🥀R O Z D Z I A Ł 7🥀

32 2 0
                                    

Chłodny wiatr muskał mojej włosy.

Dotarłam do parku i zauważyłam czarne włosy. Wiedziałam że to on.

Przyśpieszyłam i usiadłam obok niego na niewielkiej ławce.

Przeniósł na mnie swoje spojrzenie, które wydawało mi się dziwne. Takie...jakby złości pomieszana ze smutkiem?

-Coś nie tak?-zapytałam marszcząc lekko brwi. Pokręcił głową i spojrzał na chodnik.

-Jak się czujesz?-to pytanie mnie rozbroiło. Nikt nigdy mnie nie zapytał jak się czuje, bo moje zdanie się nie liczyło.

A teraz...poczułam emocję, której bardzo nie chciałam poczuć.

Szczęście. Poczułam się doceniona i zauważona.

-Dobrze.-nie skłamałam. Po części.

-Jak było na imprezie?

-Skąd wiesz że tam byłam?

Chwilę milczał.

-To mój stary znajomy, chciałem z nim pogadać i tak cię zauważyłem.-pokiwałam głową na znak że rozumiem.

Miczeliśmy, wsłuchując się w nasze myśli.

-Choć.-wstał.

Zmarszczyłam brwi i poszłam za nim. Szliśmy kilka minut aż okazał się widok na cały las. Wpatrywałam się w krajobraz z zachwytem, a w oddali błysnęła błyskawica, następnie zagrzmiało.

-Podoba ci się?-zapytał i uniósł kącik ust. Dopiero teraz zaczęłam się zastanawiać, dlaczego przestępca był dla mnie miły, interesował się problemami losowej nastolatki i zabierał w piękne miejsca.

Jaki on ma w tym cel?

-Tak, bardzo.-uśmiechnęłam się. Ale to pytanie cały czas krążyło w mojej głowie.

Jaki on miał w tym cel?

***

Kolejny tydzień minął mi na imprezowaniu i spędzaniu czasu z rodziną. Za niecałe siedem dni wracam do Las Vegas. Do matki idealistki, niby super ojca i szkoły.

I swoich problemów, także.

Czasem zastanawiałam się po co ja wogule żyje?

Odpowiedź była oczywista.

Kto obroń Dalię przed fałszywymi ludźmi? Kto odsunie Aidena od złego pomysłu? Kto będzie oglądał te idiotyczne mecze z tatą? Kto pójdzie z Rosie na imprezę? Kto pójdzie z ciocią na spacer? Kto wścieknie się na Sophii?

Te kilka osób utrzymywały mnie przy życiu, choć nie powinny. Nie zasługiwałam na tak dobrych ludzi.

Nie zasługiwałam na dobro. Nie zasługiwałam na nic.

Chciałam by zło mnie pochłonęło do końca, a myśli same wykończyły. Dużo razy byłam skłonna się poddać, odpuścić ten życiowy maraton o istnienie. Ale nie mam tak dużo odwagi by wkońcu przeciąć tą jedną żyłkę na ręce. Nie potrafię żyć, ale mimo to zmuszam się do funkcjonowania i uśmiechania każdego dnia.

Zmuszam się do zakładania maski, która ciąży mi na twarzy, za każdym słowem przypominając o swoim istnieniu.

Moje przemyślenia przerwała ciocia wchodząca do pokoju ze smutkiem w oczach. Podniosłam się do siadu, wyczuwając negatywne wieści. Kobieta usiadła obok.

-Przykro mi Cass, ale twoja matka zdecydowała że masz już wracać.-zacisnęłam szczękę, a zawód jaki poczułam nimal miażdżył mnie swoim rozmiarem.

A beautiful rose can also have thorns.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz