Rozdział 10 Dobry wybór ?

52 3 0
                                    

Darcy 

Patrzyłam z powagą na to co się stało . Zamiast obronić poprostu zrobił krok w bok przez co strzał śmignął obok jego głowy .
David  wrzasnął nie i  podbiegł 
- Darcy ! Jak ty...kiedy...czemu ?! Eh ! - strzelił sobie faceplama - Zdradziłaś nas jednak ! Doszłaś do Raimona ! A ty Joe ?! Czemu nie bronisz ?! - wydarł się na nas równo .
Widziałam jak King jedynie uśmiechnął się lekko i utykając podszedł do nas . Miał stoicki spokój w swych błękitnych oczach . Jest sobą 
- Bo nie będę ryzykować większej kontuzji . Zrozumiałem coś poprostu . Rezygnuje z gry - odparł i spojrzał na mnie . Lekko kiwnął głową . 
Miałam ochotę go przytulić za jego decyzję . Dzielny chłopak . 
- Nie możesz od tak teraz zejść z boiska ! - krzyknął zbulwersowany Samford , a ja wiem , że on i tak go nie posłucha 
- Darcy ! -  usłyszeliśmy głos mojego taty 
- Hej - przywitałam się jakby nic się nie stało 
- Co tu robisz co ? Czemu plączesz mu w głowie ?! 
- Ja  ? Kazałeś mu grać z kontuzją ! On ma skręconą kostkę tato ! Może skończyć jeszcze gorzej . Sam zadecydował , aby zejść z boiska 
- Czyżby ? - spojrzał na Joe'go 
- Tak - kiwnął głową i ostrożnie obok mnie stanął - musiałem coś przemyśleć , ale jestem już pewny tego . Nie będę ryzykował mojego zdrowia dla jakiejś wygranej 
Mój ojciec jedynie błysnął swoim uśmiechem 
- W porządku - rzekł jakby to była zwykła sprawa . - dziś oddasz swój strój i reszte rzeczy . Wiesz co właśnie zrobiłeś ? 
- Zagwarantowałem sobie lepszy stan nogi ? - odpowiedział pytaniem na pytanie . Heh nieźle Joe , oby tak dalej 
- Nie . Wyrzucenie z zespołu .Boli mnie to bo byłeś bardzo dobrym bramkarzem , ale stanąłeś po niewłaściwej stronie . Zejdź z boiska - syknął i odszedł . 
- Brawo za odwagę - pogratulowałam od razu . Myślałam , że mój przyjaciel będzie zły , lub jakoś pobiegnie za trenerem błagając o wybaczenie i możliwość dalszej gry , ale nic takiego nie miało miejsca z czego jestem dumna .
- Brawo ?! Wywalił go z drużyny ! - warknął David 
- Dla ciebie liczy się tylko wygrana David . Jak przeciążysz swój organizm zrozumiesz mój wybór - odparł Joe i ruszył utykając do ławki Raimona 
- Naplątałaś mu...
- Nie zaczynaj . Sam zrozumiał - przerwałam cyklopowi i podbiegłam do Kinga pomagając mu dojść do ławki . Kiwnęłam lekko głową do Marka . Udało mi się . Na szczęście .
- Poczekaj tu , na koniec meczu - powiedziałam posadwiając go przy Wilym i menedżerkach . Będzie tu bezpieczny - Sylvio możesz zadzwonić na pogotowie ? Jego nogę musi obejrzeć lekarz i to prędko 
- Jasne nie ma sprawy -ona od razu to uczyniła . 
- Już dobrze Joe - powiedziałam ze spokojnym uśmiechem . 
Kiwnął głową z równym spokojem .
Odwróciłam się na pięcie i wróciłam do swojej drużyny . Czuję dużo siły . Damy radę to wygrać ! 

~ Czas sobie leciał powoli...~

Słońce padało przez wielkie okna znajdujące się na ścianie obok nas idących korytarzem . Oświetlało nasze sylwetki przez co na mijane drzwi padały  cienie . 
- Dziękuję , że postanowiłeś ze mną go odwiedzić . Chciałam bardzo jechać od razu , ale sam widzisz jak wyszło - wyjaśniłam Markowi 
- Wszystko rozumiem . Dobrze , że przejrzał na oczy w odpowiednim momencie . Kontaktował się z tobą odkąd trafił do szpitala ? 
- Nie . Mam nadzieję , że wszystko u niego dobrze . Wysłał mi tylko numer sali - odpowiedziałam z prawdą . 
Dotarliśmy . Wciągnęłam z trudem powietrze i wypuściłam z płuc . 
Zapukałam i usłyszałam ciche proszę . 
Otworzyłam drzwi i uśmiechnęłam się lekko wchodząc z Markiem 
- Hejka . Ale cię urządzili - stwierdziłam widząc jego nogę w gipsie zawieszoną na specjalnym pasie pod sufitem
- Cóż....miałem jej zły stan...jak tam mecz ?
- Przegraliśmy - odpowiedział Mark - jak chcesz mogę wyjść . Zrozumiem , jeżeli chciałbyś porozmawiać z Darcy na osobności 
- Nie no...spoko . Dzięki , że się zgodziliście , bym mógł choć na chwilę usiąść po waszej stronie - usiadł ostrożnie na łóżku 
- Nie ma sprawy . Fajnie , że zrozumiałeś jaki jest Ray 
- I co teraz Joe ? - podeszłam- zostajesz w Akademii się uczyć ? Czy zmieniasz szkołę ? - spytałam spokojnie , a on odwrócił wzrok 
- Sam nie wiem . Jestem przyzwyczajony do królewskich ,ale ...teraz tam będę dla wszystkich wrogiem za swoje zachowanie na meczu 
- Więc zmień szkołę pokazując wszystkim jaki jesteś twardy - Mark stanął obok mnie - nie można pokazać , że można cię dać się złamać  
- Wcale nie chce im tego pokazać...,ale narazie nic nie zrobię ...
- Zastanów się nad Raimonem ,albo nie wiem mechatronikami co ? - wtrąciłam - tu i tu pasujesz Joe'ie  . Jak się po za tym czujesz ? - usiadłam na taborecie obok jego łóżka .
- Całkiem dobrze . Choć jedynie mogę narazie się poruszać na wózku lub o kulach  , ale tak to jest dobrze . Żyję - uśmiechnąłem się lekko
- Super . Wpadnę do ciebie jeszcze jutro i w poniedziałek . Uważaj na siebie i odpoczywaj - wstałam posyłając mu spokojny uśmiech - i nie daj się sprowokować chłopakom z Akademii . Rozmawiałeś z rodzicami ? 
- Mają przyjechać za godzinę . Już sobie ułożyłem plan tejże rozmowy więc raczej nie wyląduje w internacie 
- Jak coś możesz liczyć na nas - Mark uśmiechnął się szczerząc zęby . Eh cały on . 
- Właśnie . Wal prosto jak coś 
- Jasne . Będę pamiętał . Dozobaczenia i obiecuję dość prędko przemyśleć kwestię szkoły - uśmiechnął się lekko .
Kiwnęłam głową i wyszłam z sali życząc mu dużo zdrowia z Markiem . 
Szliśmy korytarzem 
- Mam nadzieję , że wszystko będzie dobrze z nim - nagle się odezwał mój towarzysz zwracając tym samym moją uwagę w ostatniej chwili zanim zaczęłam błądzić głową w chmurach . Dobry z niego kumpel 
- Napewno . Wierzę , że tak będzie . 






~Uf . Nieźle , nieźle . Dobrze , że Joe zrozumiał . Zapraszam na kolejny rozdział .~

Rozdział 11 '' Witaj w Raimonie  i...mama ?!''  

Nie igraj z ogniem - czyli Darcy DarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz