P.E.T. glitch cz.1

92 9 0
                                        

Obrazy wyłaniały się z ciemności

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Obrazy wyłaniały się z ciemności. Powoli, jakby przez gęstą mgłę, zaczął dostrzegać kontury wokół siebie. Pierwsze, co zobaczył, to czyjeś ręce, które z wprawą odczepiały czujniki i wyciągały wenflony z jego ramion. Obraz był zamglony, a jego ciało ociężałe i niemal niezdolne do ruchu. Starał się skupić wzrok na osobie w białym kitlu, która majstrowała coś przy holograficznym komputerze. Chciał zobaczyć jej twarz, dowiedzieć się, kim jest i dlaczego tu jest. Chciał otrzymać jakiekolwiek odpowiedzi, ale wtedy wszystko potoczyło się błyskawicznie.

Nagle usłyszał huk. Światło zgasło na krótki moment a potem rozbłysło czerwonymi barwami. Pomieszczenie wypełniło się nieznośnym wyciem syreny. Próbował zasłonić uszy, ale jego ręce były zbyt słabe, żeby się unieść. Drzwi zostały wyważone a do laboratorium wpadła grupa żołnierzy. Ich kroki były szybkie i zdecydowane, ryczące gromem pośród kakofonii dźwięków. Rozległa się seria ostrych komend i kilka strzałów. Wszystko przebiegało zbyt szybko, by mógł zrozumieć, co właściwie się dzieje.

Niespodziewanie poczuł, jak ktoś chwyta go za ramiona. Próbował spojrzeć na twarz tego człowieka, ale obraz wciąż był zbyt rozmyty a czerwone światło uciążliwie migotało. Usłyszał wibrujący męski głos:

- Kolejna trójka ludzi. Unieszkodliwieni. Mamy też aktywnego PET'a. Ktoś wyłączy wreszcie to pieprzone wycie?!

Chwilę później syreny ucichły, a światło wróciło do normalności. Powoli odzyskiwał świadomość i mógł przyjrzeć się mężczyźnie przed sobą.

Żołnierz, który go trzymał, zsunął maskę z twarzy. Przez ułamek sekundy ich oczy się spotkały. Miał groźnie wyglądające, oschłe spojrzenie, które wyrażało determinację i surowość. Było przenikliwe i czujne, jakby spodziewał się ataku w każdej chwili. Jego twarz nosiła ślady jego przeżyć i wieku. Z pewnością zbliżał się do czterdziestki. Ciemne włosy wydostawały się spod hełmu i przyklejały do jego spoconego czoła, przeoranego kilkoma zmarszczkami.

Mimo nieprzychylnego wyglądu mężczyzny poczuł się dziwnie bezpieczny. Jego ciało doznało lekkości, jakby został z niego zdjęty ogromny ciężar. Wreszcie mógł się poruszyć. Zejść z fotela, na którym leżał i podążyć za żołnierzem. Każdy krok był trudny, jakby przez długi czas jego kończyny były unieruchomione, ale z determinacją szedł posłusznie białymi, ciągnącymi się w nieskończoność korytarzami. Pierwszy powiew powietrza, który poczuł, gdy wyszli na zewnątrz był... duszący i kwaśny, aż zapiekło go w gardle.


Żołnierz, znajdując się w Państwowym Ośrodku Badawczym, rozejrzał się po sterylnym, jasno oświetlonym pomieszczeniu. Rzucił zimnym spojrzeniem na młodego asystenta, który spłoszył się i natychmiast wyszedł, informując swojego przełożonego, głównego diagnostę Raula, że zrobi kawę. Ten obejrzał się za nim zaskoczony, ale natychmiast dostrzegł źródło jego zachowania.

- Cześć Kael – przywitał się z nim krótko, wywracając ostentacyjnie oczami.

Już tyle razy prosił, żeby nie straszył mu personelu a tym bardziej Alberta. Chłopak był wyjątkowo nieśmiały i po spotkaniach z nim długo dochodził do siebie a nie mogli pozwolić sobie na żadne przestoje w pracy. Przynajmniej tutaj nie mógł wnosić ze sobą broni. W pełnym umundurowaniu wyglądał niczym ludzki czołg.

Wrota (Yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz