Rozdział 6

1.6K 90 36
                                    

W momencie, w którym przekroczyłam próg salonu, wiedziałam już, że coś jest nie tak.

To wszystko wydawało się zbyt podejrzane. Zack zachowywał się dziwnie. Rano mnie zgwałcił, aby następnie, bez słowa wyjaśnienia kazać mi siedzieć z nim na jakimś spotkaniu. Do tego wszystkiego, kazał mi też zjeść owoce, wcześniej całkowicie zabraniając jedzenia.

- Zack? - zapytałam, gdy tylko pomógł mi usiąść na kanapie. - Proszę, czy możesz mi przynieść coś na ból? - objęłam ramionami brzuch i przycisnęłam je kolanami, zwijając się w kulkę. Wprawdzie, czułam się odrobine lepiej, jednak między nogami wciąż czułam duży dyskomfort.

- Nie wydziwiaj. - wzruszył ramionami. - I usiądź prosto! - podniósł głos, przez co ja, natychmiast wykonałam jego polecenie, przyprawiając się tym samym o kolejną dawkę przeraźliwego kłucia w podbrzuszu.

- Proszę. To bardzo boli.

Przykucnął przy mnie i podniósł moją szczeknę, abym mogła zajrzeć w jego oczy. Wyjątkowo, nie sprawił mi tym bólu.

- Obiecuję, że jak będziesz grzeczna, to spędzimy razem przyjemny wieczór. - powiedział spokojnie. - W innym wypadku sprawię, że. - w tym momencie palcem wolnej ręki przycisnął okolice podbrzusza, sprawiając, że czułam jeszcze większy ból. - Przez najbliższe kilka dni nie będziesz w stanie podnieść się z łóżka. - zdjął dłoń, z dolnej części mojej twarzy. - Mam nadzieję, że się rozumiemy. - dodał, wstając.

- Tak. - potwierdziłam. - Wszystko zrozumiałam.

- Mądra dziewczynka. - pochwalił mnie, lekko się pochylając, aby pocałować mój, już mocno odstający brzuch.

Wtedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Zack najwyraźniej nie ucieszył się z tego powodu, ponieważ, dość wyraźnie przekręcił oczami.

- Masz tutaj zostać i się nie ruszać. - poinformował mnie, z widocznym żalem kierując się w stronę drzwi.

- Przecież nie ucieknę. - szepnęłam sama do siebie, kiedy blondyna nie było już w pomieszczeniu. - Ledwo się ruszam.

Chwilkę poczekałam, wciąż siedząc na kanapie w salonie i rozmyślając.

Pamiętam, jak jakieś pół roku temu Zack pokazywał mi reportaż policyjny dotyczący mojego zaginięcia. Pamiętam też, jak bardzo zdenerwował się, widząc uwiecznionego tam Christophera.

Wtedy uderzył mnie w biust. Tak, to też pamiętam. Nie sam fakt, ale to, jak przeraźliwie bolało i jak długo się goiło.

Wracając, widząc tam Christophera, na moje usta wpadł chwilowy uśmiech. Widziałam z jakimi emocjami opisywał naszą znajomość i teraz, długi czas później zastanawiałam się, co by było, gdybym kiedyś podążyła za głosem serca, (co, o ironio, on sam doradził mi uczynić). Teraz najpewniej nie musiałabym każdego, cholernego dnia martwić się o to, czy akurat człowiek, z którym żyje pod jednym dachem nie postanowi się na mnie po wyżywać, albo zrobić jakąkolwiek inną krzywdę.

Pewnie teraz myślałabym o ślubie i wspólnym życiu. Lubiłam go i on najpewniej lubił mnie.

Tylko ja musiałam tak spierdolić. Kompletnie zawalić sprawę.

- Dzień dobry, Jennifer. - usłyszałam znajomy głos, który sprawił, że na moich plecach pojawiły się dreszcze. Szybko starłam samotną łzę, która pojawiła się na niej przez te wszystkie myśli i obróciłam się w kierunku dźwięku, aby móc potwierdzić moje obawy.

Matthew Crep we własnej osobie.

- Dzień dobry. - odpowiedziałam grzecznie, analizując zmiany w jego wyglądzie, którymi były jedynie dodatkowe kilogramy i zmarszczki na czole.

Kobieta Mafii 2 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz