Rozdział 3

1.9K 105 31
                                    

Ciąża przebiegała poprawnie. A przynajmniej tak mi się wydawało.

Dzisiaj miałam się o tym przekonać. Według Zacka miał mnie odwiedzić lekarz, który zbada mnie i nasze maleństwo. Niestety, nie było opcji, bym odwiedziła medyka w jego gabinecie. W końcu mogłam uciec, co, w razie sprzyjających okoliczności bym uczyniła. Nie chciałam tutaj mieszkać, o czym blondyn najwyraźniej doskonale wiedział.

Doktor musiał zatem przyjść do naszego domu, co, według mojego ,,narzeczonego" było wręcz doskonałym pomysłem. Nie musiał wyprowadzać porwanej dziewczyny, ryzykując, że ktoś ją rozpozna. Co prawda będzie musiał liczyć się z większymi kosztami, jednak sądzę, że nie będzie stanowić to dla niego większego problemu.

Przez te wszystkie miesiące, od momentu porwania zdążyłam oswoić się z faktem, że mężczyzna (o ile nie jest na mnie zły) może zapewnić mi dosłownie wszystko, co materialne, od drogich ubrań i kosmetyków po najdroższą biżuterię. To wszystko, o czym marzy każda kobieta. Wszystko, nie licząc prawdziwej miłości i należytego szacunku do drugiej osoby.

To właśnie chciałabym dostać i doceniać w kimś, kto na prawdę mnie kocha.

- Czy moja narzeczona jest już gotowa? - usłyszałam znajomy głos, który pojawił się, zaraz po skrzypieniu zawiasów w drzwiach.

Siedziałam do niego tyłem, na łóżku, spoglądając w okno, gładząc dłonią swój jeszcze nieduży brzuch i rozmyślając.

- Wszystko dobrze? - zapytał, siadając obok mnie i obejmując mnie ramieniem. - Jeżeli źle się czujesz, to możemy przełożyć tą wizytę. - zapewnił.

- Nie. - powiedziałam spokojnie. - Może być dzisiaj.

Wolałam mieć to już z głowy. Nie myśleć o tym.

- Oczywiście, kochana. - pocałował mnie w policzek i oddalił się, aby jak się okazało zawołać lekarza, który stał pod drzwiami.

- Dzień dobry. - usłyszałam niski i ochrypły głos, który należał do mężczyzny w podeszłym wieku, z siwymi włosami zaczesanymi do tyłu.

- Dzień dobry. - rzekłam cicho, jedynie oglądając cały sprzęt, który trzymał, stojący za doktorem Zack. Mam tylko nadzieję, że nie będzie bolało.

- Proszę się położyć na lewej stronie łóżka i się zrelaksować. - uśmiechnął się życzliwie, sprawiając tym samym, że i ja lekko się uśmiechnęłam. - Badania nie potrwają dłużej niż to konieczne. - stwierdził, gdy zajęłam wyznaczone przez niego miejsce. - Nie chcę pani przemęczać.

Widziałam, jak sięga do jednej z toreb, które przyniósł blondyn i wyciąga strzykawkę. Lekko się przestraszyłam, wiedząc, że za chwilę zaboli.

- Przepraszam? - zapytałam cicho, nie chcąc przy tym budzić ciekawości mojego ,,narzeczonego". Starszy mężczyzna momentalnie na mnie spojrzał.

- Co się dzieję, dziecinko?

- Chciałabym. - rzekłam widząc wściekły wzrok młodszego. Wiedziałam, już, że ukarze mnie za moje zachowanie, jednak musiałam spróbować. - Chcę wykonać badanie tylko w pańskiej obecności.

- Oczywiście. - wyglądał na zdziwionego, jednak szybko się uśmiechnął, aby nie pokazać mi swojej wcześniejszej emocji. - Niestety, muszę pana wyprosić. - zwrócił się do Zacka.

Z jego postawy łatwo można było wywnioskować, że jest wściekły. Z jego oczu, które zostały zwrócone wprost na mnie emanowała chęć mordu. Innymi słowy, wiedziałam, że zaraz po wyjściu lekarza zostanę srogo ukarana.

Kobieta Mafii 2 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz