15. Rodziny się nie wybiera

1.4K 78 95
                                    

Po tej pamiętnej nocy, chciałam wrócić spać do mojego pokoju, ale po pierwsze Otis ponownie zaczął chrapać (przypominało to dźwięk zepsutego tramwaju), a po drugie Justin mi nie pozwolił.

Gdy zatrzymałam się przed drzwiami do mojej sypialni Foley popatrzył na mnie z zmarszczonymi brwiami i zapytał pełnym wyrzutów tonem:

- A co ty robisz?

Odsunęłam dłoń od klamki i również na niego spojrzałam.

- W sensie? – nie do końca wiedziałam, o co mu chodzi.

- Drzwi do mojej sypialni są trochę dalej. – wypowiedział te słowa z taką powagą i dosadnością, że przez ułamek sekundy nie wiedziałam, co się dzieje.

- Em...wiem. – mruknęłam – Ale sądziłam, że po tej akcji...

- Nie będę chciał żebyś spała u mnie? – prychnął z nutą irytacji.

- Coś w tym stylu. – wzruszyłam ramionami. Jakby się okazało, że Justin może zapłodnił Emily to byłabym tak wkurwiona, że nie chciałabym na niego patrzeć przez kolejny rok.

- Nie ma żadnego dziecka. Nie chcę znowu się z tobą kłócić przez coś, co nie istnieje. – oznajmił, a ja rozszerzyłam oczy. Po tym całym „oczyszczeniu" zachowuje się jak nie on. I teoretycznie powinno mnie to cieszyć, ale z drugiej strony trochę mnie to przeraża.

Odsunęłam się od drzwi mojej sypialni i przeszłam pod te jego.

- Aż tak lubisz ze mną spać? – zapytałam prowokująco. Justin przepuścił mnie w wejściu i zabawnym ruchem ręki zaprosił do środka.

- Nie lubię. – wyznał bez cienia sarkazmu. Zamknął za sobą drzwi i od razu udał się w stronę łóżka. Ja za to oburzona zatrzymałam się na samym środku pokoju. – Chrapiesz, zabierasz mi całą kołdrę... – zaczął wymieniać, a ja myślałam, że zaraz go strzelę poduszką. – Do tego tak się kręcisz, że nie zdziwię się jak pewnej nocy obudzę się z twoimi stopami na mojej twarzy.

- To, co ja tu jeszcze robię? – założyłam ramiona na piersi i posłałam mu te moje charakterystyczne spojrzenie, które posyłałam mu zawsze, gdy się wkurzałam.

- Jesteś głupia, jak myślisz, że pozwolę ci spać z innym mężczyzną.

Bardzo starałam się, żeby moja obrażona mina wciąż pozostała na mojej twarzy. Ale fakt, że powiedział to bez żadnego problemu, sprawił, że po prostu nie potrafiłam wytrzymać. Uśmiechnęłam się, jednocześnie czując miliony motylków w moim brzuchu.

- Idziesz, czy będziesz tak stać? – spytał sam wchodząc pod kołdrę.

Przegryzłam dolną wargę i nabrałam powietrza.

- Idę.

Za nim jednak się położyłam, stanęłam po prawej stronie łóżka (czyli po tej co ja zawsze śpię) i zaczęłam rozpinać bluzę, którą wcześniej dostałam od Justina.

Na samym końcu zamek postanowił się zaciąć. Materiał bluzy wsunął się pod. Pociągnęłam za niego, ale to nic nie dało. Nie chciałam używać maksimum siły, bo bałam się, że zepsuję. A znając budżet Foley'a, to ta zwykła bluza kosztowała fortunę.

Cholera.

Podniosłam wzrok, licząc, że Justin jeszcze nie zdążył zasnąć i mi pomoże. Kącik moich ust podniósł się do góry, gdy zauważyłam, że on już się we mnie wpatrywał. Utkwił te swoje hipnotyzujące oczy w kawałek mojej odsłoniętej skóry na brzuchu. Kiedy wyczuł, że i ja na niego patrzę, bardzo powoli przeniósł spojrzenie na moją twarz.

The another bottom #2 [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz