ROZDZIAŁ VII

459 18 22
                                    

Szkoła huczała od plotek. Słyszałam już wiele wersji. To ona zdradziła Henry'ego. Zwykła kurwa, która daje każdemu dupy. To pewnie powód ich rozstania. Może to jego siostra? Większość mnie śmieszyła, ale równie mocno dobijała. Od początku roku szkolnego jestem na językach ludzi ze szkoły. Czy kiedyś to się skończy?

Od godziny wysłuchiwałam kazań Willow i mojego kuzyna na temat tego, że mam się nie przejmować.

-Na nic nie znaczących ludzi nie zwraca się uwagi. - mówi w kółko Henry.
- Dobra, dobra czaaje - miałam serdecznie dość tego tematu więc pora go zmienić - Mam takie pytanie.. - mówię lekko zmieszana. - Mówiłeś, że Milan to Milan i nie może udawać związku. - skierowałam słowa do szatyna - Możesz to trochę wyjaśnić?
- Chodzi o to, że Moore nie bawi się w związki. To nie dla niego. Nigdy nie miał dziewczyny i raczej nie planuje. - wzrusza ramionami. - Wydaje mi się, że on woli jednorazowe akcje.
- Wszystko jasne - mówimy równo z blondynką siedzącą obok. Wychodzi na to, że Willow również nie wiedziała o co chodziło.
- O wilku mowa - parsknął wskazując na swój telefon. - za chwilę tu będzie więc ja lecę - pożegnał się i opuścił mój pokój.
- Ja też już muszę iść - wzdycha niebieskooka - muszę pomóc mamie przy kolacji, ktoś ważny przychodzi. Znowu.
- Dasz radę - kładę dłoń na jej ramieniu. - powodzenia - uśmiecham się do dziewczyny.
- Widzimy się jutro - wstaje z miejsca.
- Jasne - odpowiadam i po zamknięciu drzwi opadam plecami na łóżko.

Spojrzałam na rozświetlonym ekran, spowodowany przyjściem wiadomości.

Victoria Roberts: Lubisz w dupe?

W kącikach moich oczu zebrały się łzy. Wyszłam na zwykłą kurwe. Zaczęłam płakać. To już chyba po raz setny w tym dniu. Z użalania się nad sobą wytrąciło mnie pukanie do drzwi. Szybko otarłam mokre policzki i wzięłam kilka głębszych wdechów. Dobrze, że od razu po szkole zmyłam makijaż. Teraz pewnie wyglądałabym jak jakieś czupiradło. Pewnie i tak, tak wyglądam.

-Proszę - krzyknęłam z chrypką. Sekundę później odchrząknęłam.

Po zobaczeniu kto przekroczył próg prawie zeszłam na zawał. Zaczęłam żałować, że się jednak nie pomalowałam. Na pewno wyglądałabym lepiej niż teraz.

Pieprzony Milan Moore ze swoją typową miną właśnie wszedł do mojego pokoju. Chce zapaść się pod ziemię. Natychmiast zakryłam twarz dłońmi, żeby nie widział w jakim stanie jestem. Dobrze, że chociaż mam porządek w sypialni. Gdyby było inaczej więcej nie spojrzałabym mu w oczy.

-Co ty robisz? - pyta zdziwiony siadając na łóżku tuż obok mnie.
- Zakrywam się - mamrocze cicho - nie chcę żebyś widział mnie w takim stanie. Wyglądam okropnie. - chłopak wzdycha na moje słowa.
- Mary przestań nie mów takich rzeczy - mówi cicho - nie mam prawa oceniać twojego wyglądu, gdy jesteś w takim stanie. Uwierz to ostatnia rzecz na jaką zwracam teraz uwagę. Liczy się twoje zdrowie i stan psychiczny. - dotyka moich dłoni swoimi i odsuwa je od twarzy. - Martwię się o ciebie i chcę ci pomóc - zakłada kosmyk moich włosów na ucho.

Mam nadzieje, że nie słyszy bicia mojego serca. Dobrze, że jestem ubrana w dres więc nie zobaczy ciarek, które pojawiły się na moim ciele pod wpływem jego dotyku. Chłopak wygląda jakby się nad czymś zastanawiał.

-Mogę zacząć udawać z tobą ten związek - spoglądam w jego oczy. Lekko błyszczą w świetle lampki nocnej. Przeżywam szok. On tak serio? - zrobię wszystko, nie mogę już patrzeć jak ci ludzie cię niszczą - otwieram w szoku usta. Nawet nie jestem w stanie nic powiedzieć. To mówi Milan Moore czy go podmienili? - W końcu pierwsze lody przełamane, szkoła huczy o nas - lekko się uśmiecha, co odwzajemniam. - To jak?

The ThundersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz