{15 ~ zatańczysz?}

200 18 0
                                    

Ten rozdział wyszedł strasznie dlugi, dlatego rozdzieliłam go na dwa.

*

Zakończenie roku zwykle jest w klimacie wiwatu. Tak jakby ktoś odniósł sukces i było co świętować. Tymczasem kula ziemska zrobiła kolejne kółeczko na orbicie. Dla jednych był to pretekst do kolejnej imprezy, dla innych natomiast dzień pełen relaksu.

Erwin zwykle chodził na imprezy, albo po prostu spotykał się w gronie przyjaciół. Często razem z Carbo wspominał wszystko, co zrobili podczas ostatnich dwunastu miesięcy.

Teraz jednak Carbo nie było. Wyjechał bez słowa. Na początku wszyscy myśleli, że pojechał do rodziny na święta. Ale nie było z nim żadnego kontaktu, zablokował wszystkich swoich przyjaciół na wszelkich social mediach, usunął ich numery telefonów. Odciął się. Erwin wierzył, że wróci, chociaż była na to praktycznie zerowa szansa.

Przygnębiony nagłym brakiem prawie, że własnego brata odmówił każdej możliwej imprezy. Wiedział, że Carbo zrobił to zapewne z własnej nieprzymuszonej woli, a to tylko bardziej łamało mu serce. Nie znał nawet powodu, nie wiedział nawet czy ten ma się dobrze. Po prostu musiał żyć z tym, że nie dostaje już od niego wiadomości, że ten nie wyciągnął go na żadną sylwestrową domówkę.

Za to na imprezę wyciągali go inni przyjaciele. Początkowo chciał iść, głównym powodem dla którego zrezygnował jest Heidi. Ta bowiem nigdy nie pokłóciła się z resztą ekipy, dlatego wszędzie gdzie ta idzie, będzie też Heidi. To dla Erwina jest wystarczający powód by zostać w domu. Nie chciał jej widzieć. Ktoś powie, że nie ma powodu do tego. Otóż powód bycia jego byłom dziewczyna jest wystarczający.

Więc zaplanował wieczór w domu. Miał cały dzień, a nawet dłużej. Jego mama jechała do swoich koleżanek, podczas gdy Leo szedł na imprezę, w której uczestnictwa odmówił Knuckles. To oznacza, że wrócą dnia następnego po południu, lub chwilę przed.

Erwin nie miał dużych planów. W końcu co może robić sam w domu? Właśnie. Sam. Bo dopiero dzień przed samym sylwestrem stwierdził, że nie chce spędzać go sam. Na jego szczęście Monthana był bardzo chętny na jego propozycję, bo plany na Sylwestra miał dokładnie takie same jak siwowłosy.
Więc teraz Erwin musiał znaleść plan nie dla siebie samego, a dla ich dwójki. Kupił jakieś przekąski, napoje. Wyciągnął z szafki nawet gry planszowe, przygotował drugą pościel rozkładając na ziemi materac z pokoju Leo. Zrobił wszystko. Teraz musił tylko czekać.

Nie nudził się, bo jego kuzyn szykował się właśnie na własne wyjście. Ciągle dopytywał czy dobrze wygląda, chociaż pytanie o to Erwina nie jest zbyt dobrym pomysłem.

- nie wiem, wydaje mi się, że do ciemnych spodni jasna bluzka jest lepsza- wpatrywał się na jedną koszulę, to na drugą.

- to po co mnie pytasz, skoro sam zadecydowałeś- pokręcił głową opuszczając ją znowu na poduszkę.

- a ty co taki zestresowany? Bo chłoptaś ma do ciebie przyjść na noc?- parsknął pod nosem, mając w myślach pewnie dość niestosowne sytuacje.

- to nie jest mój! A z resztą nie ważne- machnął dłonią od niechcenia.

- jeszcze nie jesteście razem? Erwin weź się w garść co? Na co ty czekasz chłopie, przecież wy macie taką aurę wokół siebie, że nie wierzę w to-

- idź wróż z kamieni jak taką aurę czujesz i odczep się w końcu od mojej szafy! Bałagan mi tylko zostawiasz!- oburzył się, podnosząc kolejne ciuchy spod jego stóp.

- dobra dobra, sprzątaj bo jeszcze twój Grzesiu ucieknie. Dzięki za te niesamowitą pomoc siwy, pa!- wymsknął się z pokoju, zamykając za sobą drzwi.

Party  || MORWINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz