•Vanessa•
Zaczęłam pozwoli schodzić po drewnianych schodkach. Wchodząc do niewielkiego pomieszczenia, wymamrotałam ciche ,,Cześć" i zasiadłam przy stole, na którym położone było już śniadanie. Ziewnęłam, biorąc w rękę tosta i wsunęłam go między wargi. Spojrzałam przelotnie na resztę domowników, zauważając, że w kuchni brakowało taty, lecz już po chwili słyszałam standardowy stukot jego butów. Normalnie jakby chodził w szpilkach, mówię wam.
- Cześć ty moje słoneczko! Jak się spało córciu? - zapytał zaciekawiony, chwytając w rękę drugiego tosta z mojego talerza.
- Ejj! Zostaw moje jedzenie! A po za tym to dobrze. - wypowiedziałam zła.
Jednym ruchem wsunął całego do buzi. Po czym wstał i sięgnął do kieszeni, wyciągając z niej kluczyki. No tak, życie w biegu. Praca prawnika. Nic dziwnego. Spojrzałam na jego ubiór a po chwili przeniosłam wzrok na mamę. Ubrana tak samo czyli elegancko. No tak, oboje pracowali w tej samej kancelarii. Jak pojadą to pewnie za szyję się pod kocem z jakimś romansem i herbatą malinową albo posiedzę na social mediach, oczywiście słuchając muzyki. No bo świat byłby bez niej dziwny, nie?
***
Czuję na swoim ramieniu dotyk na co się wzdrygam. Więc ze strachem spoglądam w stronę tego czegoś. Czuję wielką ulgę, jak zamiast jakiegoś potwora widzę Charlie'go.
- Boże Brooks, ty debilu, nie strasz mnie takk - wykrzyczałam, po czym walnełam go w tył głowy.
- Oj tam Vanessko, nie moja wina, że jak się wciągniesz to nie kontaktujesz - powiedział rozbawiony - A poza tym to AŁAA!! Czemu tak mocno? - pisnął udając urażenie i ból.
Nie no takiej mocy to ja w rękach nie miałam, więc niech nie przesadza.
Zaśmiałam się ale nic nie odpowiedziałam. Chciałam z powrotem wracać do czytania, lecz poczułam jak z mojego ucha zostaje wyciągnięta słuchawka. Ze zmarszczonymi brwiami popatrzyłam w stronę chłopaka i zauważyłam jak wkłada sobie ją do ucha.
Spogląda na mnie i wzrusza ramionami. Więc już po chwili, opieram głowę o jego ramie. No to czytamy dalej...***
Słyszę dzwonek w telefonie i mimowolnie spoglądam na ekran. Charlie poszedł jakieś dwie godziny temu, bo musiał pomóc w domu rodzicom, więc zostałam sama. Zdziwiona unoszę brwi bo dzwoni do mnie ciotka Madisson czyli siostra taty.
Odbieram i słyszę ciche szlochanie.
- Cześć... Posłuchaj stała się tragedia, twoi rodzice ulegli wypadkowi. Jakiś kierowca zderzył się z nimi kiedy wracali z pracy. Oni zginęli na miejscu... A ten człowiek uciekł z miejsca zdarzenia... Naprawdę mi przykro... Vanessko...
Nie odzywam się.
Nie mogę.
Słowa tak jakby ugrzęzły mi w gardle.
Nie chcą wyjść.
Jedyne co wyszło ze mnie, a raczej z pod moich powiek to wodospad łez. Zaczęłam przeraźliwie płakać. Zapewne osoba będąca po drugiej stronie słuchawki słyszała mnie bardzo dobrze. Z głośnika wydobył się płacz podobny do mojego. Valente musiała się z tym czuć bardzo źle, zresztą ja nie czułam się wcale lepiej. Mimo, że wolałam cierpieć w samotności to ta sytuacja była dla mnie za duża.
Błagam aby to nie było prawdą...
To nie mogło być prawdą...
CZYTASZ
Take my hand
RomanceSzesnastoletnia Vanessa Carter, prowadzi spokojne życie opierające się na zatracaniu w muzyce, książkach oraz rozwijaniu wieloletniej przyjaźni z Charlie'm Brooks'em. Do czasu - pewnego wieczoru dowiaduje się od ciotki o wypadku samochodowym jej ro...