Promienie słońca przedzierały się przez niezasłonięte okna do sypialni Justina. Czując ich ciepło na mojej skórze, powoli otworzyłam oczy. Pomrugałam parę razy starając się wyostrzyć, jakość.
Przeciągnęłam się i obróciłam moje rozluźnione ciało na lewą stronę. Miejsce obok mnie niestety było puste, ale gdy wyciągnęłam dłoń i przejechałam po materacu, wciąż potrafiłam wyczuć ciepło ciała Foleya. Musiało to oznaczać, że wstał wcale nie tak dawno.
Wtopiłam nos w kołdrę, zaciągając się zapachem kwiatowego płynu do prania połączonego z wonią żelu pod prysznic Justina. Gdyby ktoś wrzucił mnie do tego łóżka w najbardziej randomowym momencie, od razu byłabym wstanie powiedzieć, kto jest jego właścicielem, właśnie przez ten pamiętliwy zapach.
Poleżałam jeszcze parę minut, aż w końcu powoli się podniosłam. Przycisnęłam pościel do mojego nagiego ciała, starając się schować przed nie wiadomo, kim.
Do głowy przypłynęły mi wspomnienia ostatniej nocy. Uśmiechnęłam się do siebie, przypominając sobie dotyk dłoni oraz ust Justina na całym moim ciele. Mimo że w życiu bym tego nie przyznała na głos, to musiałam stwierdzić, że była to najlepsza noc w moim życiu.
Kiedy wczoraj Otis odkrył schowane narkotyki, myślałam, że będzie tylko gorzej. Że dowiedzą się wszyscy. Że zawiodę Emily, gdy ta dowie się prawdy. Że po raz kolejny pokłócę się z Foleyem.
A tym czasem...z tak tragicznej rzeczy wysunęło się tyle niezapomnianych wydarzeń. Cóż...wczoraj powiedziałam dość sporo osobistych rzeczy Justinowi. Pod wpływem emocji nie czułam tej bariery, która zawsze mnie ograniczała. Jeszcze nie wiem czy dobrze postąpiłam. Byleby nie było niezręcznie między nami.
Szybko przeszłam do szafy Justina i podkradłam pierwszą lepszą, białą koszulkę. Niestety nie wiem gdzie znajduję się moja piżama, więc to musi mi jak na razie wystarczyć. T-shirt sięgał mi do połowy ud, więc na ten krótki bieg z pokoju Foleya, do mojego, musi wytrzymać.
Po cichu otworzyłam drzwi. Słyszałam z dołu śmiech Emily, więc jeszcze szybciej przeskoczyłam do mojej sypialni. Spodziewałam się, że zastanę tam Otisa, ale o dziwo łóżko było puste. Oczywiście niezaścielone.
Wyciągnęłam z komody bieliznę oraz, krótkie, luźne szorty. Pogoda wyglądała na (niestety) bardzo słoneczną. Przebrałam się, zostawiając na sobie koszulkę Foleya i gdy zrobiłam poranną pielęgnację oraz rozczesałam włosy, udałam się na dół.
Dziwny uścisk stresu naciskał na mój żołądek z każdym pokonanym krokiem. Fakt, że zobaczę Justina po tym jak dosłownie powiedziałam mu co czuję, przyprawiał mnie o mdłości.
Nie lubiłam tego. Nie lubiłam takich „poważnych" rozmów. Nie potrafiłam rozmawiać na takie tematy i mówić prosto w twarz o swoich uczuciach. Wczoraj jakimś cudem udało się to zrobić, ale teraz czuję, jakbym popełniła błąd.
Już z progu zobaczyłam umięśnione mięśnie Justina. Cała się napięłam, bo był jedynie w szarych dresach i mokrych, od porannego prysznica, włosach. Stał tyłem i przyrządzał sobie za pewne czarną kawę.
- Nie wierzę! – Emily wciągnęła głośno powietrze. Weszłam do kuchni akurat w momencie, gdy wyrzucała skórkę od banana do śmietnika, jednak coś w jego środku przykuło jej uwagę.
Otis siedział na ruchomym krześle przy wysepce. Przed sobą na talerzu miał sześć tostów posmarowanych kremem czekoladowym. Uniosłam kącik ust, gdy jednym gryzem pochłonął prawie całą kromkę. Zauważył mnie dopiero, gdy usiadłam obok.
Spojrzał na mnie i zmrużył oczy dokładnie obserwując moją twarz. Nie wiem, co z niej wyczytał, ale szeroko się uśmiechnął, po czym z pełną buzią szepnął w moją stronę:
CZYTASZ
The another bottom #2 [18+]
RomanceKłamstwa Justina i przyjaciół Mii, okazują się jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Martin nie jest nawet świadoma w jakie bagno zamieszana jest jej cała rodzina. Kiedy po czterech miesiącach śpiączki budzi się w domu Justina jest wściekła i zdruzgo...