Dowiedział się od matki, że zostaną tu jeszcze trzy dni, a po tym czasie wybiorą się w podróż powrotną. Nie mogli zbyt długo pozostawać poza ich królestwem, by nie wywoływać podejrzeń. Na razie tylko nieliczni wiedzieli o ich wyprawie, zatem musieli uważać, by nie zostać zdemaskowani. A już niedługo miały nastąpić obchody Święta Gwiazd. W ten dzień królowa musiała być obecna na zamku, by przemówić do ludu i pozdrowić gwiazdy, opiekujące się ich krainą. Hongjoong myśląc o tym, znów zatęsknił za domem. Cieszył się, że niedługo ma nastąpić ich powrót, jednak czuł, że wciąż ma wiele do zobaczenia w Krainie Lodu, a szczególnie w pałacu na Wietrznej Górze.
Dlatego też tego dnia podczas śniadania nachylił się do Seonghwy i zapytał:
- Czy oprowadzisz mnie po pałacu?
Uśmiech Seonghwy po tych słowach trudno było mu do czegokolwiek porównać. Poczuł się jakby spadł na niego deszcz iskier. Zachciało mu się tańczyć.
Seonghwa zerwałby się z siedzenia już w tej chwili, gdyby Hongjoong nie przytrzymał go za nadgarstek.
- Po śniadaniu - dodał.
- Oczywiście - potwierdził. - Jak najbardziej.
W tym czasie Królowa Ognia rzucała na nich chłodne spojrzenia, lecz nie odezwała się ani słowem wolno przeżuwając ziarna granatu.
Najpierw udali się na spacer na zewnątrz pałacu. Nie było tu nic ciekawego poza kilkoma tuzinami schodów, białymi figurami z kryształu oraz misternie zdobionymi płytkami pod ich stopami. Następnie przeszli się po pałacu. Lodowy Książę opowiadał nieco o jego funkcjonalności i o tym, jak powstawał. Znał te wszystkie historie z książek i od nauczycielki. Mówiąc, wyglądał na zafascynowanego własnymi słowami, jednak trudno byłoby zgadnąć, że pokazuje komuś własny dom.
- Dobrze się tu mieszka? - Hongjoong w końcu zadał nurtujące go pytanie. Sam sobie nie wyobrażał zostać tu na stałe.
- Ani dobrze, ani źle. Człowiek przyzwyczai się do wszystkiego. - Wzruszył ramionami.
- Pewnie niedługo zobaczysz, jak to jest w Krainie Ognia. Zupełnie inaczej.
- Tęsknisz za domem? - spytał łagodnym głosem. Hongjoong spiął się, podejrzliwy co do intencji Seonghwy. Czemu ciągle pytał o takie rzeczy?
- Nie jestem przyzwyczajony do niskich temperatur - odpowiedział wymijająco.
Szli schodami pnąc się na szczyt wieży. Minęli drzwi bez klamki, którym Książę Ognia przyglądał się dłuższą chwilę, lecz nie odezwał się. Miał cichą nadzieję, że jego towarzysz zacznie coś o nich mówić, ale on również milczał. Gdy znaleźli się u samej góry, w twarze uderzył ich lodowaty wiatr. Dziś huczał im w uszach znacznie głośniej niż wczoraj. Niebo było zalane ponurymi, grubymi chmurami.
- Pogoda się pogarsza - stwierdził Seonghwa, lecz jego słowa porwał wiatr.
- Jeszcze raz? - Zbliżył się, żeby lepiej słyszeć.
- Pogoda się pogarsza - wypowiedział wprost do jego ucha.
Hongjoong czując ciepło oddechu na swojej skórze, wzdrygnął się, jednak nie chciał się odsuwać. Coś w nim się właśnie obudziło, przyjemny dreszcz przespacerował się od czubka głowy aż po same pięty. I nie był to lęk. Obecność Seonghwy nie budziła w nim już niepokoju, co uważał za nieco dziwne, skoro poznali się parę dni temu oraz nie łączył ich żaden interes. Właściwie byli tu teraz razem tak po prostu, dla zabawy.
- Czemu nagle zdecydowałeś się na wycieczkę po pałacu? - zapytał Seonghwa, gdy schodzili już na dół. Jego słowa odbiły się echem od zimnych ścian.
Zatrzymali się na stopniach. Hongjoong spojrzał przez ramię na swojego towarzysza i posłał mu niewielki uśmiech. Lodowy Książę wydawał się nieco skołowany tym gestem.
- Mamy być przyjaciółmi, czy tak?
- Tak - wykrztusił w końcu, otrząsając się ze zdumienia.
- Więc bądźmy.
CZYTASZ
O tym, jak spłonął lód | SeongJoong
Fantasía„Hongjoong wiele razy zastanawiał się, gdzie jest jego gwiazda, o ile w ogóle tam jest. Był wykształconym młodzieńcem i pozornie racjonalnym, jednak nieraz nieostrożnie pozwalał swojej romantycznej duszy zaplątać się w sprawy przyziemnie nieistotne...