Justin
Patrzyłem jak odchodzi. Nie zrobiłem nic, żeby ją zatrzymać. Nie powiedziałem nic, by jej wytłumaczyć i uświadomić ją, że wszystko się zmieniło.
- Zaczekaj! – krzyknęła roztrzęsiona Emily. Zobaczyłem jak kątem oka rusza za Mią, więc niewiele myśląc złapałem ją za talię, powstrzymując dalsze kroki.
- Zostaw ją. Lepiej żeby była sama. – mruknąłem, wciąż patrząc na uciekającą brunetkę.
Nie mogłem powstrzymać złości. Byłem strasznie wkurwiony na siebie i Lorenzo. Ona nie powinna dowiedzieć się w taki sposób. Mieliśmy na spokojnie jej wszystko wytłumaczyć, a nie obrzucać ją tyloma informacjami na raz. Gdyby nie jej wścibski nos, który musiał wiedzieć wszystko, nie znalazłaby się w tym lesie i nie widziałaby tego nieszczęsnego zabójstwa Emily, a my moglibyśmy w lepszych warunkach jej wyznać prawdę.
Nawet ja bym tego nie zdzierżył.
Było mi jej żal. Nie dość, że myśli, że zainteresowałem się nią tylko i wyłącznie ze względu na rozkaz ojca. To do tego, babcia, z którą miała głęboką więź, zesłała na nią dosłownie piekło.
Zmarszczyłem brwi czując dziwny impuls. Wciąż wpatrywałem się w Mię, gdy moje serce na moment się zatrzymało. Puściłem Emily, ale za nim zdążyłem jakkolwiek zareagować, niemal cały budynek eksplodował.
Pociągnąłem starszą Martin na ziemie i tyle ile byłem w stanie, zakryłem ją własnym ciałem.
Obróciłem głowę i jak w zwolnionym tempie patrzyłem jak Mię odrzuca do tyłu. Zamarłem. Mój oddech stał się nierówny. Kamienica stanęła w ogniu. Ściany były rozwalone, a do moich uszu nie docierały żadne dźwięki oprócz piszczenia.
Ktoś podstawił bombę.
Widziałem w życiu wiele tragedii. Byłem świadkiem wielu cierpień i tortur, ale jeszcze nigdy nie poczułem czegoś tak złego i bolącego, jak wtedy, gdy moja Mia leżała bez ruchu na podłodze.
Odłamki szkła pokryły ciała moje i moich przyjaciół. Adrenalina zaczęła działać, więc jeszcze nie mogłem ocenić swojego stanu. Ba! Ja nawet przez ułamek sekundy nie zastanowiłem się nad moim zdrowiem, bo w mojej głowie była tylko ona.
Ostrożnie odsunąłem się od Emily, która była przytomna, ale zbyt oszołomiona, by zrozumieć, co się stało.
Zerwałem się na równe nogi, ignorując niebezpieczeństwo zbliżania się do płonącego i jeszcze wciąż buchającego budynku. Nie myślałem trzeźwo, gdy prawie że biegłem do ciała dziewczyny.
Po raz drugi w życiu nie byłem w stanie zapanować nad emocjami ani nad tym by je ukryć. Nie potrafiłem dzielić się z nimi innymi i zakładałem maskę, bo tak było po prostu łatwiej, ale z każdym krokiem w stronę nieprzytomnej brunetki klatka piersiowa coraz mocniej mi się zaciskała.
Znieruchomiałem widząc jej poturbowane, kruche ciało. Miała zdarte dłonie. W bok jej uda wbił się wcale nie mały kawałek szkła. Krew z rany sączyła się w niepokojąco szybkim tempie, barwiąc przy tym cały asfalt dookoła.
Nie żyje. – to była moja pierwsza myśl.
Przełknąłem ślinę i upadłem na kolana. Bałem się jej dotknąć. Bałem się, że poczuję zimno martwego ciała. Nie mogłem jej stracić. Ona nie mogła nas zostawić.
Moja warga zadrżała. Powoli przyciągnąłem ją do siebie, mając gdzieś, że pobrudzi mnie krwią. Wciągnąłem jej ciało na swoje kolana.
Gdy obróciłem drobne ciało Martin i zobaczyłem jej zamknięte oczy, poczułem ten sam strach, co kilka lat temu, gdy w wieku dziesięciu lat znalazłem moją mamę z podciętymi żyłami na podłodze w łazience. Jej twarz wyglądała tak samo jak twarz Mii.
CZYTASZ
The another bottom #2 [18+]
RomantizmKłamstwa Justina i przyjaciół Mii, okazują się jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Martin nie jest nawet świadoma w jakie bagno zamieszana jest jej cała rodzina. Kiedy po czterech miesiącach śpiączki budzi się w domu Justina jest wściekła i zdruzgo...