Kolejny dzień. Z pozoru nic nie znaczący i tak niewyróżniający się na tle wszystkich, które spędziłam tu do tej pory.
Nic bardziej mylnego.
Poczułam, jak ktoś delikatnie masuje moje ramię. Zack (gdyż domyślałam się, że to on), nie robił tego zbyt nachalnie czy mocno. To było podejrzane.
- Wstawaj kochanie. - jak przez mgłę usłyszałam słowa, które zostały wyszeptane wprost do mojego ucha. - Bo będę musiał użyć broni ostatecznej. - zaśmiał się pod nosem.
Ja, mimowolnie przykryłam się mocniej kołdrą, nawet nie otwierając oczu.
Poczułam, jak chłopak wkłada swoją dłoń pod moją koszulę, chwilę jeździ nią po moim ciele, a następnie zatrzymuje się na moim brzuchu i zaczyna...łaskotać.
Tak. Ten sam mężczyzna, który na co dzień bywał moim katem, oprawcą i największym, możliwym koszmarem, obecnie mnie łaskocze. Przecież to brzmi irracjonalnie!
- Już wstaję, Zack. - powiedziałam szybko, nie mogąc powstrzymać śmiechu. - Proszę, przestań! - próbowałam odciągnąć jego dłonie od siebie, co niestety niezbyt mi wychodziło.
Ostatecznie podniosłam się z materaca, dzięki czemu on przestał wywoływać to śmieszne uczucie na mojej skórze. Następnie, w dalszym ciągu siedząc na łóżku pochylił się i złożył pocałunek na moim brzuchu, a następnie na moich ustach.
- Czy moja dziewczynka z moim chłopczykiem mają ochotę na coś do jedzenia? - zapytał uprzejmie.
- Na razie nie jestem głodna. - stwierdziłam spokojnie, jednak widząc jak rysy jego twarzy stają się ostrzejsze natychmiast dodałam. - To znaczy, mogę coś zjeść, ale na pewno nic dużego. - zaznaczyłam.
- Nie ma problemu. - stwierdził, wstając z łóżka. - Niestety, ja muszę trochę popracować, żebyśmy potem mogli spędzić wspólny wieczór. - wytłumaczył mi, kierując się w stronę garderoby. - Poproszę gosposię, żeby Ci przyniosła! - rzucił głośno, zamykając drzwi przylegającego do pokoju pomieszczenia.
Oparłam się o ścianę i przeczesałam włosy palcami, rozmyślając. Miałam nadzieję, że dziewczyna już coś wymyśliła, albo chociaż przemyślała ten temat. Moje zaufanie do jej osoby, nie było wprawdzie całkowite, jednak sądząc po tym, że Zack, mając tyle okazji, nie zrobił mi nic przez całą noc, mogłam się domyśleć, że nic o tym nie wie, a co za tym idzie, nikt mu nie powiedział.
- Idę kochana. - złożył pocałunek na moich włosach. - Zaraz ktoś przyniesie Ci śniadanie. - rzucił, podchodząc do drzwi.
- Miłej pracy.
Zatrzymał się w pół kroku, centralnie przed wejściem, po czym obrócił swoją głowę w moim kierunku, zadziornie się przy tym uśmiechając.
- Będzie jeszcze lepiej, jeżeli moja kobieta mi potowarzyszy. - stwierdził. - Tak, przyjdź do mnie po śniadaniu, dobrze? - zapytał, chociaż wiedział, że mu nie odmówię.
- Oczywiście. - wyprostowałam się. Pozostawała mi tylko nadzieja, że każe mi jedynie przyglądać się temu co robi, ewentualnie posadzi mnie na kolanach.
Posłał mi szybkiego całusa, a następnie opuścił pomieszczenie, zamykając drzwi.
Wypuściłam zgromadzone w płucach powietrze i na chwilę przymknęłam powieki. Próbowałam chociaż na krótki moment uciec myślami gdzieś daleko. Chciałam być w miejscu, w którym nie musiałam się o nic martwić, gdzie nikt mnie nie krzywdził, gdzie nosiłam pod sercem dziecko człowieka który na prawdę mnie kochał, gdzie...
CZYTASZ
Kobieta Mafii 2
Romance[Pierwsza część: Kobieta Mafii] Została porwana przez osobę, którą jak sądziła kochała. Stała się więźniem mężczyzny, który od początku miał wobec niej złe zamiary. Kobieta dowiaduje się, że nosi pod sercem jego dziecko. A ktoś, kto żywi do niej s...