Rozdział 9

20 5 10
                                    

- Boję się - Tori nerwowo ruszała nogą.

- Psychologa? - uniosłam brwi.

- Tak! Co jeżeli mnie gdzieś zamkną?

Mimo że była szczerze przejęta zadając to pytanie, to nie mogłam się powstrzymać i cicho się zaśmiałam.

- Za palenie papierosów? Wątpię.

- ___, to nie jest śmieszne! - skrzyżowała ręce - Mogę się wycofać?

- Tori, nic ci nie będzie - starałam się ją uspokoić, jednak pamiętam jak sama stresowałam się pierwszą wizytą. Nie uspokoi się, dopóki tam nie wejdzie i się nie rozgada.

- Nie chcę wygadywać się jakiejś obcej babie. Ja ogólnie się nikomu nie wygaduję!

- A ja i Patrycja? - spytałam zdezorientowana.

- Wam tylko mówiłam o swoich problemach.

- Tori, to jest to samo.

- Wcale nie! - uniosła ręce z pretensją - Jak ludzie się wygadują, to płaczą. Ja nie płakałam przy was.

- Nie wiem skąd takie informacje bierzesz, ale to nie jest prawda... U psychologa nie zawsze musisz się rozczulać i płakać. Wystarczy żebyś mówiła prawdę i to co czujesz.

- W tym problem! Ja nie umiem, sama w wielu przypadkach nie mam pojęcia co czuję. Głupie to wszystko jest.

- Nie martw się, chodzę do niej już od kilku lat i wiem, że ci pomoże. Nie ocenia, jest cierpliwa i bardzo wyrozumiała. Jestem pewna, że ją polubisz.

- A mogę ją rozstrzelać, jeżeli źle zareaguje na to, że jestem komunistką?

- Tori!

- No co?! - krzyknęła oburzona.

Naszą pseudo kłótnię przerwała psycholożka, która właśnie wyszła z gabinetu.

- Victoria Larsson, zapraszam.

Wepchnęłam protestującą Tori do środka, po czym usiadłam w poczekalni. Niby mogłam zwyczajnie iść do domu, jednak wolałam na nią zaczekać, w razie gdyby coś się stało.

Jak się później okazało, bardzo dobrze, że zostałam.

Po jakiś 10 minutach drzwi od sali się otworzyły, a psycholog rozglądała się po korytarzu. Jej wzrok zatrzymał się na mnie.

- ___, możesz na chwilę wejść?

- Jasne - mruknęłam i weszłam za kobietą do gabinetu.

W środku siedziała niezadowolona Victoria.

- Hun snakker ikke engang norsk! - krzyknęła coś po norwesku.

Poczułam się lekko zawstydzona.

- Od 10 minut mówi do mnie w tym języku. Niestety nic nie rozumiem.

- Przepraszam, niech nam da pani chwilkę - oznajmiłam ciągnąc Tori ze sobą na korytarz.

- Ikke noe "øyeblikk", få meg ut herfra, ___! - znowu krzyknęła coś niezrozumiałego, dodając przy tym moje imię.

Spojrzałam na nią surowo, a ona jedynie głupkowato się uśmiechnęła.

- Możesz mi wyjaśnić, co ty odwalasz?

- Ja? To ona mnie nie rozumie!

- Zastanówmy się, może to dlatego, że DO NIEJ MAŁPO PO NORWESKU MÓWISZ?

- To już nie mogę w swoim ojczystym języku mówić? - oparła się o ścianę jakby nigdy nic.

Jezu, jak z dzieckiem.

„Jesteś lepsza od nikotyny" ||Tori x reader|| (Eddsworld)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz