Gdy się ocknęłam byłam już w łóżku. Towarzyszył mi straszny ból głowy. Powoli zaczęło do mnie docierać, co się wydarzyło. W moich oczach od razu pojawiły się łzy.
- Już spokojnie wisienko - Louis przytulił mnie mocno do siebie - jestem przy tobie.
Był tu cały czas? Louis Cameron jest najlepszym człowiekiem na tym świecie. Czułam jakby ktoś rozrywał mi serce na małe kawałeczki, których jest nieskończona liczba. To był koniec.
Byłam w tym stanie jeszcze długi czas. Nic do mnie nie docierało. Jedyne co czułam to ból. Cholerny ból złamanego serca. Zdrady.
Wybudziłam się z okropnego letargu. Louisa nie było już obok. Nie mam pojęcia, która jest godzina, ale wiem jedno. Za oknem zaczyna się ściemniać.
Przecieram dłońmi twarz i podnoszę się do siadu. Czuję się okropnie. Wchodzę do łazienki. Widząc swoje odbicie w lustrze mam odruch wymiotny. Po chwili spłukuję w toalecie wszystko, co spotkało mnie po wczorajszym koncercie.
Ulga trwa tylko chwilę, bo dziwne uczucie nawraca. Nawet nie jestem w stanie tego nazwać. Po umyciu zębów opuszczam łazienkę, ubieram się w świerze ciuchy i zamykam za sobą drzwi od sypialni. Mijam drzwi Henry'ego, a po chwili się zatrzymuję. Wiem, że nie powinnam podłuchiwać, ale usłyszałam swoje imię. Głos Louisa.
- On ma to odkręcić - przyjaciel ewidentnie jest wkurzony - Nigdy nie widziałem jej w takim stanie.
- Zapierdole go przysięgam- huknął Henry.
Moja dolna warga zaczyna drżeć.
- Mary leży w swoim łóżku bez ruchu. Wpatruję się w jeden punkt nawet nie mruga - głos Louisa na końcu się załamuje. - Niech tu tylko wróci...
- Niech już rejestruję się na oberację złamanego nosa - słyszę o wiele głośniej głos przyjaciela. O nie.Spanikowana biegnę w stronę schodów, a gdy słyszę otwarcie drzwi zwalniam i jakby nigdy nic zaczynam schodzić na dół.
- Mary? - Cameron podchodzi do mnie.
Nieodpowiadam. Spojrzenie kieruję na swoje dłonie. Dopiero teraz zauważam jak bardzo się trzęsą.
- Wisienko... - przytula mnie. Wtulam się w jego ciepłe ciało przymykając powieki. Po moim policzku spływa łza - Zawsze będę obok - złożył pocałunek na moim czole.
Staliśmy tak chwilę, aż w końcu chłopak zaprowadził mnie do salonu. Pani Williams przygotowała dla nas gorącą herbatę i uciekła do swojego pokoju. Dziwne zazwyczaj siada z nami. Czy oni już o wszystkim wiedzą? Spoglądam zdziwniona na chłopaka, a on przytakuje kiwnięciem głowy. My potrafimy porozumieć się bez słów. Coś pięknego. Dopiero po chwili dociera do mnie, że mama wie. O nie.
- Henry przed chwilą zadzwonił do twojej mamy - zaczął zmieszany - strasznie się o ciebie martwimy.
Nie odpowiadam. Wtulam się w Louisa przymykając powieki. Myślę, że ten gest przekazał mu więcej niż zrobiłyby to słowa.
- Nie chciałem nikomu i tym mówić - zaczął głaskać mnie po plecach - ale nie dałem rady. Pani Scarlett powinna tu być za jakieś półgodziny - westchnął - damy radę razem. Pamiętaj, że cię nie zostawię.
Uśmiechnęłam się na jego słowa, ale przez mój stan wyszedł raczej grymas. Może jego słowa nie były prawdziwe, ale to i tak lepsze niż wmawianie że mam się nieprzejmować i o tym za chwilę zapomnę. Louis wiedział jak mnie wesprzeć i jestem pewna, że w tej chwili jest ze mną szczery.
- No dzień dobry! - słyszę radosny głos mojego kuzyna. Henry kilka sekund później staje przed nami uśmiechając się szeroko - Co porabiacie?
Wpycha się i siada między nami. Kładzie swoją dłoń na moim ramieniu i lekko do siebie przyciąga.
- Co powiecie na wieczór planszówek? - rzuca propozycje.
- Ale chyba jutro - Louis drapie się po głowie i spogląda na telefon. Za chwilę zacznie się noc, tak właściwie. Zaraz dwudziestadruga.
- O no tak... - pochmurnieje, a po chwili na jego usta spowrotem wraca uśmiech - W takim razie opowiem wam o ostatniej próbie Willow. - parsknął - William zrobił z siebie takiego debila...
CZYTASZ
The Thunders
Teen Fiction15+ Marissa Flores opuszcza swój dotychczasowy kraj zamieszkania i wraz z matką przeprowadza się do rodzinnej Anglii. Dokładniej to do swojej ciotki i jej rodziny. Dziewczyna musi zacząć całe swoje życie od nowa. Pomaga jej w tym kuzyn, który pokaz...