𝑬𝒑𝒊𝒍𝒐𝒈𝒖𝒆

171 32 4
                                    

◺✩◹ Anastazja ◸✩◿

Siedziałam na wernisażu mojej ukochanej. Obrazy rozwieszone były na ścianach. Większość z nich bardzo dobrze znałam i często przyglądałam się ich tworzeniu.

Marysia, ubrana w czarne garniturowe spodnie, oliwkowy sweter i czarne kowbojki. Ze stresu co chwilę poprawiała okulary a czasem gestykulowała żywo mówiąc o swoich dziełach.

Ludzie zadawali pytania i prowadzili dyskusje z blondynką. Byłam zadowolona, że w ten sposób się rozwija. Z, można powiedzieć, buntowniczki, którą próbowałam trochę przystopować, teraz była malarką znaną w całej Polsce. Niesamowite.

Spotkanie trwało około trzech godzin a po nim, wsiadłyśmy do mojego samochodu. Ja prowadziłam a Zalewska siedziała jako pasażerka. Przetarła oczy, uprzednio zdejmując oczy i westchnęła.

– Zmęczona? – zapytałam zatroskana. Marysia uniosła powieki, patrząc na mnie sarkastycznie.

– Nie, w ogóle. Normalnie tryskam zapałem – mruknęła pod nosem. Założyła ręce na piersi i zaczęła oglądać widok za oknem. – Po każdym wernisażu mam wrażenie, że robię za mało.

– To znaczy? Nie do końca rozumiem.

– Tak jakby, że powinnam malować lepiej, myśleć lepiej, działać lepiej i tak dalej.

– Może powinnaś zrobić sobie przerwę? – zaproponowałam, zmieniając pas na drodze szybkiego ruchu. – Nie zawsze sztuka jest taka relaksująca – zażartowałam.

– Oh, zamknij się – fuknęła, kładąc dłoń na mojej. Co jakiś czas jednak musiała ją zdejmować, gdy zmieniała biegi.

Zachichotałam jedynie i skupiłam się na drodze. Dzisiaj miał przyjechać Zygmunt ze swoją żoną i córką. Był dobrym przyjacielem Marysi. Tak samo jak Krzysiek, Michał i Marek. Oni również mieli wpaść na kilka godzin.

Byłam z tego powodu zadowolona, bo w końcu życie zaczęło nam się układać. Kacper czekał na nas w domu a ja obok siebie miałam blondynkę. Miałam nadzieję, że już na zawsze.

Myślę, że było warto. Siedziałam trochę w więzieniu, ukrywałam relację z nią i bałam się swojego cienia. Nie wiedziałam czy robię dobrze i żyłam w ciągłym stresie. Do tego miałam jeszcze brata ćpuna i gwałciciela. Chyba resztka mojego życia miała być rekompensatą za to wszystko.

Aczkolwiek największą nagrodą była niejaka Maria Zalewska, z którą miałam spędzić naprawdę długi czas.

W końcu Anastazja Storczyk-Zalewska może być szczęśliwa.

Ostatnie pytanie | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz