~ Rozdział 7 ~

117 11 8
                                    

•Vanessa•

  On powiedział na mnie Żmijka. Mój oddech znacznie przyspiesza a ja stoję, wlepiając swój wzrok w ziemię. Tak nagle stała się ciekawsza od wszystkiego.

  Słyszę nawoływanie Nicole, lecz nic to nie zmienia. Nadal stoję w bezruchu. Dopiero czyjaś ręka, przywołuje mnie do życia. Normalnie jak za dotknięciem magicznej różdżki. Tą osobą jest dziewczyna. Musiała się martwić, ponieważ aż tutaj przyszła.

  Jej ręka umieszczona jest na moim ramieniu, masując go delikatnie. Jagby się martwiła, że przyciskając mocniej skrzywdzi mnie doszczętnie. Odwracam się do niej i wbiegam w ramiona.

  Dziewczyna jest zaskoczona, bo wie, że nie przepadam za przytulaniem się, lecz po chwili robi to samo. Gładząc delikatnie moje plecy, pociesza mnie tym. Jagby chciała przekazać, że ma moje wsparcie.

- Możemy iść do domu? - szepcze.

- Jasne, tylko powiem chłopakowi, że będziemy się zwijać. Masz tu kluczyki, ja zaraz wracam - mówi, po czym wręcza mi w dłoń kluczyki, które dałam jej na czas wyścigu. Po czym, odwraca się i idzie do chłopaka.

  Nie czekając na nią, kieruję się w stronę auta. Mijając przy okazji inne pojazdy, czuję na sobie czyjś wzrok. W niezapokojeniu rozglądam się dookoła, ale nie widzę nic co miałoby mnie obserwować. Wzruszam ramionami i podążam w dalszą drogę. Kiedy jestem już przy maszynie, za plecami słyszę świst. Tak, jagby ktoś przebiegł. Patrzę ponownie za siebie, aż za krzakiem widzę kogoś. To chyba chłopak, uznaje tak przez posturę. Tylko jedno pytanie, czemu on mnie obserwuje?

  Chyba zauważa, że go widzę bo już po krótkiej chwili odwraca się szybko i idzie w kierunku wyścigów. Marszcze brwi i wkładam kluczyk do zamka. Po usłyszeniu standardowego otwierania, wsiadam do środka i zapinam pas. Mimo, że miałam ochotę pójść za tą osobą zrezygnowałam z tego niemal orazu. Jeszcze by mi coś zrobił.

  Nagle, na telefon przychodzi mi jakieś powiadomienie. Sięgam więc do schowka i wyjmuje go z tamtąd. Odblokowuje i po chwili wchodzę w wiadomości. Jakiś nieznajomy numer do mnie pisał. Kolejny, myślę sobie. Po chwili wchodzę w czat i czytam słowa.

Nieznajomy: Ładnie mnie było tak zablokowywać? Pamiętaj ja znajdę każdy sposób na kontakt z tobą. Już nawet dziś się widzieliśmy. Znam cię dokładnie, lecz ty mnie ani trochę Żmijko. I na razie to raczej
pozostanie takie jakie jest.

Nieznajomy: Co to był za gość? Mam czuć się zazdrosny? Jeśli tak , udało ci się to...

Nieznajomy: Następnym razem, gdy go spotkam. Może już nie mieć takiego szczęścia.

  Przeczytałam te wiadomości chyba ze trzy razy. Boże, znów on? Ja nawet nie wiem kim on jest. Niby mam podejrzenia, który to lecz przecież to mógł być zwykły przypadek? Prawda? Przecież jaka kolwiek osoba mogła tak na mnie powiedzieć.

___

Hejka! Przepraszam, że dopiero dziś wstawiam rozdział ale czasu jakoś nie było... A no i oczywiście sorki, że takie krótkie, dopiero w następnym rozdziale będzie się bardziej rozwijać historia tajemniczego chłopka.

Macie już pomysł kim on może być?

I dlaczego Żmijka?

Napiszcie czy się wam podoba!

Do zobaczenia!!!⭐
 

Take my hand Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz