Masz przed sobą zbiór mrocznych opowieści fantasy, który zabierze Cię w podróż przez światy pełne tajemnic, grozy i niespodziewanych zwrotów akcji. Każda z historii otwiera drzwi do innego wymiaru, gdzie magia i mrok przenikają się nawzajem, a bohat...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Minął miesiąc, odkąd Alek zamieszkał u Kaela. Mężczyzna leżał w łóżku, gapiąc się w sufit. Za godzinę miał zadzwonić budzik, ale on nie potrafił już spać. Analizował ostatnie tygodnie. Alek nieco się uspokoił i przestał tak przesadnie do niego kleić dopiero, kiedy mu tego zabronił. Z początku bywał nieporadny, ale z każdym dniem stawał się coraz bardziej samodzielny, choć wciąż było w nim coś dziecięcego, co budziło w Kaelu mieszane uczucia. Może to przez to nie używał go w sposób do jakiego PET'y były przeznaczone? Uczył go za to dbać o dom i gotować. Chłopak cieszył się z tych nielicznych chwil jego uwagi i z pewnością pragnął jej więcej, ale...
Kael był żołnierzem, człowiekiem twardym i oschłym w relacjach z innymi. Miał swoje rutyny i przyzwyczajenia, w których nie było miejsca dla kogoś takiego jak Alek. Chłopak był wesoły i wszędzie było go pełno. Mężczyzna miał wrażenie, że widział go, gdzie się nie obrócił, wpatrzonego w siebie jak w obrazek. Trudno było mu przyzwyczaić się do jego ciągłej obecności, choć PET starał mu się nie narzucać. W swoim mniemaniu oczywiście.
Wstał z łóżka, ziewając przeciągle. Ostatnio coraz gorzej sypiał. Słońce dopiero wstawało, a jego pierwsze promienie przebijały się przez zasłony, tworząc w pokoju delikatną poświatę. Podszedł do okna, odsłaniając je całkowicie. Świat zewnętrzny wydawał się spokojny po wczorajszej ulewie, ale w jego głowie wciąż kotłowały się myśli.
Minionego dnia jechali do Ośrodka w tym ulewnym deszczu, którego resztki widział teraz na szybie. Raul skonstruował zmodyfikowaną aplikację do obsługi PET'a i chciał ją przetestować. Mieli dzięki niej przeskalować nieco osobowość Aleka, ale coś poszło nie tak. Bo jakże by. Przecież przy tym PET'cie nic nie mogło działać jak powinno. Kiedy tylko próbowali przestawić jakąkolwiek z opcji Alek krzyczał z bólu, łapiąc się za głowę. Przy trzecim podejściu upadł na podłogę i zaczął uderzać w nią czołem, wrzeszcząc jakby obdzierali go ze skóry. Wówczas kazał Raulowi przestać, wstrząśnięty tym widokiem o wiele bardziej niż chciałby przyznać. Zgodnie uznali, że chwilowo dadzą temu spokój. Kael już wolał użerać się ze słodkim dzieciaczkiem niż znów zadawać mu taki ból. Nie był sadystą.
Przetarł dłonią zmęczoną twarz. Słyszał odgłosy dobiegające z kuchni. Alek zawsze wstawał wcześniej, żeby przygotować mu śniadanie. Odwrócił się do okna tyłem i oparł pośladkami o parapet, krzyżując ręce na torsie. Nie mógł odmówić chłopakowi punktualności. Została minuta do uruchomienia się budzika, gdy klamka opadła a drzwi uchyliły się cicho. Lubił staromodny styl, więc w jego mieszkaniu znajdowało się wiele takich reliktów przeszłości, jak ktoś mógłby nazwać tego typu drzwi. Obecnie zastępowano je przesuwnymi panelami, które ukrywały się we wnęce w ścianie albo składały do milimetrowych wielkości. Albo w ogóle były ze specjalnego szkła, które zmieniało swoją gęstość w zależności, kto chciał przez nie przejść. Ale my tu nie o drzwiach.
W powstałej szczelinie pojawiła się różowa czuprynka. Chłopak wsunął się do pokoju, w pełni skupiony na trzymanej w rękach filiżance kawy. Wyrobił sobie ten nawyk, gdy któregoś poranka naczynie wypadło mu z rąk, bo zagapił się na uśpioną twarz mężczyzny. Po tamtym incydencie pozostała plama na wykładzinie. Ale Kael nie miał głowy, żeby się tym zajmować. Odchrząknął cicho.