"𝔽𝕒𝕞𝕚𝕝𝕪 ℂ𝕠𝕟𝕗𝕝𝕚𝕔𝕥"

51 5 11
                                    

Minęło kilka dobrych godzin od mojego wybudzenia się. Jedzenie, które dała mi Aoi pozostało nie ruszone, nie potrafiłem nic przełknąć. Wypiłem tylko wodę, chociaż to dobre, jednakże mogłoby być lepiej. To wszystko przez to, że zastanawiałem się, o co chodzi z tym czymś pod moją skórą.
Czy to faktycznie moje żyły?
Czy raczej jakaś demoniczna sztuczka lub zaklęcie?
Ale czy przypadkiem demon nie chciałby mnie zabić, zamiast w pewien sposób leczyć?

Moje rozmyślenia były głośniejsze, niż to co się dzieje wokół mnie. Patrzyłem na swoje ręce od strony wewnętrznej, jak na złość nie były one w tym momencie widoczne. Niespodziewanie, echem odbił się krzyk, który nie był zbyt wyraźny ze względu na to, iż ta osoba była zbyt daleko. Aczkolwiek na tyle głośna, że słychać ją było aż w moim pokoju. Próbowałem wstać na nogi i lekko zerknąć zza drzwi, ale zanim wstałem, blondyn z pomarańczowymi pasmami rzucił się na mnie.
- TAOOOO-KUNNNN!!!- złapał mnie mocno za tłowie, chowając swoją twarz w moją klatę. Powodując, że poczułem szarpiący ból w miejscu gdzie miałem wcześniej ranę. W końcu upadł swym cielskiem idealnie na moje podbrzusze... Co za kretyn.
- ....Za jakie grzechy.- powiedziałem, patrząc na sufit aby wziąść głęboki wdech. Chłopak kontynuował swoje majaczenie bez sensu, trzymając mnie za haori które miałem na sobie.
- Nie rób tak więcej!! Tanjiro i ja myśleliśmy, że już po tobie!! Nawet Inosuke się poryczał!-
- PFFF! Że... JAK?!- omalże nie zadławiłem się własną śliną na wieść, że Inosuke płakał przez to, że byłem w stanie krytycznym. Miałem ochotę trochę zaśmiać się, ale postanowiłem, że nie będę już takim chamem.
- Mówię serio!- kontynuował, a następnie wziął odstęp. Usiadł koło mnie na łóżku klejąc się do mojego ramienia. W ten sposób, dostrzegłem jak smarki zwisają mu z nosa, brudząc mnie. Na ten widok skrzywiłem twarz z obrzydzenia.
- ....Nie no, stary, to jest niesmaczne.- powiedziałem z zniesmaczeniem, podczas gdy wycierałem siebie z jego obrzydliwości.

Zenitsu w końcu się uspokoił. Jednakże, jego głowa była wtulona uchem do mojej klatki piersiowej, słuchając mojego bicia serca.
Ten gest sprawił, że poczułem się tak jakoś zrelaksowany. Chociaż nadal było to niezręczne, ze względu na fakt, iż wcześniej moje relacje z tym trio były.....cóż, wrogie z mojej perspektywy.
- .....Teraz twoje serce bije normalnie, a wcześniej słyszałem jak walczy.....- wypowiedział się blondyn, patrząc na podłogę przed nami smutnym wzrokiem. Spojrzałem na niego dziwnie, aż nagle mnie olśniło, dlaczego tak się on zachowuje. Zenitsu ma wrażliwy słuch, więc słyszał jak moje serce powoli przestaję bić.

Poczułem jak nagle cała złość i irytacja znika, biorąc smutek na zastępstwo. Mój wzrok stał się lżejszy, czując empatię i żal do chłopaka. Ponieważ pomyślałem sobie, co ja bym czuł, gdybym słyszał jak kogoś serce poddaje się w funkcjonowaniu.
- Właśnie!- podskoczyłem na ten nagły krzyk od drugiego, patrząc jak ten zmienił swoje nastawienie w trzy sekundy. On ma coś z głową.

Wyciągnął z swojej kieszeni od spodni coś zawiniętego w chustkę. Wziąłem głęboki wdech jak pies, w momencie w jakim poczułem moje ulubione żarcie, momentalnie w moich oczach pojawił się instynkt łowiecki.
- Słyszałem, że lubisz mochi, szczególnie jeżeli są one o smaku czekolady. Więc ukradłem jedno od Aoi, kiedy nie patrzyła....!- przerwałem mu moim szybkim zabraniem mochi z jego dłoni, następnie pożarłem je. Szokując Zenitsu.
- Cofam wszystko, co o tobie kiedykolwiek powiedziałem!- powiedziałem z lekkim, wręcz niewidocznym entuzjazmem.
- Co?- zapytał zdezorientowany.
- Co?- udawałem, że tego nie powiedziałem.









(TIMESKIP):

Minęły 3 dni odkąd trafiłem do Rezydencji Motyla. Mój stan polepszył się, a wrażliwa skóra zniknęła całkowicie. Byłem gotowy do opuszczenia tej posiadłości, nie żebym jej nie lubił, w końcu mam wiele dobrych wspomnień z nią związanych. Jak już wspomniałem, odkąd Kanae umarła, mój kontakt z Shinobu zmienił się o 180°, i czuje się niezręcznie przebywając z nią, ona w sumie też nie wydaje się być zachwycona. Nie jest koszmarnie, ale dobrze też nie jest. Według mnie zraża nas do siebie fakt, że zmieniliśmy się i nie mamy już innych tematów niż: Trucizny, medycyna czy demony.
Już zapomniałem kiedy ostatnio rozmawiałem z kimś z domu motyla, nie czując się niezręcznie lub po prostu dziwnie.

𝕻𝖎𝖑𝖑𝖆𝖗 𝖔𝖋 𝕯𝖊𝖆𝖙𝖍 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz