Mike z rodzicami wyszedł od nas dopiero późnym wieczorem. Przez cały ten czas ciągle miałam jakieś zajęcie. Po skończonej sesji fryzjerskiej, wraz z przyjacielem wyszliśmy na pobliski plac zabaw, na którym spędziliśmy większość czasu. Kupiliśmy kubki z lodem i colę, dokładnie tak jak robiliśmy to za dzieciaka. Chcieliśmy skorzystać z okazji na spędzenie wspólnie czasu i zrobienie jak najwięcej rzeczy, które kochaliśmy robić kilka lat temu. Mimo że nie wszystko udało się nam zrealizować, czułam że ten dzień zapamiętam na długo. Czas spędzony z moim przyjacielem miał w sobie magiczną nutkę, dzięki której zapomniałam o wszystkim co złe. Dlatego gdy wychodził, upewniałam się kilkadziesiąt razy, czy jednak nie mógłby zostać. Obiecałam mu piżamę w jednorożce i kapcie z tym samym motywie, jednak nawet tak przekonujący argument na niego nie podziałał. Stwierdził że musi przygotować do powrotu, mimo że moja propozycja brzmiała bardzo kusząco. Głupi mnie zostawił, przez co teraz leżałam w wannie w niemalże gorącej wodzie i analizowałam.
Myślałam o sytuacji z McDonalda. Jeżeli Will rozpowie wszystkim, w tym Gabe'owi o tym co tam się wydarzyło.. Jeszcze gorzej jeżeli wymyśli coś okropnego, jako to, co mam zrobić w zamian za jego milczenie. Okropnie bałam się tego, co mnie miało czekać. Zanurzyłam się głębiej, czując palenie w oczach, gdy zaczęłam przypominać sobie moją chwilę słabości w łazience. Widział moje łzy. Słyszał mój szloch. Widział, jak się rozpadałam. Najchętniej cofnęłabym czas i zaryzykowała, nie idąc tam w ogóle. Byłabym bardziej pewna swojego bezpieczeństwa.
Najwyżej mogłabym im wmówić, że tylko im się wydaje, że straciłam trochę na wadze. Albo nie wiem kurwa, że przeszłam na dietę bez cukru i to działa tak wspaniale. Mogłam wmówić im każdą wymówkę. Nawet tą najbardziej absurdalną.
Aby pozbyć się tego dręczącego uczucia gdzieś wewnątrz mnie, zanurzyłam się tak, by woda przykryła całą mnie. Dopiero wtedy, słysząc tylko zduszony przez wodę szum, czułam jak się uspokajam. Woda zawsze miała na mnie dobre działanie, szkoda tylko że tak krótkie.
Wynurzyłam się po niecałej minucie, oddychając ciężko. Bez zastanowienia wyszłam z wanny i wypuściłam z niej wodę. Wszystko wokół było zaparowane, więc przetarłam ręcznikiem kawałek lustra. Moja twarz.. no cóż nie wyglądała zbyt ciekawie. Co prawda, nie było już śladu po płaczu, którego nie umiałam powstrzymać zaraz po zostaniu samej w pokoju, jednak przez gorącą wodę była lekko podpuchnięta i czerwona. W dodatku resztki tuszu, jakie jeszcze cudem trzymały się na moich rzęsach, zaczęły spływać przez niedawne 'nurkowanie'. Aby zatrzymać ból i mgłę, atakującą moje oczy przez maskarę, przetarłam je, robiąc czarne plamy pod i wokół moich oczu. Nawet nie zmywając tego syfu z twarzy, ubrałam się w piżamę i wyszłam na balkon. Zimny wiatr zaatakował moje mokre włosy oraz wilgotne ciało. Czułam, jak dostaję gęsiej skórki, jednak nie powtrzymało mnie to od zapalenia. Próbowałam robić wszystko, byleby nie myśleć o tym dniu. Niestety było to trudniejsze, niż trudne. Za trzecią szarą chmurą, wszystko zaczęło wracać.
Jego oczy i ten przeszywający wzrok.
Jego głos. Tak szyderczy i dumny z siebie.
Brzmiał, jakby był z siebie dumny, albo po prostu zadowolony z tego, co widział.
Jego zapach, który nie docierał do mnie tak dokładnie. Był wtedy blisko i daleko za razem. Na tyle blisko, abym wyczuła woń, którą czułam również w jego samochodzie. Jednak na tyle daleko, że nie atakowała ona moich nozdrzy, tak jak wcześniej.
Jego cała osobowość, która była po prostu pojebana. Odkąd pierwszy raz zobaczyłam go wraz z Gabrielem, Chrisem i Brycem, miałam wrażenie, że był on jeszcze gorszy od całej reszty razem wziętej. Gdyby miała wybierać osobę, która jest dla mnie łagodniejsza, byłby to nie on, a Gabriel. mimo że jeszcze niedawno wydawało mi się, że nikt nie może być gorszy od mojego byłego crusha.
CZYTASZ
Lost Chance "bo ponownie uznałam kogoś, za tego jedynego.."
RomanceZnasz to uczucie, gdy najmniej spodziewana osoba, okazuje się kimś, kto wyciągnie do ciebie rękę? Zacznie powolnymi krokami wchodzić z twoje życie, aby wreszcie je zmienić o sto osiemdziesiąt stopni. Wywrócić całą twoją dotychczasową rutynę do góry...