Rozdział 4 Peleryniak jest w porządku ?

64 5 7
                                    

Darcy 

Nieco poszwędałam się po mieście , aby ułożyć idealny tok rozmowy w głowie , ewenetualne zdania na obronę swoich racji , słowa skruchy i....najtrudniejsze słowo . Przepraszam . 
Doszłam do Akademii , ale czego mogłam się spodziewać już jest zamknięta na klucz . Eh , a ja w tym całym amoku zostawiłam wszystko w szatni w tym telefon . Świetnie 
- Darcy ? - usłyszałam głos jakiego teraz nie chciałam usłyszeć 
- Nie teraz Jude . Porozmawiam z tobą później . Teraz nie mam na to ochoty . - odpowiedziałam rozglądając się za możliwością włamania się do budynku mojej wielkiej jak zamczysko szkoły . Nie pierwszy raz to będę robić .
- Ale Darcy....mam coś twojego
- Moją opaskę kapitana . Wiem to Sharp 
- Nie....twoje rzeczy z szatni - gdy to powiedział zatrzymałam nogę jaką miałam postawić na ramie okna przy drzwiach szkoły . 
Zeskoczyłam patrząc na niego . Teraz dopiero ujrzałam , że ma moją torbę na trening i torbę szkolną . 
Podeszłam do niego ostrożnie 
- Nikt nie chciał tam wejść , ale ja chciałem sprawdzić czy coś nie zapomniałaś . I proszę - podał mi obie rzeczy - powiedziałem o tym zespołowi , a oni się zmartwili , ale nic nie mogli zrobić bo trener kazał im iść na zajęcia mówiąc  , że zna cię doskonale i wie , iż wrócisz jeszcze tego samego dnia do domu . Ja pomyślałem , że to ci się przyda 
- Dziękuję - wzięłam od niego to - i przepraszam za swoje zachowanie . Zachowałam się jak dzieciak - spuściłam głowę zamykając oczy i wsłuchując się w oddali w przejeżdżające samochody i lecące samoloty wysoko nad moją głową - uciekłam zła , że zostałeś kapitanem , nie mogłam przyjąć tego do wiadomości , że ktoś jest lepszy ode mnie , ale ....po rozmowie z pewną osobą zdałam sobie sprawę jak źle się zachowałam wobec ciebie . Broniłam swojego terytorium , a powinnam cię zrozumieć i zaprosić , nie widzieć w tobie wroga skoro nawet mój tata cię zaprosił do zespołu . Bardzo mi głupio . Jeszcze raz przepraszam - skłoniłam się przed nim 
- Wybaczam...,ale to nie twoja wina . Nie powinienem tak się cisnąć do waszego zespołu , a na opasce kapitana mi nie zależy . Chciałem tylko z tobą pokopać . Jeśli , by to coś zmieniło ....mogę ci ją oddać
- Co ?! - wyprostowałam się zszokowana - nie....wygrałeś ją w uczciwej walce . Nie mogę ci jej od tak odebrać
- Ale ja nie chce byś kapitanem . To odpowiedzialna rola ....nie dla mnie . Nie czuje tej wielkiej pasji , aby nim być . Obserwując ciebie....jesteś urodzoną panią kapitan Darcy - gdy to mówił starałam się nie odrywać wzroku choć miałam taką chęć bo jego oczy takie ....ah . Ta czerwień mnie tak przyciągała .
- Jude nie możesz oddać mi opaski . Udało ci się ją sprawiedliwie zdobyć . Nie oszukiwałeś przecież , widać należy ci się . Twoje umiejętności o tym świadczą . Jak coś to mogę poradzić w niektórych sprawach 
- Dziękuję Darcy za takie słowa . Więc...przyjaciele ? - wyciągnął do mnie dłoń ze spokojnym uśmiechem .
- Przyjaciele - uścisnęłam jego rękę z lekkim uśmiechem . Nie jest taki zły ten peleryniak . Jest w porządku nawet bym powiedziała . 
- Mam już pierwszą prośbę 
- Jasne . Wal - opuściłam swoją rękę wzdłuż ciała 
- Czy....pomożesz mi jakoś przeprosić tego bramkarza ? Chyba jest nadal zły , że przeze mnie...sama wiesz co . Co w ogóle u niego ? 
- Ma skręconą kostkę i siedzi z gipsem w domu . 
- Oh...ja nie chciałem....- widziałam u niego zmartwienie się . 
- Nie no....możemy pójść do niego jutro przed szkołą . Porozmawiasz z nim na spokojnie dobrze ? Bo dziś nieco późno na takie odwiedziny 
- Jasne...dziękuję . Chce mieć dobre relacje z zawodnikami z zespołu...,ale przez swoją głupotę może stać się odwrotnie 
- Działaliście obaj w nerwach . Do jutra Jude - odeszłam ze swoimi '' bagażami '' w stronę bramy szkoły . Z skąd on wiedział , że tu przyjdę . Przystanęłam i spojrzałam przez ramię na czerwonookiego , ale jego tam już nie było . 
Oj Joe się nieźle jutro zdziwi . 

~ Wstał nowy dzień ~

Joe

Właśnie udało mi się wrócić z łazienki do swojej sypialni . Ciężko upadłem na łóżko . Chodzenie o kulach to nic przyjemnego . Jednakże dziś wbrew sobie i woli rodziców , chce się wybrać do szkoły . Darcy odkąd z nią pisałem nie odezwała się co do niej niepodobne . Od Davida i Alana dostałem jedynie zeszyty , aby przepisać notatki . 
Czekam , aż tylko rodzice pójdą do pracy i wtedy....
- Joe masz gości - obwieściła mama zza drzwi . 
Akurat teraz ? Podczas planowania serio ? 
- Jasne...proszę ? - kto mógł przyjść ? Jest 8.00  . David napewno już dawno po treningu , każdy z zespołu w szkole teraz powinien być
- Siemka - do mojego pokoju weszła Darcy . Poprawiła czarną spódniczkę mundurka i marynarkę tego samego koloru 
- O hej.....ciebie się nie spodziewałem tu akurat . Co tu robisz ? Czemu nie jesteś na lekcjach ? Przecież jest tyle godzin 
- Wiesz...dziś specjalnie idę później i...jeszcze jedno . Mój tata wymyślił mini zawody między mną , a nowym zawodnikiem o opaskę kapitana ....i Jude wygrał . Został kapitanem - wzdychnęła ciężko . Ja otworzyłem lekko usta zaskoczony , ale nie mogłem się doszukać jakiegoś smutku czy żalu na twarzy  Darcy 
- Ale...jak to ? Jak się z tym czujesz ? Przecież on nawet...
- Joe stop - powstrzymała mnie gestem ręki - musiałam poprzemyślać wiele i ...pogodziłam się z tym  . Jude ...chciał cię przeprosić za twój wypadek - odsunęła się wpuszczając Sharpa do mojego pokoju . Od razu poczułem złość , ale tylko usiadłem w gotowości ...do niezbyt równej walki . 
- Nie ...nie wiem co powiedzieć . Przykro mi , że skręciłeś kostkę z mojej winy . Powinienem zostać i wam to wyjaśnić , a ja zachowałem się jak dzieciak . Przepraszam Joe - skłonił się przede mną . Obserwowałem go uważnie , ale widać , że to prawdziwa skrucha . Wyprostował się po kilku sekundach . 
Pokiwałem tylko głową 
- Jasne . Nie ma sprawy . Też powinienem być mniej agresywny i dać ci się wytłumaczyć . Sorki za swoje zachowanie - odparłem z lekkim uśmiechem . 
On podszedł i wyciągnął do mnie rękę 
- Zgoda między nami ? 
- Zgoda - uścisnąłem mu dłoń - kapitanie 
- Nie nadaje się ....,ale Darcy obiecała mi pomoc w dowodzeniu zespołem - zabrał ręke - za ile wracasz do gry ? 
- Nie...nie wiem . Chyba za dwa tygodnie , ale wrócę może z opóźnieniem . Chce , aby noga całkowicie wyzdrowiała 
- Jasne rozumiemy . Dużo zdrówka Joe - Darcy posłała mi uśmiech i wyszła pierwsza z pokoju zostawiając mnie z Judem 
- Dozobaczenia Joe - także prędko wyszedł .
Hm . Czyżbym mógł dziś....moje przemyślanie przerwał sms od Davida . 
Czyli jednak będę musiał dziś wyjść dyskretnie . 







No dziś nieco krótszy rozdział , ale to chyba nic co nie ? 
Jude jednak okazał się nie taki straszny...., ale co jak reszta się dowie o nowym kumplu Darcy jeżyku ? Oj Dark chwyci się za głowę . 
Zapraszam na 5 rozdział '' Piłka z uśmiechem ? '' 
 

Nie igraj z ogniem - czyli Darcy DarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz