Czasami ludzie robią coś czego nie chcą, ale jakimś sposobem i tak to robią.
Więc dlaczego obcy typ odwozi mnie do domu. A żeby tego było mało to ten ,,oby typ" to pierdolony najwięiększy przestępca w Las Vegas. No lepiej wybrać nie mogłam.
Cassie ty jesteś pojebana co nie od dziś wiadomo
Ulga jakiej doznałam gdy zobaczyłam znajomą nazwę budynku była nie do opisania. Chłopak zatrzymał się na parkingu.
-Dziękuje.-powiedziałam jedynie, ale gdy otworzyłam drzwi, ten mnie zatrzymał.
-Jak on ma na imię?-odwróciłam się do nieznajomego.
-Chase-wypowiedziałam to od dziś przeklęte imię-Chase Mendoza.
Pokiwał głową.
Mimo zdezorientowania, moją ostatnią dobrą decyzją było nie zadawanie pytań i poprostu skierowanie się w stronę domu.
Szłam chodnikiem w tak dobrze znanym mi kierunku, aż moim oczom ukazał się sporych wielkości dom. Mój dom rodzinny. Ciężko mi znieści myśli że kiedyś będe musiała opuścić swój azyl.
Weszłam do domu, odrazu zamykając drzwi na klucz wrazie gdyby mój eks chciał się dostać do środka.
Zjęłam buty, zakładając klapki co było wybawieniem dla moich stóp.
W pokoju przechwyciłam z szafy piżamę, i poszłam w stronę łazienki.
Rozebrałam się do naga i weszłam pod szklany prysznic, odkręcając wodę. Wzdrygnęłam się gdy runął na mnie lodowaty strumień. Po zmianie temperatury wzięłam do ręki gąbkę i nalałam trochę malinowego żelu pod prysznic. Uwielbiałam maliny, nie tylko jako owoc, ale także zapach.
Po wyjściy zawinęłam włosy w ręcznik, następnie przebrałam się w przygotowane ubranie. Zmyłam pozostałości po makijażu i zrobiłam szybką pielęgnacje skóry. Nabalsamowałam ciało i zmęczona wkońcu padłam na łóżko zgaszając lampkę nocną.
Ten dzień to porarzka i jeszcze gorzej.
Zasnęłam bardzo szybko, i wcale nie myśląc o właścicielu czarnego Jaguara.
***
Obudził mnie potężny ból głowy który pewnie był spowodowany głośną muzyką i nie przyjemnymi wspomnieniami z wczorajszego wieczoru.
Cały czas z tył głowy miałam że gdybym się nie odsunęła to Chase zrobił by ze mnie tanią zabawkę do ruchania. Nikogo więcej. Taki właśnie był Chase Mendoza. Udawał dobrego chłopaka a potem zdradzał mówiąc potem że to twoja wina.
Chwilę pòźniej zadzwonił budzik zwiastujący kolejny dzień szkoły.
Miałam wrażenie że ból z każdą sekundą tylko się nasilał, mimo sprzeciwu mojego ciała wstałam i podeszłam do lustra, a na swój widok zachciało mi się płakać.
Poszarzała skóra,przekrwawione oczy, włosy roztrzepane i tłuste. Jednak jest coś co przykuło moją uwagę. Na środku pokoju lerzała biała koperta.
Wzięłam ją ostrożnie w ręce i usiadłam na łóżku.
Rozdarłam papier i wyciągnęłam mały liścik. Wyglądała tak nie pozornie, ale to co było potem sparaliżowało mnie na kilka sekund.
,,WIDZĘ CIĘ"
Wiedziałam tak kilka sekund, albo minut wpatrując się w dwa słowa.
Widze cię, widze cię, widze cię...
Cały czas powtarzałam to sobie w głowie aż do momentu gdy do mojego pokoju wpadła Dalia. Z prędkością światła włożyłam kopertę i liścik pod poduszkę i spojrzałam na siostrę. Z jej oczu leciały łzy a twarz była zaczerwieniona.
CZYTASZ
A beautiful rose can also have thorns.
Teen Fiction,,Oddałam mu ostatni płatek róży, jaki ze mnie został, oddałam mu serce, siebie. Był moją kotwicą podczas sztormu. Ale nie wiedziałam że to on był sztormem." Siedemnasto letnia Cassandra Deilly to drobna blondynka unikająca problemów jak ognia. Jej...