𝕃𝕚𝕗𝕖 𝕒𝕗𝕥𝕖𝕣 𝕥𝕙𝕖 𝕓𝕒𝕥𝕥𝕝𝕖.

39 4 17
                                    

Tao po tej niezręcznej sytuacji z Nezuko i Tengenem, postanowił, że lepiej będzie dla wszystkich(głównie dla niego), że po prostu uda się jak najdalej od nich wszystkich. Na dodatek, musi odnaleźć chłopaka o czerwonych oczach, ponieważ udał się w zupełnie innym kierunku. Oraz pozostałych...

- Badyle, gruzy, popiół, kurz, ziemia, spalenizna, czy tutaj jest coś żywego?- wymieniał z irytacją Tao, który patrzył wokół siebie aby dostrzec swoich towarzyszy. Czując stres, myśląc, że jego przyjaciele mogą już pomału konać. Chłopak o mrocznym jak na Filara wyglądzie, kontynuował swe szukanie, ignorując zmęczenie i ból jaki czuł w swoim ciele. W końcu jego korzenie omal go nie zabiły. Na dodatek zużył dużo energii, aby pozbyć się krwi muzana z jego żył. Proces ten nie był zbyt delikatny, a wręcz brutalny i wyjątkowo intensywny... już nie mówiąc o tym, iż stracił kontrolę nad swoim "darem", o ile można tą niebezpieczną i śmiertelną umiejętność tak nazwać.

- Tao-kun~!! POMOCY!!- usłyszał znajomy mu, wręcz piskliwy głos od blondyna. Odrazu zwrócił swoją głowę ku niemu, udając się szybkim tempem do źródła dochodzenia tego dźwięku.
- Zenitsu!!- krzyknął, żeby sprawić aby ten znowu się odezwał. Upewniając się, czy nie ma przypadkiem żadnych omam od wyczerpania. Jednakże z każdego kilometra mógł rozpoznać to realistyczne narzekanie i stękanie z bólu od paranoii blondyna.
- TAO-KUN! JESTEM POD GRUZAMI! POMOCYYYY!- powiedział podczas, gdy szlochał i płakał, jak zawsze nadmiernie panikując. Tao wziął głęboki wydech z ulgi, że Agatsuma żyje. Następnie zbadał dokładnie teren ruin pod którymi leżał zraniony nastolatek. Zastanawiając się, jak ma wydostać go spod tego ciężaru, bez uszkodzenia przez przypadek jego delikatnej po bitwie formy.
- Uwaga, będę podnosił.- ostrzegł go poważnym i szybkim sposobem Filar, następnie podwinął swoje poszarpane i do szycia rękawy od munduru. Przygotowując się do swego zadania.

Tao złapał za najbardziej stabilnie wyglądające części, a następnie podniósł je dosyć sprawnie, żeby nie zadać żadnego, nie potrzebnego bólu chłopakowi na ziemi. Bycie Filarem opłaca się w takich chwilach, ponieważ nawet jeżeli jest się ekstremalnie zmęczonym, to nadal można podnieść dosyć ciężkie rzeczy.
- CO SIĘ TUTAJ STAŁO!? WSZYSTKO MNIE BOLI! BOLI TAK BARDZO, ŻE AŻ NIC NIE WIDZĘ~!- kontynuował szlochać i się wydzierać na cały teren, a jego głos był niesiony echem.
- ......To może otwórz oczy?- odpowiedział z sarkazmem chłopak, który wpatrywał się w dusze Zenitsu, podczas gdy trzymał się za swoje obolałe przedramie, gdzie nadal miał dosyć sporą ranę od poprzedniej aktywności korzeni.
- NIE SŁYSZAŁEŚ, CO POWIEDZIAŁEM!? ZA DUŻY BÓL!-

Tao wywrócił oczami, czując irytację i bezsilność w dalszej argumentacji z blondynem o niższej randze. Wiedząc, że każde słowo wypowiedziane z jego ust będzie traktowane tak samo jak każde poprzednie. Następnie przestał trzymać samego siebie za ramię, powodując ból po tym jak nacisk przestał był odczuwany na jego ścięgnie. Zamiast tego, złapał Zenitsu za nogę i zaczął go targać za sobą podczas gdy ten szukał pozostałych.




















Po kilku długich chwilach szukania siebie nawzajem, drużyna w końcu była ponownie razem.....Może nie w jednym kawałku, ale razem.

Kakushi z ekipy pracującej dla rezydencji motyla także przybyli, aby zaopiekować się ranami wojowników. Mając na oku Tao, który jakimś dziwnym i nadzwyczajnym sposobem przestał być demonem. Tylko ci najodważniejsi odważyli się do niego podejść, żeby go opatrzeć. Bo w końcu nie było 100% gwarancji, że się na nich nie rzuci i ich nie zje.

Wtedy na horyzoncie pojawił się Reyū, który przeleciał nad głową każdego aby dostać się do swojego właściciela. Wylądował tuż przed czarnookim, mając w dziobie bandaż, który ukradł jednemu z Kakushi.
- Reyū....Co ja ci mówiłem o kradzieży, huh?- powiedział z uniesioną brwią nastolatek, który wydawał się być coraz bardziej zmęczony. Nic dziwnego.
Jednakże jego ptasi towarzysz nie za bardzo przejął się jego karceniem, zamiast tego zaczął popychać dziobem bandaż, aby się rozwinął na ręce Tao. Robiąc przy tym ciche piski, charakterystyczne dla orła.
- Musisz przestać się tak o mnie przejmować. Kolejna taka sytuacja, gdzie omal nie zostałeś zlikwidowany przez demona. Ta akcja z ogniem niczego ciebie nie nauczyła?- powiedział Tao, siadając wygodniej na ziemi, jego plecy były oparte na drewnie od połamanego na strzępy mieszkania, a raczej coś co dawniej nim było.
- Tak długo jak będziesz w potrzebie, będę cierpiał razem z tobą.- odpowiedział nieprzewidywanie orzeł o czarnym upierzeniu. Przestając szarpać bandaż, który wcześniej ukradł i przyniósł dla Tao. Jego głos jak zawsze brzmiał poważnie, jednakże można było dostrzec w nim drobną skruchę, której Reyū nigdy nie przyzna. Zanim chłopak zdążył odpowiedzieć, jego Kasugai oddalił się od niego, zostawiając go z przemyśleniami sam na sam....Nie na długo, ponieważ przyszła do niego Nezuko.

𝕻𝖎𝖑𝖑𝖆𝖗 𝖔𝖋 𝕯𝖊𝖆𝖙𝖍 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz