Nasze ostatnie dwa tygodnie były naprawdę pracowite. Od rana do wieczora przeglądałam najróżniejsze zakątki internetu w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji na temat Noctarys'u. Zaakceptowałam pełno plików cookie i jakieś inne dziwne rzeczy, więc nie zdziwię się jak zawirusowałam sobie całego laptopa.
W zasadzie to muszę się poprawić. Bo to, że spędzałam pełno godzin przed monitorem szukając wiadomości, nie było niczym w porównaniu do tego, co robili chłopacy. A dokładnie Justin, Noah, Joe i Oscar. Przez paręnaście dni latali w różne zakątki Ameryki, po lombardach i jubilerach. Tak jak ja, nic nie znaleźli.
Dzisiaj był pierwszy dzień od dawna, gdy widziałam się przez cały dzień z Justinem. Znaczy...ja na niego patrzyłam, a on obok mojego leżaka robił swój trening.
Dzisiaj była idealna pogoda, by wyjść na dwór i przenieść swoją prace na zewnątrz. Nie było wielkiego upału, więc dla mnie, jesieniary, było wręcz perfekcyjnie.
Siedziałam po turecku na plastikowym leżaku, a przede mną znajdował się odpalony laptop. Po mojej prawie leżał Otis w samych kąpielówkach. Mówił coś do mnie, ale ja średnio go słuchałam. Wyłapywałam tylko niektóre słowa, bo całą uwagę poświęcałam Foley'owi.
Ćwiczył nieopodal, a ja nie mogłam oderwać od niego wzroku. Koszulka, którą miał na sobie, była obcisła, ale nie na tyle, by zakryć dokładnie każdy detal jego muskularnego ciała. Każdy ruch, jaki wykonywał, sprawiał, że jego mięśnie stawały się wyraźniejsze, niemalże wybuchały pod materiałem. Patrząc na niego, miałam wrażenie, jakby całe jego ciało było doskonale uformowane i zbudowane w odpowiedzi na każdą godzinę spędzoną na siłowni.
Spocone włosy, które lśniły w słońcu, przyciągały wzrok. Kiedy odgarniał je z czoła, by poprawić swoją pozycję, widziałam, jak kilka kosmyków delikatnie opada na jego czoło, co dodawało mu jeszcze więcej uroku. Każdy ruch, jaki wykonywał – od podnoszenia ciężarów po ćwiczenia z hantlami – był pełen gracji i siły, co sprawiało, że nie mogłam przestać go obserwować.
Zauważyłam, że jego skóra była lekko błyszcząca od potu, który lśnił na jego ciele. Każda kropla potu spływająca po jego szyi i ramionach zdawała się być jak mały cud, który podkreślał każdą linię jego mięśni. Widok tego wszystkiego sprawiał, że miałam ochotę zbliżyć się do niego, chociażby po to, żeby zobaczyć go z bliska, poczuć ten specyficzny zapach potu i adrenaliny, który emanował z jego ciała.
- Mia!
Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam krzyk przy moim uchu. Zwróciło to też uwagę Justina, który spojrzał na nas przez ramię.
- Co? – spytałam patrząc na Otis.
- Możesz przestać gapić się na Justina i wysłuchać mnie? – powiedział na tyle głośno, by sam Foley to usłyszał.
- Martin, czyżbym cię dekoncertował? – zapytał unosząc kącik ust. Jego klatka piersiowa unosiła się szybciej. Znowu przebiegłam wzrokiem po jego ciele, aż w końcu zatrzymałam się na jego oczach.
- Nie jest ci za ciepło w tej koszulce? – uniosłam wyzywająco jedną brew, całkowicie ignorując jego zaczepkę.
- Aż tak bardzo chcesz zobaczyć mnie bez niej? – obrócił się do nas i zrobił parę kroków do przodu, by zabrać butelkę wody. Zanim upił łyka, posłał mi ten cholernie atrakcyjny uśmieszek.
- Jak mam być szczera to tak. – zgodziłam się.
- Fuj, bo się zaraz porzygam. – odezwał się Otis. – Możecie się podrywać gdzieś z dala ode mnie?
Przewróciłam oczami i spojrzałam na niego spod byka.
- Już nie bądź takim świętoszkiem.
- O ty nawet nie wiesz jak bardzo bym chciał coś ten teges – wskazał dłonią na swoje kroczę, na co prychnęłam śmiechem. – Ale przez niego – wskazał palcem na Justina – Nie opuszczamy tego domu. Więc zostajesz mi ty, Emily i popieprzona rodzinka Foley.
CZYTASZ
The another bottom #2 [18+]
RomanceKłamstwa Justina i przyjaciół Mii, okazują się jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Martin nie jest nawet świadoma w jakie bagno zamieszana jest jej cała rodzina. Kiedy po czterech miesiącach śpiączki budzi się w domu Justina jest wściekła i zdruzgo...