XX

1K 23 6
                                    

    Zatopiłam się w trzeciej już części Nieśmiertelnej. Pani Crystal powiedziała mi, że dzień wcześniej akurat ktoś ją oddał. Pierwszą osobą o której pomyślałam, był Will. Jednak myśl o nim od razu odepchnęłam od siebie, nie chcąc się dobijać jeszcze bardziej. Minęły ponad trzy godziny, odkąd do niego dzwoniłam, a on chociaż praktycznie cały czas aktywny, nie oddzwonił. Nawet nie napisał głupiej wiadomości. Nic. Dlatego teraz byłam w bibliotece i czytałam, próbując o nim nie myśleć. Jednak jak miałam to zrobić, skoro nawet książka mi o nim przypominała? Co nie wróciłam do książki, to sięgałam po telefon po maksymalnie trzech minutach, wierząc że napisał.

W końcu nie wytrzymałam i agresywnie zamknęłam książkę. Sięgnęłam po telefon i napisałam do niego.

Do Will: Wszystko OK?

Odetchnęłam głęboko, gdy wiadomość została wyświetlona. I tyle. Nic nie odpisał. Pomyślałam, że może jest zajęty i zaraz odpisze, więc znów zaczęłam czytać. Minuty mijały, a on nic. Nie napisał, nawet nie polubił tej wiadomości. Coś w środku kurewsko mnie zakuło.

-Rosalio coś się stało? Jakaś smutna się wydajesz - podniosłam głowę, by spojrzeć na staruszkę.

Jej piwne oczy były ciepłe i przypominały mi wieczory z herbatą. I pod cieplutkim kocem, podczas gdy za ścianą pada deszcz.

-Nie, nic takiego. A Pani wręcz tryska radością, co takiego się wydarzyło? - zmieniłam zwinnie temat.

- A wiesz, że dużo? Chodź do stolika to ci opowiem. Od razu kawy nam zaparzę, co ty na to? - skinęłam głową, licząc że chociaż to pozwoli mi zapomnieć na chwilę o dziwnym zachowaniu bruneta. I sytuacji z Gabrielem...

Usiadłam na oddalonym od części czytelniczej kanapie, a już po chwili dostałam kawę. Waniliowe cappuccino - kobieta nadal pamiętała o mojej ulubionej kawie, co było cholernie urocze.

- No to tak. Pamiętasz jak mówiłam jakiś czas temu, że mój mąż jest poważnie chory? Nie było tego po mnie widać, jednak codziennie byłam kłębkiem nerwów, odkąd powiedzieli nam, że jest to rak - pokiwałam lekko głową, nie rozumiejąc co kobieta chce mi przez to przekazać - dzisiaj jednak zadzwonili, że źle wykonali badania, a to jest dużo mniej poważne. Dzisiaj zaczynają leczenie i już niedługo mój mąż powinien poczuć się dużo lepiej.

- Boże to niemal cud - przyznałam, popijając gorący napój. Takie rzeczy zdarzały się raz na miliard.

- Właśnie wiem, cały ranek świętowaliśmy. - w jej oczach błyszczały iskierki szczęścia - Dodatkowo dziś pojawił się u mnie taki chłopak, zapewne gdzieś w twoim wieku. Oddawał Nieśmiertelną trzecią część i powiem ci, że bardzo go polubiłam. Opowiedział mi o jakiejś dziewczynie, a mi przypomniały się początki z Calebem.

- O jeju, jak uroczo - uśmiechnęłam się lekko - a co takiego opowiadał? Uwielbiam takie opowieści.

- Mówił mi, że poznał taką dziewczynę. Najpierw podobno ktoś go zmuszał, aby był wredny i tak dalej. On chyba to nazwał tak, że przez przez to włączyła się ta jego gorsza wersja? - staruszka podrapała się lekko po brodzie - Chyba jakoś tak to powiedział. A później coś się wydarzyło, że ta dziewczyna przypomniała mu o czymś i znów wrócił ten dobry on. I jakoś naprawił im się kontakt i tu się zaczyna najlepsze - popiła spokojnie kawę, a uśmiech nie schodził jej z twarzy - ty wiesz jak o niej mówił? Boże widziałam go kilka razy, ale nigdy nie był tak szczęśliwy. Przysięgam, że uśmiechał się tak szeroko, że mogłam zobaczyć wszystkie jego zęby. Ta dziewczyna musi być szczęściarą - westchnęła lekko.

Akurat gdy kończyła, brałam łyka kawy. Chwila ciszy. Tyle mi wystarczyło, by połączyć fakty. To brzmiało tak bardzo, jak opis mojej relacji z Willem... Niemal zadławiłam się kawą, gdy spytałam:

Lost Chance "bo ponownie uznałam kogoś, za tego jedynego.."Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz