ROZDZIAŁ 3

956 101 12
                                    

Zostawcie gwiazdkę i komentarz! Miłego czytania!

🫦 BLAKE🫦

Czy ktoś sobie ze mnie kpił? Najwidoczniej tak, bo kiedy spojrzałam na Nicolasa, osobę, która między innymi zajmowała się pozyskiwaniem klientów, dla mnie i nie tylko nie widziałam na jego twarzy ani grama uśmieszku, jak miał to w zwyczaju. Zawsze dawał mi najgorsze z możliwych projektów, tak aby poszło mi w pięty, lecz tym razem on również wyglądał na przejętego.

– Nie mam nikogo innego... znaczy ujmę to inaczej. Tego projektu nie dam byle komu. – Wykrztusił ledwie przez gardło, mogłam się tylko domyślić ile go to kosztowało.

Obróciłam w palcach ołówek czytając wszystkie punkty, które pojawiły się na liście, którą Panna Młoda osobiście spisała, tak podał mi Nicolas.

– Złoto, cyrkonie i różowy diament... – przeczytałam na głos. – To przecież brzmi jak wytyczne do stworzenia nowej kolekcji biżuterii, a nie sukni ślubnej, Nicolas.

– To sama Lady pochodząca z Hiszpanii.

– Szkoda, że nie jest Włoszką, oni nie lubią tego przepychu. – Skomentowałam kąśliwie zgarniając do swojego notesu kartę. – Nie mam pojęcia jak mam to zrobić, Nicolas. – Przyznałam nie chcąc robić mu złudnych nadziei. – Sądzę, że dobrym rozwiązaniem będzie jeśli dasz ten projekt jeszcze komuś innemu.

– Kurwa, Blake! – podniósł głos uderzając pięściami w moje biurko. Wpatrywał się we mnie swoimi ciemnymi oczyskami jakby chciał wkraść się do duszy. – Nie dam tego nikomu innemu, to TY masz się tym zająć. – Pochylony wycelował we mnie palcem. – Tylko i wyłącznie TY.

– Nicolas, jestem w trakcie dopinania wszystkich spraw związanych z moim ślubem, nie mam pojęcia czy zdążę zrobić cokolwiek. – Nie skłamałam. Seth zostawił mnie z tym wszystkim samą. Tłumaczył się lotami i dawał mi do zrozumienia, że cokolwiek wybiorę będzie idealne, ale... nie. Wybieranie samotnie tortu, kiedy obok siedziała inna para zajadając się smakołykami było nużące i cholernie wstydliwie. Kobieta z obsługi zlitowała się nade mną i spakowała kawałki ciast, które mi smakowały, aby i on mógł skosztować. Co z tego, że minęło dwa dni, a on ledwie wziął kęs? Kiwnął głową już po pierwszym i na to przystałam.

– Nie wiem zrób coś, jeśli to się nie uda nie dość, że dostanę po dupie, że nie dopilnowałem niczego to jeszcze oberwie się tobie. Zajmij się tylko tym, urlop masz jak w banku, Blake. Zresztą to twoja pracownia, przysięgam, że nie podeślę ci ani jednego projektu na skrzynkę przez dwa miesiące, proszę tylko o ten.

Nie mogłam ukryć, że wizja "świętego spokoju" gdzieś indziej wydawała się być bardzo korzystna, ale... gdzie tak właściwie miałam lecieć, udać się, cokolwiek, żeby zaznać chociaż na chwilę oddechu i sprawić, że moja wena powróci? Nie wpadało mi nic do głowy.

– Nicolasie, dam ci odpowiedź jeszcze dzisiaj, obiecuję.

– Nie zawiedź mnie, Blake. W tobie widzę jedyne światełko w tunelu.

Wyszedł z mojego małego pokoju pozostawiając za sobą tylko chmurę bijących się ze sobą myśli. Co ja mam zrobić?

Cichy głosik mówił w mojej głowie, bym chociaż na chwilę się gdzieś wyrwała, ale po chwili dominował go ten cięższy, grubszy sądzący, że jeśli sama wpakowałam się w to bagno, powinnam ponieść tego konsekwencje. Musiałam zająć się dopinaniem umowy z salą, którą wynajęłam na wesele, do tego dekoratorka, która co chwilę zmieniała pomysły i motała na wszystkie możliwe sposoby chociaż zostało tak mało... psychicznie jak i fizycznie już ledwo wyrabiałam.

#3 The Lav Art by Collins |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz