𝑭𝒊𝒇𝒕𝒆𝒆𝒏

376 42 8
                                    

◺✩◹ Marysia ◸✩◿

Miałam z dwadzieścia nieodczytanych wiadomości od Anastazji. Nie do końca się nimi przejmowałam, gdy kolejny raz moje podniebienie poczuło kojący smak alkoholu. Wiedziałam, że nie powinnam była tyle pić. Jednakże tylko to przychodziło mi na myśl, by poradzić sobie z problemami.

W głowie zaczęło mi wirować już po pierwszym łyku, bo czułam się strasznie osłabiona całą sytuacją. Nie chciałam zobaczyć co do mnie pisała, nie chciałam więcej jej widzieć. Dlaczego? Nie powiedziała mi, że miała męża, nie mówiła również, że ma syna i oczywiście nie wspomniała mi, że jej były dalej chce z nią być.

Z jednej strony czułam się jak jej zabawka. Marionetka, którą wybrała sobie dla pocieszenia i zabicia czasu. Aczkolwiek coś w głębi serca krzyczało, że to wszystko było prawdziwe. W końcu na takie wyglądało.

- Proszę jeszcze jedną butelkę - westchnęłam, gdy język lekko zaczął mi się plątać. Barman spojrzał na mnie, ale podał mi trunek.

- Straciła pani pracę, miłość czy rodzina? - zapytał z uśmiechem wyrażającym pogardę.

- Miłość, miłość, miłość - szepnęłam. Poprawiłam swoje okulary i kolejny raz umoczyłam usta w alkoholu. To chyba była trzecia butelka. - Jakie to jest popierdolone uczucie...

- Wiem coś o tym - zaśmiał się. - Przyzwyczaisz się młoda. Całe życie przed tobą.

- Nie chce takiego życia jeśli tak ma wyglądać.

- Nie wiesz co mówisz. Idź może do domu, co? Już ledwo się trzymasz na tych nogach, w zasadzie w ogóle się nie trzymasz.

- Jestem pełnoletnia i decyduję o sobie.

- No tak, kobieta niezależna nam się trafiła - pokręcił głową. Zaczynały denerwować mnie jego jebane komentarze.

- Pocałuje mnie pan? - zapytałam. Nie byłam pewna czy naprawdę to powiedziałam, lecz jego zaskoczony wzrok pozwolił mi zrozumieć, że jednak to zrobiłam. Uniósł jedną brew i przybliżył swoją twarz do mojej.

- Dlaczego powinienem to zrobić?

- Bo oboje żyjemy w tym pojebanym świecie i oboje mamy wszystko w dupie?

- No tak - zaśmiał się prosto w moją twarz a jego usta lekko otarły moje. Nie smakowały tak dobrze jak usta mojej Anastazji. Nie przyniosło mi to również tak dużo przyjemności jak z nią. Nie przyniosło mi to w sumie nic prócz poczucia winy, które przyszło niemalże od razu.

- To było chujowe - podsumowałam, gdy mężczyzna odsunął się ode mnie.

- Jestem Patryk - wtrącił, totalnie zmieniając temat. Uśmiechnął się szeroko i zaczął wycierać szklanki.

- Nie interesuję mnie to, wiesz? Chujowo całujesz.

- Możliwe. Przynajmniej nie pakuję ci jęzora między wargi jak niektórzy zboczeńcy.

- Coś czuję, że się dogadamy - uniosłam nieznacznie kąciki ust ku górze. On pokręcił głową i przeniósł wzrok na stoliki dalej.

- A czuję, że więcej ci nie podam i musisz mi zapłacić. Szef mnie zabije jak mu się kasa nie będzie zgadzać.

- Nie możesz dać mi jeszcze trochę? Muszę mieć coś na drogę do domu.

- Słuchaj laska, ja serio wiem, że życie jest do dupy, ale nie wpadaj w używki. Weź dopijaj to, daj szmal i spadaj, bo nie chcę, żebyś wychodziła na czworaka.

- Okej, Patryk. Nie spinaj tak dupska - przewróciłam oczami i podałam mu pogięte banknoty. Spojrzał na nie z obrzydzeniem aż w końcu zaczął je przeliczać. - Mogę twój numer? Będę dzwonić jak będę potrzebować jakiejś wódki dla znajomych.

- Jeśli myślisz, że dam ci je po taniości to się myślisz, ale jasne. Zapisuj młoda - odpowiedział wymownie i podał mi ciąg dziewięciu cyfr. Na początku ciężko mi było rozszyfrować je na ekranie mojego telefonu, ale dałam radę. - Tylko nie dzwoń po północy, bo wtedy siedzę na melanżu z dziwkami - zaśmiał się.

- Zabawne Patryczku z dwoma centymetrami. Mówiąc dziwki, masz na myśli pluszaki na twoim łóżku? - odparłam znudzona, unosząc jedną brew ku górze.

Mężczyzna zagryzł wewnętrzną stronę policzka i spojrzał na mnie wymownie. Zmrużył oczy, zacisnął mocniej dłoń na szklance, którą po chwili odłożył.

- Dobra jesteś. Może nawet za dobra?

- Będziesz mi żałował?

- Nie każdy facet będzie tak miły jak ja, gdy będziesz pyskować. Słyszałaś o porwaniach kobiet w nocy? Później nie jest z nimi za ciekawie - nachylił się znów w moją stronę. Jego tęczówki pociemniały.

- Nie strasz, nie strasz, bo się zesrasz - szepnęłam do niego z wielką powagą. Po chwili zaśmiałam się i odeszłam. Opuściłam mury baru.

Latarnie oświetlały jeszcze ulice a ja szłam rozbawiona chodnikiem. Minęłam sklep monopolowy i parę innych znanych mi miejsc. Mój telefon co chwilę wibrował od połączeń wykonanych przez nauczycielkę. Że też jeszcze nie spała... W końcu zdenerwowałam się i odebrałam.

- Słucham? - mruknęłam od niechcenia.

- Księżniczko, wiem jak to wygląda, ale daj mi proszę wyjaśnić wszystko po kolei.

- Aha - westchnęłam. - Chcesz mi coś jeszcze powiedzieć?

- Czy ty jesteś pijana? - usłyszałam w jej głosie nutę zwątpienia. Ostatnim razem, gdy byłam w takim stanie, kobieta musiała się mną zaopiekować. Co prawda była to bardziej wina jej brata, ale cóż.

- Najebana a nie pijana - parsknęłam śmiechem. - Do tego chodzę od rana w uśmiech ubrana! - krzyknęłam i rozłączyłam się.

Musiałam jednakże wykonać jeszcze jeden telefon, więc wybrałam odpowiedni kontakt i znów przyłożyłam urządzenie do ucha. Nie musiałam długo czekać, by usłyszeć ten okropny głos.

- Czego?

- Stasiek - powiedziałam przeciągając ostatnią samogłoskę.

- Poczekaj, znam ten głos! To ty przychodzisz do Stazji?

- Tak, to ta dziewczyna co ją ciągnąłeś po ziemi, rozkebałeś jej plecy i tak dalej. Słuchaj, potrzebuję czegoś.

- To znaczy czego? Mam mało czasu.

***

Nie wiem jakim cudem się na to zgodziłam, dlaczego sama chciałam. Dlaczego kurwa jakiś anioł stróż mnie nie powstrzymał. Było mi tak niedobrze, gdy obudziłam się rano. Wymiotowałam trochę, leciała mi krew z nosa i czułam się okropnie. Nie wiem również czemu brat Anastazji dał mi, czego chciałam.

Nigdy więcej dragów.

Ostatnie pytanie | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz