14. Istny absurd

1.3K 82 102
                                    


Serce zabiło mi mocniej. Wiadomość była krótka, ale wywołała we mnie falę niepokoju. Kto to mógł być? Dlaczego miałabym nikomu nie mówić, zwłaszcza Justinowi? Przez chwilę zastanawiałam się, czy to nie jakiś głupi żart, ale coś w tonie wiadomości sprawiło, że wzięłam ją na poważnie.

Wstałam z łóżka, czując, jak moje ciało reaguje na stres. Ręce zaczęły mi się trząść, a serce waliło jak oszalałe. Przez chwilę stałam w miejscu, próbując zebrać myśli. Co powinnam zrobić?

Wpatrywałam się z osłupieniem w dwie wiadomości. Dłonie zdążyły mi się spocić, a przez głowę przeszło milion czarnych scenariuszy.

Ktoś czeka na mnie na dole.

Ktoś, kto nie chcę żeby inni wiedzieli o jego obecności.

O Boże. Nie ma opcji, że tam zejdę. To na pewno jakaś pułapka. Ktoś chcę mnie zwabić i znów porwać. Albo zabić.

Zastygłam, gdy przypomniało mi się, że Otis jest sam, bezbronny w sypialni obok. Spojrzałam na śpiącego Justina i przegryzłam dolną wargę zastanawiając się czy go budzić.

I już miałam to robić, gdy przyszła kolejna wiadomość.

Nieznany: Pospiesz się, Ray.

Popatrzyłam zdumiona na ostatnią wiadomość. Przetarłam powieki i przeczytałam jeszcze raz, do końca nie wierząc, że to naprawdę on do mnie napisał. Co, on do diabła sobie myśli wysyłając mi takie wiadomości w środku nocy?

Byłam w szoku, ale jednocześnie zalała mnie fala ulgi. Wiedziałam, że może to być ktoś o wiele gorszy.

- Co robisz? - zapytał zachrypniętym głosem Justin. Przełknęłam rosnącą w gardle gulę. Całe szczęście, że nie widzi mojej przestraszonej twarzy, bo na pewno by się domyślił, że jest coś nie tak.

- Idę po szklankę wody. - odpowiedziałam pewnie. Nie chciałam go okłamywać, ale nie chcę by znów się denerwował. Jestem pewna, że nie spodobałoby mu się, że piszę z jego starszym bratem.

- Wracaj szybko. - mruknął cicho i przykrył się mocniej kołdrą.

Przełknęłam poczucie winy i wymknęłam się z sypialni. Nie było sensu informowania Foleya o tym. Nie wiem, czego chcę Ray, ale nie zamierzam dać mu więcej niż minuty czasu.

W domu na noc zapalały się nocne lampy, które oświetlały korytarze. Dzięki czemu nie musiałam włączać latarki w telefonie i bać się, że zaraz coś wyskoczy mi na twarz.

Zeszłam ze schodów i przebiegłam przez salon. Chciałam mieć to jak najszybciej z głowy. Byłam ciekawa, czego ode mnie chce. Może przeprosi?

Wyszłam na taras. Noc była ciepła, ale towarzyszył jej wiatr, który rozpętał burzę na mojej głowie. Starałam się założyć kosmyki za ucho, ale niezbyt mi to wychodziło.

Zauważyłam, że nie było tu nikogo. Stałam sama na tarasie, a dookoła mnie rozciągał się pogrążony w mroku ogród. Na chwilę przestałam walczyć z włosami i jeszcze raz się rozejrzałam.

Boże, przecież ja umrę ze stresu w tym domu.

Są dwie opcje: Albo Ray robi sobie jakieś nieśmieszne żarty...Albo to nie Ray i jestem w dupie.

Nagle poczułam na moim ramieniu czyjąś dłoń. Chciałam krzyknąć, ale tajemnicza postać zasłoniła mi usta dłonią i przyciągnęła do swojego ciała. Był to mężczyzna. Dużo większy ode mnie.

Serce podeszło mi do gardła. Próbowałam się wyrwać, ale to było na nic.

Halo, czemu żaden ochroniarz mi nie pomaga? Na pewno musi tu jakiś być?

The another bottom #2 [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz