Rozdział I

1.9K 30 6
                                    


-Książka pisana z perspektywy Santii Kozłowskiej

•Wstęp, ważne informacje:
Ten rok (2024), jest rokiem zmian. Bardzo dużych zmian. Wyprowadziłam się od rodziców i zamieszkałam z moimi starymi jak i nowymi przyjaciółmi. Aktualnie mieszkam tu już 5 miesięcy. Od lutego uczestniczę w projekcie „TEENZ". Przez ten czas nauczyłam się co znaczy słowo przyjaźń. Ale to drugie, które macie na myśli nie nadeszło i nie mam pojęcia kiedy nadejdzie. Jednak nic na siłę zostawiam to losu. Póki co chce się skupić na sobie i ważnych osobach w moim życiu.


•Prolog:
Santia Kozłowska to moje imię i nazwisko, które zaczęło znać coraz więcej ludzi. Z jakiego powodu? Otóż zaczęcie działań w internecie jak i późniejsze dołączenie do projektu „teenz" się do tego przyczyniło. Jestem ogromnie wdzięczna za wszystko, co póki co otrzymałam i będę otrzymywać. Za przyjaciół, przygody i możliwość do dołączenia tutaj. Czuje się tu świetnie i mam nadzieje, że z każdym dniem będzie jeszcze lepiej, chociaż i tak już jest.




Rozdział I
~
~
~
Wstałam rano, był poniedziałek. Dzień jak codzień tylko, że całe teenz już od godziny 4 rano zaczęło się zbierać, gdyż wyjeżdżaliśmy na cały tydzień do Hiszpanii, dokładnie Barcelony. Chciałam zacząć się już pakować, ale za nim to, pomyślałam, żeby jeszcze się pomalować. Średnio akceptowałam siebie bez makijażu. Gdy już siadałam do toaletki wszedł Gracjan. Zapytał:
- Co robisz Santia?
- Chce się szybko pomalować - odpowiedziałam.
- Daj spokój nie musisz i tak ślicznie wyglądasz bez.
- Aaa dziękuję Gracek, ale wole jednak się pomalować - odparłam po czym Gracjan wyszedł z pokoju. Po pomalowaniu się i pakowaniu, miałam zanieść swoje bagaże do bagażnika samochodu którym będę ja jechać, bo cała nasza ekipa była podzielona na dwa, ja jechałam z Borysem, Elizą i Gawronem i z jedną osobą, która pracuje u nas. A druga ekipa to był Gracjan, Bobera i Zabor. Schodziłam na dół, gdy nagle się wywaliłam. Walizki na szczęście poleciały nieco szybciej, a przy schodach stał Boryga. Jak spadałam to mnie złapał, po czym ja zaczęłam się śmiać, a on spytał czy wszystko dobrze, ale po chwili zrozumiał, że tak, bo nie przestawałam się śmiać. On też zaczął ciągle mnie trzymając. Po chwili, gdy ktoś schodził po schodach się ogarnęliśmy. Nagle Borys powiedział prześmiewczym głosem:
- Santia zaniosę ci wszystko, bo jeszcze się wywalisz w drodze.
- Zapewne - zaśmiałam się - ale nie musisz mi tego dźwigać w dodatku z nogą w ortezie.
- Dobra już tam nie przesadzaj - odpowiedział. Później już wsiedliśmy i zaczęliśmy jechać. Jechaliśmy cały dzień, gdy nagle nadszedł wieczór. Ja siedziałam z Borysem i Marcelem z tylu, a Elizka siedziała z przodu. Było coś około godziny 23, a Borys włączył horror. Eliza oczywiście nie narzekała na to, że siedzi z przodu, gdyż nie znosi takich rzeczy. W trakcie filmu wjechaliśmy do Mcdrive'a. Nasz operator, który kierował spytał:
- Co chcecie, pokolei Eliza? - i zaczęło się wymienianie. Mnie zapytał na końcu, jednak ja nic nie chciałam.
- Santia - powiedziała Eliza, bo ona wiedziała, zwróciła się do operatora - weź jej frytki chociaż.
- Dobra - odpowiedział operator, a chłopacy się na mnie dziwnie gapili, bo nie mieli o niczym pojęcia chociaż wydaje mi się, że Borys wyłapał, dlatego że powiedział:
- Jak coś to ja się z nią podzielę burgerem czy coś.
- No nie chce Borys - odpowiedziałam.
- Dobra, dobra już cichuteńko - powiedział. Potem dostaliśmy jedzenie. Ja zjadłam frytki, bo nie mogłam znieść już powtarzania „Santia zjedz". Oglądając horror Marcel zasnął, a Elizka też już spała. Natomiast ja i Boryga byliśmy wciągnięci. Nagle wyskoczył jumpscare, a ja się wystraszyłam przy czym przytuliłam lekko Borysa. On zakrył mi oczy i powiedział, że mam czekać, bo nadal jest coś strasznego. Tak wytrwale czekałam, że aż zasnęłam.

how it really feels Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz