholu wychodzący z jej ust.

- Dzięki... - odpowiedziałam zmieszana.

Czemu ludzie po alkoholu muszą się tak zachowywać?

Ta w odpowiedzi cicho się zaśmiała i w ciszy się na mnie patrzyła.

Nie będę kłamać, czułam ogromny dyskomfort, ale lepsze to niż gdyby cały czas miała coś do mnie gadać.

W końcu dotarłyśmy do mojego bloku i jakimś cudem wciągnęłam Victorię na górę po schodach. Gdy tylko otworzyłam drzwi, podbiegła do mas moja matka.

- ___! Gdzie ty byłaś? Czemu nie odbie— kobieta zamilkła, kiedy zobaczyła trzymającą się mnie dziewczynę - Kto to jest?

- Koleżanka z pracy.

- Nie uważasz, że jest trochę za późno na przyprowadzenie koleżanek do domu?

Westchnęłam i wytłumaczyłam mamie, dlaczego przyprowadziłam tu Victorię. Zmieniłam jednak lekko wersję wydarzeń i powiedziałam, że dziewczyna mieszka dalej, dlatego wzięłam ją do siebie.

„Jesteś lepsza od nikotyny" ||Tori x reader|| (Eddsworld)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz