Kraina Ognia, 16 września 1622 roku
Drogi Seonghwo!
Mam nadzieję, że nie urażę Cię tym pozbawionym honorów zwrotem, jednak tym razem chciałem pokierować list bezpośrednio do Ciebie, nie zaś kryć się za farsą tytułów.
Minął tydzień odkąd ostatni raz wymieniliśmy spojrzenia. Próbowałem odgadnąć, co myślisz, kiedy unosiłeś dłoń, żeby mnie pożegnać. Miałeś smutne oczy. Jeżeli to przeze mnie, pragnę ze szczerego serca przeprosić. Choć przeprosić pragnę i tak. Za wszystko, czego nie powiedziałem. Piszę ten list jak tchórz i żywię nadzieję, że mi wybaczysz. Lecz czy zasługuję na wybaczenie? To pytanie krąży mi po głowie bez ustanku. W dodatku nie mogę Cię wcale zapewnić, że się poprawię. Mam za dużo myśli i nie wiem, które z nich są prawdziwe. Teraz jednak spróbuję wyłuskać kilka rzeczy pewnych tudzież niezbędnych.
Po pierwsze, dziękuję. Dziękuję Ci, Seonghwo, za niezwykłe dni spędzone w Twym towarzystwie. Dziękuję, że przyjąłeś mnie ciepło w krainie skutej lodem. Podczas wizyty w pałacu tęskniłem za domem, jednak jakąś cząstka mnie nie chciała do niego wracać. Myślę, że to bardzo zawiła sprawa... Najważniejsze zaś zdaje mi się to, że pobyt u Was zdjął ze mnie jakieś brzemię. Nie wiem, jak to wyjaśnić, nigdy zresztą nie próbowałem. Zachowywałem troski dla siebie, rozmawiałem jedynie z nimi, ale przyznasz, że mogły być stronnicze. Seonghwo, uwierz mi, czuję się lżejszy niż kiedykolwiek, a jednocześnie pusty z powodu Twego braku. Naprawdę staliśmy się przyjaciółmi. Mam nadzieję, że to słowo w żaden sposób Cię nie uraziło, w szczególności po tym jak Cię potraktowałem. Ale, och... Seonghwo, jesteś taki wyrozumiały i szczery. Taki prawdziwy, troskliwy. Gdy trzymałeś mnie na wieży, gwiazdy okalały twoją jasną twarz i nie marzyłem o niczym innym jak ująć ją w dłonie i chłonąć jej światło. Czy spadłeś z nieba? Czy jesteś częścią wiecznego ognia płonącego w dali? Podczas podróży powrotnej były noce, gdy nie mogłem zasnąć. Myślałem o Tobie. Malowałem w głowie historie, w których powstałeś z tej samej gwiazdy, co ja. Jakgdybyśmy byli jednym, podzielonym na połowy ciałem.
A przypominasz sobie tę noc, gdy szukałem ciepła, a znalazłem Ciebie? Przy kuchni, na drewnianej ławce... Z biegiem czasu zaczynam myśleć, że to Ty mnie ogrzałeś, nie żaden ogień. Objąłeś mnie wtedy i mój świat się rozpadł, ponieważ nie wierzyłem, że możemy istnieć. Byłeś snem, marzeniem... i klątwa. Wybacz, że tak Cię nazywam, Seonghwo, pozwól mi wyjaśnić. Wyciągnąłeś na powierzchnię moją dezorientację. Z Tobą nie wiedziałem jaką maskę przybrać, nie mogłem znaleźć prawidłowych słów ani zachować nonszalancji. Stałem się nikim. Ot chłopcem, który się zgubił i zapomniał jak się nazywa.
Nie wiem. Teraz nie wiem niczego. Proszę przyjedź i powiedz coś do mnie. Wezmę to sobie do serca.Czekam, Hongjoong.
CZYTASZ
O tym, jak spłonął lód | SeongJoong
Fantasía„Hongjoong wiele razy zastanawiał się, gdzie jest jego gwiazda, o ile w ogóle tam jest. Był wykształconym młodzieńcem i pozornie racjonalnym, jednak nieraz nieostrożnie pozwalał swojej romantycznej duszy zaplątać się w sprawy przyziemnie nieistotne...