XXVIII

569 8 8
                                    

   Moja relacja z mamą zaczęła stawiać pierwsze cegiełki. Chociaż był to dopiero początek budowania ogromnego budynku, byłam dumna z tych postępów. Z pojedynczych zdań wymionionych pomiędzy sobą, przeszłyśmy na rozmowy przy wspólnym śniadaniu i herbacie pod wieczór. Ojca praktycznie nie widywałam. Czasami krzątał się rano po domu, jednak gdy schodziłam na dół, on już wychodził. Nie przeszkadzało mi to. Nie chciałam z nim walczyć. Od kilku dni czułam spokój, dzięki naprawie relacji z jednym rodzicem i to mi w zupełności wystarczyło.

- Czyli za jakieś dwie godziny do mnie przychodzisz? - upewniała się blondynka, myjąc zęby.

- Tak. A kto jeszcze przychodzi?

- Kilka osób z czwartych, chyba dwie laski z innej szkoły i nie pamiętam już. Łącznie będzie nas nie wiem sześćdziesiąt? Tak, chyba coś takiego.

Na chwilę wyłączyłam kamerę, aby przebrać się z piżamy. Założyłam pierwsze lepsze ciuchy, ponieważ przed wyjściem i tak planowałam założyć sukienkę. Jednak póki co nie chciałam marznąć w samej piżamie, jak i nie chciałam pobrudzić outfitu na sylwestra.

- Jak mnie tam zostawisz chociaż na chwilę, zabije cię.

- Nie zostawię, wyluzuj. Najwyżej zostawię cię z Willem, czy coś. W ogóle właśnie, wiesz że Aaron będzie? Musisz go poznać!

- Jasne - prychnęłam - jeszcze czego.

- On jest idealny, przysięgam! Zresztą sama zobaczysz.

Zrezygnowana pokręciłam głową, po czym wreszcie ubrana włączyłam z powrotem kamerę. Usiadłam przy toaletce i zaczęłam robić makijaż. Chciałam się odwalić. W końcu sylwester był tylko raz w roku, prawda?

- W ogóle jak twoja noga? Dajesz radę jakoś?

- Taa - przerwałam na chwilę, by nałożyć na twarz krem - ale czasami tak mnie boli, że mam ochotę ją sobie uciąć. No i te kule mega mnie irytują.

- Szczerze nie wyobrażam sobie być na twoim miejscu, przejebane.

- Najgorsze chyba są i tak szwy, bo takto ich nie czuć, ale czasami jak przejadę po nich szczotką, albo jak myję włosy, to jest tragedia.

Rozmowy z przyjaciółkami były trochę, jak rozmowy z psychologiem. Oczyszczające i pełne narzekań na życie.

- O jezu biedna! A będziesz mogła z nimi pić? - dopiero teraz sobie uświadomiłam, że nie miałam pojęcia. Znając życie nie powinnam. Ale przecież ten jeden raz nic się nie stanie..

- Nie wiem, ale i tak będę. Wyjebane w szwy.

- No i super!!

Po półtora godzinie skończyłam się malować. Makijaż zrobiłam dość mocny, jednak nie chciałam nakładać sobie pełnego krycia. Postawiłam na coś pomiędzy lekkim, a mocnym. A oku zrobiłam sobie efekt cut crease. Usta obrysowałam brązową konturówką i dopełniłam tego samego koloru pomadką. Gdy do tego założyłam czarną, lekko rozkloszowaną u dołu sukienkę mini, poczułam się zajebiście ładnie. Dla pewności założyłam pod sukienkę krótkie kolarki tego samego koloru. Nie do końca ufałam swoim umiejętnościom chodzenia o kulach.

- Staraaaaaa wyglądasz cudownie! - zapiszczała Aurelia, gdy zaprezentowałam jej się w pełnym wydaniu - czekam na ciebie!!

Rozłączyłam połączenie, po czym chwyciłam małą torebkę na ramię i zeszłam na dół.

- Mamo możemy wychodzić? - krzyknęłam w stronę salonu.

Już wcześniej ustaliłam z nią, że odwiezie mnie na imprezę. Najpierw wzbraniała się, jednak gdy przypomniałam jej, że nie jestem już małym dzieckiem plus był sylwester, wreszcie uległa.

Lost Chance "bo ponownie uznałam kogoś, za tego jedynego.."Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz