Rozdział 7 Czy królewski to wróg ?

54 4 0
                                    

Hilman

Obudziłem się dość wcześnie . Zacząłem od razu przygotowywać śniadanie . Co to się tam musiało podziać ? Z siostrzenicą nie miałem kontaktu od roku . Coś tam musiało się stać bardzo poważnego . Mam wrażenie , że Dark , ojciec biednej Darcy za tym stoi . Od samego początku mówiłem , że to nieodpowiedni kandydat na męża dla mojej siostry , ale ona się uparła . Eh najbardziej współczuje siostrzenicy . Niech tylko dorwę Raye'a  . 
Nagle usłyszałem szur za sobą 
- Wstałaś . Dobrze spałaś ? 
- Tak wujku....przepraszam , że tak nagle do ciebie przyszłam....i to o takiej późnej porze...naprawdę przepraszam
- Nic się nie stało - położyłem na stoliku talerz z naleśnikami - zajadaj i opowiesz mi powoli co to się działo . 
Usiadła do stolika i powoli zaczęła jeść 
- Najpierw pojawił się jakiś nowy zawodnik . Tata jest nim zachwycony . Musieliśmy rywalizować o opaskę kapitana jaką straciłam - mówiła patrząc w śniadanie . Postawiłem kubek ciepłej herbaty obok talerzyka - w międzyczasie poznałam chłopaków , jak się potem z gimnazjum Raimona , Marka i Axela oraz cały ich zespół . Dzięki Axelowi zrozumiałam , że złość i zazdrość nie pomoże w niczym . Pogodziłam się z osobą co zdobyła opaskę , ale ....tacie zaczęło się nie podobać i chyba nie tylko jemu , że trenowałam z Raimonem i....dostałam ultimatum . Albo będę rządzić zespołem porządnie i odzyskam opaskę ,albo zostaje wyrzucona z zespołu...i tak się właśnie stało . 
- Wspominałaś , że tata cię uderzył 
-Tak . Dostałam z liścia za swoje zdanie , ale po tym poszłam do mamy co mi wszystko powyjaśniała i doradziłą przyjście do ciebie .
- Rozumiem . Raimon...- znam tą szkołę . Zawsze ten młody Evans do mnie przychodzi na obiad , a czasem na launch . - Znam tak jakby jednego z tych chłopców . Przychodzi do mojej restauracji na moje dania . Fajny chłopak 
- Tak....racja . Boję się wrócić do Akademii . Nie wiem co tata zrobi z moją drużyną . Boję się o nich i boje się , że mnie znienawidzą
- Ej nie możesz tak mówić . Jeśli to twoi przyjaciele zawsze nimi będą Darcy
- Ja....ja chce przerwy od Akademii - mruknęła . Usiadłem obok niej i objąłem ramieniem - boję się co im mógł wmówić wujku .
- Spokojnie . Może porozmawiaj z nimi co ? 
- Nie mam jak . Teraz pewnie są w szkole...,ale nie wszyscy  - zobaczyłem błysk w jej oku - Nasz bramkarz powinien być w domu przez pewien wypadek...
- To na co czekasz ? Skontaktuj się z nim prędziutko .
- Jasne . Dziękuję wujku ! - prędko dojadła śniadanie , wypiła herabtę i pobiegła do przedpokoju . Hm mam nadzieję , że wszystko będzie dobrze . 

Darcy 

Ubrałam buty i wybiegłam z domu . 
Muszę dobiec do domu Joe'go . On jedynie łagodnie to tak jakby przyjął . 
Mam nadzieję , że nic mu nie jest . Jeszcze dziś pobiegnę do mamy do szpitala . Obiecałam jej to w końcu .

Po pewnym czasie dobiegłam do miejsca docelowego . 
Mina mi zrzedła widząc jak on kuśtyka do bramki 
- Josephie King ! Co to ma znaczyć i....gdzie ty masz gips ? - byłam zaskoczona . Dopiero jak na mnie spojrzał zobaczyłam , że coś jest konkretnie nie tak jak być powinno . 
- Nie rozmawiaj lepiej ze mną - mruknął 
- Od kiedy nosisz grzywkę na prawym oku ? - zagadnęłam i prędkim ruchem odgarnęłam mu i przyłożyłam sobie ręce do ust zszokowana . Nastolatek od razu zatkał oko - J-Joe....Kto ci to zrobił ? - zagadnęłam wystraszona . 
- To nic takiego - mruknął odwracając wzrok 
- Joe mów . Dobrze wiesz , że ja nie odpuszczę. Może i nie mam jak ci pomóc bo nie jestem w zespole , ale...
- Nie jesteś już w drużynie ? - zdziwił się spoglądając na mnie - trener mówił ,że mamy mieć do ciebie dystans , ale nie sądziłem...wywalił cię ?
- Tak - chwyciłam się za ramię spuszczając głowę - dał mi ultimatum . Jeśli zacznę was traktować jak jakiś dowódca odzyskam opaskę kapitana , ale....popyskowałam i...ja się nie zgodziłam na takie traktowanie was więc mnie wyrzucił . 
- Darcy....to straszne - szepnął King . Spojrzałam na niego . Był mega zmartwiony , ale teraz to ja się przejmuję jego stanem zdrowia
- Co ci się stało w oko i czemu nie masz gipsu Joe ?
Westchnął ciężko 
- Gdy wyszłaś z sali po rozmowie ze mną David mnie zabrał do Raya . Miałem potem pogawędkę z nim w limuzynie . Kazał mi zdjąć gips i skłamać rodzicom , że udawałem tylko kontuzję ....mam grać w meczu jutro .
- Odwaliło mu ? - syknęłam zła - nie możesz tak grać . Ledwo stoisz na tej nodze Joe ! Masz w tym meczu nie grać ! 
- Przepraszam Darcy...rozkaz to rozkaz - mruknął smutno 
- A ta śliwa ? 
Zagryzł wargę na to pytanie
- Trener bo powiedziałem swoje zdanie - spojrzał na mnie swoimi błękitnymi jak morze i niebo , oczami .
- Jak on...śmiał cię uderzyć ! Twoi rodzice powinni wiedzieć ! 
- Nie mogą . Dobrze wiesz czemu - tym razem był wystraszony . Taką samą minę miał gdy użyłam swojej ulubionej techniki na jego bramkę . Ah dobre czasy . 
- Joe .....mogłabym im coś innego doradzić - wiem dobrze czego się boi . Już od początku szkoły tego się obawiał . Chodzi o jego przeniesienie do prestiżowego gimnazjum gdzieś po drugiej stronie miasta . Mieści się tam internat . Jego rodzice wiele razy wspominali , że jeśli byłby jakiś wielki problem zmienią mu szkołę właśnie na tamtą . To dzięki ojcu Joe'go chodzi on do Akademii ponieważ od samych początków lat gimnazjalnych , a raczej już w 4 klasie podstawówki miał King być tam zapisany . W końcu tam jest wszystko . Podstawówka , gimnazjum oraz liceum . 
- Dobrze wiesz , że tym razem mama była , by nieugięta . Nie chce problemów i tamtej szkoły - naciągnął torbę 
- Nie graj w tym meczu - powiedziałam patrząc w jego torbę
-Musi. Po za tym ty już nie rozkazujesz - nagle usłyszałam głos Davida który stał za mną
-To szaleństwo. Trafi w gorszy stan, może być jeszcze gorzej - zacisnęłam pięści nie patrząc na niego
- Rozkaz to rozkaz Darcy. My mamy jeszcze jeden
- Nie zadawać się ze zdrajczynią - dodał następny głos. Alan.
Spojrzałam kątem oka na Joe'go, który mnie mijał.
- Jesteś rozsądnym chłopakiem Joe. Nie daj się manipulować - szepnęłam.
Chyba miał ból w oczach, ale to chyba. Minął mnie pewnie stając obok chłopaków.
- Przykro mi Darcy. Taki rozkaz twojego ojczulka. Mamy zakaz zadawania się ze zdrajcą. Nie sądziłem, że to nam zrobisz i to z taką słabą szkołą jak Raimon . Od teraz jesteśmy wrogami  - rzekł David i usłyszałam oddalające się kroki. Zamknęłam oczy. Czy ja właśnie straciłam przyjaciół? Westchnęłam i odwróciwszy się spojrzałam za oddalającymi się sylwetkami.... Właśnie kogo? Byłych przyjaciół.
- Chłopaki... Ja was nie zdradziłam - szepnęłam bez głośnie, ale moje usta się poruszały . 
Westchnęłam  . Zacisnęłam zęby zła i pięści . Wrogowie tak  ? Ja was odzyskam . Spuściłam głowę . Mój ojciec posunął się za daleko . Kto następny zostanie zbity ? David ? Daniel ? A może Jude czy Herman ? Nie pozwolę skrzywdzić moich przyjaciół - Szykuj się ojcze . Nie poddam się tak łatwo . To moi przyjaciele , a ty nie masz tu nic do gadania - podniosłam głowę i powoli wróciłam do domu wujka Hilmana . 


Dawaj Darcy , dasz radę....oby . Uratuj przyjaciół .
Rozdział 8 '' Raimonowa Darcy ! ''

Nie igraj z ogniem - czyli Darcy DarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz