Wpatrywałam się w ściane.
Była piąta rano, śpiewy ptaków odbijały się echem po osiedlu, słońce dopiero wschodziło a ja gapiłam się w ścianę.
Moje uda pokrywała krew.
Jesteś nikim, nie zasługujesz na nic.
Te myśli mnie wykańczały, próbowałam odepchnąć własne demony z głowy. Ale one i tak każden nocy wracały z podwójną siłą.
Potrzebowałam pomocy, zdawałam sobie z tego sprawę.
Ale co ja miałam powiedzieć? Co jeśli uzna mnie za wariatkę? Co jeśli wyjdę na kłamliwą dziewczynkę która szuka atencji?
Chciałam walczyć. O siebie. O moje zdrowie, pasje, marzenia i życie. Walczyłam dla taty, rodzeństwa i niego.
Z jakiegoś powodu w te kilka tygodni stał się dla mnie kimś ważnym, kimś kogo chciałam w swoim życiu.
Potrzebowałam się wygadać, wyrzucić z siebie ból i myśli
Potrzebowałam wsparcia które tylko on może mi dać
Ta myśli wpadła do mojego umysłu jak burza i nie chciała jej opuścić.
Jak na zawołanie mój telefon zaczął dzwonić.
-Już się stęskniłeś?-zapytałam po odebraniu. Melodyjny śmiech dotarł do moich uszu.
-Dlaczego nie śpisz o tej porze?-słyszałam że coś zrobił ale nie byłam w stanie określić co dokładnie.
-Muszę się uszykować na pewną rozmowę...-rzuciłam tajemniczo.
-Ah tak-zaśmiał się znowu nieco.
-Co robisz?
-Składam klocki lego
Wstrzymałam oddech żeby nie parsknąć śmiechem.
Przegrałam tą wojne.
-Przestępca składa...klocki lego?-spytałam ze śmiechem i niedowieżaniem.
Jakoś nie wyobrażałam go sobie w tej roli.
-Wredna jesteś.-rozłączył się a ja przewróciłam oczami.
Dzisiaj wkońcu rozprawie się ze sprawą z Howardem i Leo. Powiedziałam o wszystkim ojcu, wiedziałam że mnie zrozumie i pomoże we wszystkim.
Taki był Michael Deilly. Przeciwieństwo mojej matki, on był opiekuńczy, zabawny, uprzejmy i troskliwy. Ale nie Maya, nie prawa ręke burmistrza, nie gwiazda Las Vegas. Ona nie była mamą, była potworem który niszczył mi życie, chciała mnie oddać w ręce losowego faceta. Według jej wizji miałam za niego wyjści, zostać burmistrzem czy prezydentem i urodzić dzieci które będą prawnikami. Zaplanowałam mi całe życie, ale ja wiedziałam jedno.
Nie wiadomo ile kłód będą mi rzucać pod nogi, ranić, obrażać. Ja i tak wstane z podwójną siłą.
Będę walczyć również dla mojej babci, która poległa w wojnie z samą sobą.
Dla nich, dla siebie.
Dla spokoju.
***
Poprawiłam czarną, długą suknie na ramiączkach, miała rozcięcie na udzie i dekold w literę V.
Dzisiaj miałam sprawę z Frankiem Howardem o napaści na tle seksualnym. Czy się bałam?
Jak cholera
Ale miałam po swojej stronie wielu ludzi którzy mi pomogą.
Zapięłam buty na średnim obcasie i zgarnęłam torebkę.
Poprawiłam blond loki który opadły mi na plecy i psiknęłam się perfumami.
Zeszłam na dół gdzie siedziała moja matka w salonie.
Popijała jak zwykle wino w nienagannej sukience i fryzurze.
Pozory.
Zignorowałam jej przeciągłe spojrzenie i ruszyłam do wyjścia, gdy już złapałam za klamkę kobieta złapała mnie za nadgarstek.
-Zmień suknię, ostatnio przytyłaś i podkreśla ci brzuch.-powiedziała chłodno.
Chciało mi się śmiać.
Bez słowa wyszłam z domu i wsiadłam do Mercedesa ojca.
Adios, mamusiu.
***
Szczęście ogarnęło każdą moją komórkę gdy biegłam w deszczu do samochodu, śmiejąc się z tatą.
To było poprostu takie bez troskie, miłe, inne...
Byłam wolna od Howarda, i Leo dostał zakaz zbliżania się. A to wszystko dzięki jednej osobie która mnie rozumie.
-Jesteś wolna...-przytulił mnie do siebie, a ja mocno go objęłam.
Łzy szczęścia leciały mi po policzkach, razem płakaliśmy w deszczu.
-To koniec.
Koniec...jest tuż obok mnie, a jednak wydaje się taki obcy. Brakuje mi tu czegoś, a raczej kogoś.
Kogoś kto zrozumiał mnie z pierwszym kontaktem wzrokowym.
Urwałam kontakt z Nathanyel'em. To był impuls. Wiele razy próbował do mnie dzwonić, ale wiedziałam że ta relacja nie mogła mieć miejsca.
Po co legenda Las Legas zainteresowała się małolatą z problemami?
Nie rozumiałam, że to będzie dopiero początek.
Początek koszmaru.
Siemaaa, ci którzy są tu z Cassie i Nate'em.
Przekroczyliśmy pewien etap w tej histori, i mam nadzieje że zostaniecie ze mną na dłużej.
Ostatnio nie czułam się dobrze, ale wiem że trzeba o siebie walczyć, i wy też musicie.
Dla rodziny, spokoju, i dla siebie.
Rozdział jest krótki, bo zakończyliśmy ten rozdział szczęśliwie.
Gotowi na kolejną dawkę wrażeń?
Nadchodzi jesień, kto lubi halloween?
Niech wasz koszmar nie pożre was żywcem🤫
CZYTASZ
A beautiful rose can also have thorns.
Genç Kurgu,,Oddałam mu ostatni płatek róży, jaki ze mnie został, oddałam mu serce, siebie. Był moją kotwicą podczas sztormu. Ale nie wiedziałam że to on był sztormem." Siedemnasto letnia Cassandra Deilly to drobna blondynka unikająca problemów jak ognia. Jej...