Darcy
Patrzyłam z powagą na to co się stało . Zamiast obronić poprostu zrobił krok w bok przez co strzał śmignął obok jego głowy .
David wrzasnął nie i podbiegł
- Darcy ! Jak ty...kiedy...czemu ?! Eh ! - strzelił sobie faceplama - Zdradziłaś nas jednak ! Doszłaś do Raimona ! A ty Joe ?! Czemu nie bronisz ?! - wydarł się na nas równo .
Widziałam jak King jedynie uśmiechnął się lekko i utykając podszedł do nas . Miał stoicki spokój w swych błękitnych oczach . Jest sobą
- Bo nie będę ryzykować większej kontuzji . Zrozumiałem coś poprostu . Rezygnuje z gry - odparł i spojrzał na mnie . Lekko kiwnął głową .
Miałam ochotę go przytulić za jego decyzję . Dzielny chłopak .
- Nie możesz od tak teraz zejść z boiska ! - krzyknął zbulwersowany Samford , a ja wiem , że on i tak go nie posłucha
- Darcy ! - usłyszeliśmy głos mojego taty
- Hej - przywitałam się jakby nic się nie stało
- Co tu robisz co ? Czemu plączesz mu w głowie ?!
- Ja ? Kazałeś mu grać z kontuzją ! On ma skręconą kostkę tato ! Może skończyć jeszcze gorzej . Sam zadecydował , aby zejść z boiska
- Czyżby ? - spojrzał na Joe'go
- Tak - kiwnął głową i ostrożnie obok mnie stanął - musiałem coś przemyśleć , ale jestem już pewny tego . Nie będę ryzykował mojego zdrowia dla jakiejś wygranej
Mój ojciec jedynie błysnął swoim uśmiechem
- W porządku - rzekł jakby to była zwykła sprawa . - dziś oddasz swój strój i reszte rzeczy . Wiesz co właśnie zrobiłeś ?
- Zagwarantowałem sobie lepszy stan nogi ? - odpowiedział pytaniem na pytanie . Heh nieźle Joe , oby tak dalej
- Nie . Wyrzucenie z zespołu .Boli mnie to bo byłeś bardzo dobrym bramkarzem , ale stanąłeś po niewłaściwej stronie . Zejdź z boiska - syknął i odszedł .
- Brawo za odwagę - pogratulowałam od razu . Myślałam , że mój przyjaciel będzie zły , lub jakoś pobiegnie za trenerem błagając o wybaczenie i możliwość dalszej gry , ale nic takiego nie miało miejsca z czego jestem dumna .
- Brawo ?! Wywalił go z drużyny ! - warknął David
- Dla ciebie liczy się tylko wygrana David . Jak przeciążysz swój organizm zrozumiesz mój wybór - odparł Joe i ruszył utykając do ławki Raimona
- Naplątałaś mu...
- Nie zaczynaj . Sam zrozumiał - przerwałam cyklopowi i podbiegłam do Kinga pomagając mu dojść do ławki . Kiwnęłam lekko głową do Marka . Udało mi się . Na szczęście .
- Poczekaj tu , na koniec meczu - powiedziałam posadwiając go przy Wilym i menedżerkach . Będzie tu bezpieczny - Sylvio możesz zadzwonić na pogotowie ? Jego nogę musi obejrzeć lekarz i to prędko
- Jasne nie ma sprawy -ona od razu to uczyniła .
- Już dobrze Joe - powiedziałam ze spokojnym uśmiechem .
Kiwnął głową z równym spokojem .
Odwróciłam się na pięcie i wróciłam do swojej drużyny . Czuję dużo siły . Damy radę to wygrać !~ Czas sobie leciał powoli...~
Słońce padało przez wielkie okna znajdujące się na ścianie obok nas idących korytarzem . Oświetlało nasze sylwetki przez co na mijane drzwi padały cienie .
- Dziękuję , że postanowiłeś ze mną go odwiedzić . Chciałam bardzo jechać od razu , ale sam widzisz jak wyszło - wyjaśniłam Markowi
- Wszystko rozumiem . Dobrze , że przejrzał na oczy w odpowiednim momencie . Kontaktował się z tobą odkąd trafił do szpitala ?
- Nie . Mam nadzieję , że wszystko u niego dobrze . Wysłał mi tylko numer sali - odpowiedziałam z prawdą .
Dotarliśmy . Wciągnęłam z trudem powietrze i wypuściłam z płuc .
Zapukałam i usłyszałam ciche proszę .
Otworzyłam drzwi i uśmiechnęłam się lekko wchodząc z Markiem
- Hejka . Ale cię urządzili - stwierdziłam widząc jego nogę w gipsie zawieszoną na specjalnym pasie pod sufitem
- Cóż....miałem jej zły stan...jak tam mecz ?
- Przegraliśmy - odpowiedział Mark - jak chcesz mogę wyjść . Zrozumiem , jeżeli chciałbyś porozmawiać z Darcy na osobności
- Nie no...spoko . Dzięki , że się zgodziliście , bym mógł choć na chwilę usiąść po waszej stronie - usiadł ostrożnie na łóżku
- Nie ma sprawy . Fajnie , że zrozumiałeś jaki jest Ray
- I co teraz Joe ? - podeszłam- zostajesz w Akademii się uczyć ? Czy zmieniasz szkołę ? - spytałam spokojnie , a on odwrócił wzrok
- Sam nie wiem . Jestem przyzwyczajony do królewskich ,ale ...teraz tam będę dla wszystkich wrogiem za swoje zachowanie na meczu
- Więc zmień szkołę pokazując wszystkim jaki jesteś twardy - Mark stanął obok mnie - nie można pokazać , że można cię dać się złamać
- Wcale nie chce im tego pokazać...,ale narazie nic nie zrobię ...
- Zastanów się nad Raimonem ,albo nie wiem mechatronikami co ? - wtrąciłam - tu i tu pasujesz Joe'ie . Jak się po za tym czujesz ? - usiadłam na taborecie obok jego łóżka .
- Całkiem dobrze . Choć jedynie mogę narazie się poruszać na wózku lub o kulach , ale tak to jest dobrze . Żyję - uśmiechnąłem się lekko
- Super . Wpadnę do ciebie jeszcze jutro i w poniedziałek . Uważaj na siebie i odpoczywaj - wstałam posyłając mu spokojny uśmiech - i nie daj się sprowokować chłopakom z Akademii . Rozmawiałeś z rodzicami ?
- Mają przyjechać za godzinę . Już sobie ułożyłem plan tejże rozmowy więc raczej nie wyląduje w internacie
- Jak coś możesz liczyć na nas - Mark uśmiechnął się szczerząc zęby . Eh cały on .
- Właśnie . Wal prosto jak coś
- Jasne . Będę pamiętał . Dozobaczenia i obiecuję dość prędko przemyśleć kwestię szkoły - uśmiechnął się lekko .
Kiwnęłam głową i wyszłam z sali życząc mu dużo zdrowia z Markiem .
Szliśmy korytarzem
- Mam nadzieję , że wszystko będzie dobrze z nim - nagle się odezwał mój towarzysz zwracając tym samym moją uwagę w ostatniej chwili zanim zaczęłam błądzić głową w chmurach . Dobry z niego kumpel
- Napewno . Wierzę , że tak będzie .
~Uf . Nieźle , nieźle . Dobrze , że Joe zrozumiał . Zapraszam na kolejny rozdział .~
Rozdział 11 '' Witaj w Raimonie i...mama ?!''
![](https://img.wattpad.com/cover/360707070-288-k956988.jpg)
CZYTASZ
Nie igraj z ogniem - czyli Darcy Dark
Teen FictionDarcy Dark to ceniona i lubiana kapitan Akademii Królewskiej. Co się stanie gdy na swojej drodze spotka pewne 3 osoby? Czy coś wniosą do jej życia?