Rozdział IV

1.1K 30 2
                                    

~
~
~
Poprosiłam, aby uszanowali to, że nie chce odpowiadać na to pytanie. Myślałam, że będą naciskać, ale o dziwo nie naciskali. Po tym, zakręciłam butelką. Wylosowało na Gawrona, a on wybrał wyzwanie. My daliśmy mu wyzwanie, aby opisał każdego z nas jednym słowem. Kolejnego, butelka wylosowała, Borysa. Marcel odrazu się tym faktem zachwycił i czekał tylko, aż coś wybierze. Prawdę lub wyzwanie. Borys wybrał pytanie. Myślał, że to będzie bezpieczniejsza opcja. My nie wiemy, która była bezpieczniejsza, wiedzieliśmy tylko, że Marcel ma pomysł na obie opcje. Marcel zapytał Borysa:
- Czy kiedykolwiek fantazjowałeś o jakiejkolwiek osobie stąd w myślach? - rzekł Marcel, a Borys miał chwile zawahania, jakby chciał ułożyć zdanie, żeby nie zabrzmiało dziwnie i powiedział:
- Tak, aczkolwiek nie wyobrażajcie sobie zbyt dużo - po tej odpowiedzi, niektórzy już wracali do pokoju. Ja natomiast zostałam sama na plaży z moimi myślami. Nie przejęłam się tym co mówił Borys, bo nie wiedziałam czy to po pierwsze było o mnie. A po drugie to wątpiłam, że to jest o mnie, bo dlaczego akurat ja? Borys nie musiał koniecznie myśleć o mnie, dlatego że przecież nikt nie wymaga w jego myślach, aby myślał o kimś kto nie jest w związku? Na plaży siedziałam jakieś 3 godziny. Przed tym nie dałam nikomu znać, że zostaje. Po prostu jakoś tak. Ale dziwi mnie to, że nikt mnie nie szukał, bo nie było mnie tak długo? Ale nagle usłyszałam znajomy mi głos:
- Santia co tak długo tu robisz?
- Siedzę i myślę - powiedziałam, śmiejąc się.
- O czym? - dopytywał się Borys.
- Czemu nikt mnie nie szukał, przecież nie było mnie tak długo? - spytałam, nie zwracając uwagi na jego wcześniejsze pytanie.
- Bo wiedziałem, że tu jesteś. Pod koniec spojrzałem czy idziesz, ale zauważyłem, że chcesz zostać, więc wszystkim mówiłem, że zostałaś na plaży i, że mam na Ciebie oko.
- Jak miałeś na mnie oko? - zaśmiałam się.
- Z balkonu Cię widziałem - powiedział i zaczęliśmy rozmawiać. Dużo rozmawiać. Nagle nastał moment ciszy. Nie była to niezręczna cisza. Była to urocza cisza. Ja byłam wpatrzona w morze. A on we mnie. Widziałam ukradkiem, że na mnie patrzy, ale on chyba nie bardzo. Niespodziewanie wstałam i powoli wchodziłam do morza. Było tu gorąco, dlatego na plaży siedziałam w samym stroju kąpielowym podczas tej rozmowy. Nie było to niezręczne, tymbardziej, że niedawno mówił mi te miłe komplementy o ciele. Wchodząc do morza, krzyknęłam:
- No chodź!! Mam mega dużo energii.
- A ja nie bardzo - mówił, a ja zaczęłam ciągnąć go za rękę, a on nagle przyciągnął mnie do siebie i poleciałam na niego. Śmialiśmy się, a on mnie nadal obejmował.
Pov Borysa:
Santia była dla mnie urocza. Czułem się za nią odpowiedzialny od pewnego czasu, ale nie mam pojęcia dlaczego. Przy nikim nie czułem się jak przy niej. Przy niej, cały świat przestawał istnieć.

how it really feels Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz