Rozdział 3

1 2 0
                                    

Adrien Jones był o rok starszym od niej wysokim chłopakiem, o czarnych, gęstych włosach, jasnej cerze i szarych, przerażających oczach, z uwydatnionymi kośćmi policzkowymi i dwoma srebrnymi kolczykami w uszach. Stał przed nią w pewnej siebie postawie, z pogardliwym uśmieszkiem na ustach i z wyciągniętymi dłońmi, pokrytymi w całości różnymi tatuażami.

Allison stała przed nim wystraszona, obezwładniona, nie mogąca wykonać żadnego ruchu. Starała się nie wbijać wzroku w jego hipnotyzujące spojrzenie, które odnosiła wrażenie, że ją przecinało na wskroś, a jej ciało pod jego wpływem płonęło. W jej sercu i umyśle zaczęła narastać panika, przez którą dziewczyna traciła oddech i nie mogła przełknąć śliny.

- Co? Nie spodziewałaś się mnie? – Chłopak wyrwał ją z hipnozy swoim dogłębnie niskim głosem. Potarł delikatnie brodę i spojrzał na nią z ukosa. – Ale Cię niespodzianka spotkała.

Allison zupełnie nie spodziewała się takiego zakończenia dzisiejszego szalonego dnia. Adrien pojawił się tak nagle, jak nagle przyśnił jej się dzisiaj koszmar wieczoru, kiedy ją skrzywdził. Obserwując jego szeroką postawę i pewność siebie, jaka od niego biła, czuła się mała, niemalże maluteńka, zgnieciona. Nie miała bladego pojęcia, co ma robić. Uciekać, stać, porozmawiać z nim. Miała wiele opcji i każda z nich miała zupełnie inne formy.

Mogła pędem rzucić się do domu – ale ze świadomością, że być może jest jej ojciec, a wtedy nie wiedziałaby co by było gorsze – on czy Adrien. Obydwaj byli potworami i każdy z nich mógł zrobić jej kolejną krzywdę. Jednakże w domu, w swoim pokoju czułaby się bezpieczniej. Zakneblowałaby się na wszystkie spusty, zamknęła okno i siedziałaby tak do rana, zestresowana i nasycona kolejnym koszmarem, jaki ją spotkał.

Mogła również wykorzystać broń, którą miała w swojej saszetce – przynajmniej na coś by się przydała, a Rafe nie musiałby mówić jej, że jest ona jej niepotrzebna. Mogła wycelować bez żadnego problemu w chłopaka, pociągnąć za spust, a jego martwe, zakrwawione ciało przywiązać do kamienia i wrzucić na samo dno do jeziora. Pozbyłaby się problemu z przeszłości, którego powrotu w zupełności się nie spodziewała. Miała też inną opcję – mogła go zabić i po prostu zostawić w tym miejscu jego ciało. Na drugi dzień – jak gdyby nic – zadzwoniłaby z przerażeniem i rozpaczą po policję z informacją, że przy porannym podlewaniu swojego ogródka znalazła nad brzegiem ciało jakiegoś młodzieńca. Jednakże jej psychika była tak słaba, że nie potrafiłaby zabić kogoś z zimną krwią. Dręczyłyby ją wyrzuty sumienia, byłaby rozdarta, a w ostateczności totalnie by się załamała, a to doprowadziłoby ją do niepożądanych czynów.

Ostatnim pomysłem, który przyszedł jej do głowy to najgorszy pomysł, którego szczerze się bała. Rozmowa ze swoim dawnym przyjacielem. Nie miała pojęcia, co Adrien tu robił, czego od niej chciał i dlaczego akurat dzisiaj – przy tak nieszczęsnym dniu – musiał ją nawiedzić nie tylko we śnie, ale i w rzeczywistości. Żyła w przekonaniu, że chłopak po zakończeniu szkoły się wyprowadził do innego miasta, ale jednak się myliła. On był. Albo po prostu wrócił i postanowił odwiedzić jak gdyby nic swoją dawną przyjaciółkę, niemalże siostrę i ofiarę. Czyżby chciał odnowić swoje uczucia? A może znowu ją zgwałcić? Dziewczyna nie chciała wiedzieć, w jakim celu ją odwiedził, ale na pewno nie miał dobrych zamiarów.

- Nic się nie zmieniłaś, wiesz? Piękna i urocza jak zawsze – W jego ustach komplementy, które wypowiedział na jej temat brzmiały obco i nie miały dla niej żadnego znaczenia. Odważyła się w końcu na niego spojrzeć, ale gdy tylko to zrobiła, od razu tego pożałowała. Szatyn wbijał w nią ostry wzrok i zacisnął zmysłowo usta w cienką kreskę. – No co, mowę odebrało? Mhmm, no tak zapomniałem. Podczas seksu też nie krzyczałaś. Ty po prostu...umiesz słuchać. Poprosiłem Cię o ciszę, a ty jak grzeczna i mała dziewczynka się do tego zastosowałaś.

Burnt out. Despite the scars. I część trylogii.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz