I Love You

22 3 4
                                    

- Choi San...

- Wooyoung — łzy stanęły w jego oczach, kiedy usłyszał delikatny ton głosu, jakiego użył blondyn do wypowiedzenia jego imienia, był on słodki jak miód i ciepły jak herbata w zimowy wieczór.

Przywoływał wspomnienia, które nie powinny więcej ujrzeć światła dziennego.

Miały pozostać głęboko ukryte w jego pamięci, by nie sprawiać więcej bólu, by mógł, choć w minimalnym stopniu ruszyć do przodu, by nie wrócił do punktu startu, kiedy nie był w stanie, podnieś się z łóżka, by coś zjeść, by funkcjonować jak normalna osoba.

Zamknął oczy, starając się uspokoić nierównomierny oddech i opanować drżenie ciała.

- Fantastycznie! Nie wiedziałem, że się znacie! W takim razie możemy pominąć formalności. - wtrącił uradowany mężczyzna, ewidentnie nie zauważając lub po prostu ignorując stan czarnowłosego. - Yeosang, dlaczego nie mówiłeś, że się znacie? Nie zamartwiałbym się wtedy czy na pewno się dogadacie! Wszystko pięknie się układa.

- Gdybym wiedział, że chodzi ci o niego, nigdy w życiu nie zabrałbym tu Wooyounga do cholery jasnej! - krzyknął, zwracając na nich uwagę kilku gości, którzy stali nieopodal — Następnym razem masz mi mówić, komu chcesz mnie przedstawić... Na niektóre spotkania trzeba się specjalnie przygotować. - dodał, zjeżdżając Sana wzrokiem pełnym obrzydzenia.

- Yeosang. Zachowuj się i nie przynoś mi wstydu! Sam wiesz, jak bardzo nam pomógł z firmą, okaz trochę szacunku! Dzięki niemu masz co wsadzić do tej niewyparzonej buzi.

- W życiu są ważniejsze rzeczy niż władza i to ile kasy jesteś w stanie wydoić. Sam mówiłeś, że Wooyoung jest jak rodzina! Dzięki za pokazanie ile ta cała "rodzina" jest dla ciebie warta w obliczu stracenia paru groszy, jesteś tak zaślepiony, że nawet nie widzisz, w jakim stanie jest! Pierdol się, ty i ta cała twoja firma idźcie do piekła!

- Ochrona! - zawołał Pan Kang, na co Yeosang wytrzeszczył oczy, nie mogąc uwierzyć, że własny ojciec chcę go wyrzucić ze swojego wesela.

- Reputacja zawsze będzie ważniejsza ode mnie co? - zapytał zrezygnowany, kiedy ochroniarze łapali go za ramiona.

- Jak przemyślisz swoje zachowanie, wróć do mnie z podkulonym ogonem i przeproś. - odpowiedział ozięble, patrząc z wyższością na swojego syna.

- Panie Kang. - wtrącił blondyn, stojący tuż obok mężczyzny — Proszę nie przesadzać, nic się nie stało.

- Ależ skąd! Mój syn ewidentnie pana uraził! Nawet nazywanie go tak teraz wywołuje u mnie obrzydzenie. Niech mi Pan wybaczy. - powiedział, łapiąc blondyna za ręce i kłaniając się, by okazać szacunek oraz skruchę.

- Proszę odwołać ochronę i nie robić zamieszania. - odpowiedział stanowczo Choi, strącając ręce starszego mężczyzny, odsuwając się od niego.

- Jasne! Ma Pan rację! Już wszystko odwołuje!

- Napalony na kasę starzec. - zadrwił San, kiedy mężczyzna na jedno jego kiwnięcie palcem, był w stanie zrobić wszystko.

Nikt jednak nie ważył się odezwać, choć wszyscy dobrze słyszeli jakie słowa pełne pogardy opuściły jego usta.

- Yeosang! Musisz mi towarzyszyć w witaniu gości! - krzyknął z radością ojciec bruneta, ciągnąć go w stronę wejścia tak jakby wcześniejsza sytuacja nie miała miejsca.

Jakby zapomniał, że jeszcze minute wcześniej chciał wyrzucić swojego syna, wręcz się go wypierając.

- Wooyoung dotrzymaj towarzystwa naszemu gościowi honorowemu!

Feel Special | Woosan Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz