*Zoe*
Trzasnęłam drzwiami przed śmiejącym się Martinem, gotując się ze złości. Nigdy w życiu nie spotkałam kogoś tak wrednego, tak egoistycznego i wprost obrzydzającego jak on. Sława rzeczywiście uderzyła mu do głowy. Dlatego jest taki popieprzony. Spróbowałam się uspokoić biorąc kilka głębokich wdechów dopóki nie poczułam zapachu słodkiego cynamonu. Ten delikwent znowu stał obok mnie.
Nie mogłam zignorować faktu, że moje serce bije szybciej niż powinno mimo tego, że Martin doprowadza mnie do szału. Przypominam sobie, że jego przystojna twarz jednak nie nadrabia jego podłego podejścia.
Szliśmy w ciszy aż dotarliśmy do kina, które było przepełnione. Wszędzie łazili uczniowie liceum i miejsce wręcz trzęsło się od panującego tam hałasu. Zauważyłam, że Martin obok mnie wierci się niezręcznie. Dobrze.
Usłyszałam pisk za moimi plecami i obróciłam się widząc Lee podskakującą energicznie w tle. Rozejrzałam się nerwowo. Stworzyła zamieszanie i ludzie zaczęli się patrzeć. Najpierw na mnie, a potem intensywnie na chłopaka po mojej prawej. Oczywiście. Prawdopodobnie go rozpoznali.
- Nie mów mi, że ją znasz. - Martin warknął mi do ucha, poczułam jak jego ciepły oddech roznosi się po moim karku. Rozkoszowałam się uczuciem zanim wyrwałam się z transu i spojrzałam na niego.
- To moja przyjaciółka, więc przestań. - powiedziałam szorstko.
Kiedy przytulałam Lee, słyszałam jak niektórzy ludzie przechodzący obok witali się z Martinem, a on odpowiadał im pod nosem. Lea praktycznie pożerała go wzrokiem, kiedy on rozglądał się znudzony.
- Przestań się gapić. - wyszeptałam.
- Nie mogę. Jest o wiele seksowniejszy na żywo.
Josh, chłopak Lei, pojawił się znikąd i pocałował ją w policzek. W duchu podziękowałam za sugestię taty, żeby wciąć ze sobą Martina. Inaczej bym była piątym kołem u wozu w ich towarzystwie. Dziękowałam również za to, że Josh wreszcie się zjawił, może Lea już przestanie się tak wpatrywać w Martina.
Zaraz, czemu mnie to obchodzi?
- Jesteście głodni? - Josh pyta się zaraz po tym jak przywitał się z Martinem, który nawet mu nie odpowiedział. Czemu on musi być cały czas taki wredny?
- Umieram z głodu! - powiedziałyśmy jednocześnie z Leą.
Garrix tylko wywrócił oczami. Znów złapałam siebie na przyglądaniu się jego szczęce, która była dosłownie drugą najgorętszą częścią jego twarzy, zaraz po jego oczach. Odwracam szybko wzrok kiedy zauważa, że się na niego patrzę i uśmiecha się, podnosząc brew.
- Co będziemy oglądać? - Martin zapytał się z holenderskim akcentem, przerywając moje przemyślenia.
- Jakiś film o zombie. Nienawidzę tego typu filmów, są krwawe i drastyczne. Obrzydliwe, a efekty specjalne tylko mnie rozśmieszają, bo są takie sztuczne.
- Więc zapłaciłaś za film, którego wcale nie chcesz zobaczyć? - zapytał się, pokręcił głową i mruknął pod nosem. - Amerykanie.
Zdecydowałam się go zignorować, kiedy Lea podała mi dwa pudełka popcornu. Wciskam jeden z nich w ręce Martina ale on tylko popatrzył na jedzenie ze sceptyczną miną.
- Co jest? - zapytałam się.
- Nienawidzę popcornu.
- Po prostu go zjedz. Są ludzie, którzy głodują na tym świecie. - powiedziałam, posypując solą zawartość pudełka.
- Nawet jeśli zjem cały ten popcorn, to wciąż będą głodować. - wyrzucił go do kosza i wziął moją nieotwartą colę.
*
W połowie filmu, który okazał się dokładnie tak beznadziejny jak myślałam, Martin wyszeptał, że idzie do łazienki. Kiedy zapytałam go czy wie gdzie ona jest, on tylko wzruszył ramionami mówiąc, że jakoś ją znajdzie.
Kiedy tylko wyszedł, wróciłam myślami do smsa, którego wysłała mi mama zaraz po obiedzie.
Mama: Uważaj na Martina i pamiętaj o zasadach, on nie może tknąć alkoholu. Wątpię, żeby ktokolwiek mu go sprzedał ale i tak bądź ostrożna. Staraj się go nie zostawiać samego! bawcie się dobrze xo.
Byłam trochę wkurzona bo rodzice oczekiwali, że będę go po prostu niańczyć, a ja nie miałam tego w ogóle w planach. Ale w tamtym momencie część mnie chciała się upewnić, czy nie robi teraz czegoś, czego nie powinien robić. Co jeśli on serio poszedł tylko do łazienki? Nawet nie mogę sobie wyobrazić jak przerażająco by to wyglądało, gdyby znalazł mnie czającą się na niego w męskim wc. Ale musiałam coś zrobić. Z tego co czytałam i słyszałam, Martinowi nie można ufać kiedy jest sam na sam, nie jest wystarczająco odpowiedzialny.
Postanowiłam udać, że moi rodzice do mnie zadzwonili i poczekać chwilę na korytarzu by zobaczyć, czy faktycznie poszedł do łazienki. Błagam do cholery, żeby to właśnie zrobił.
Wyszeptałam do Lei trzymając telefon, obiecując, że wrócę w przeciągu 10 minut. Kiwnęła głową, patrząc z zaciekawieniem na puste siedzenie obok mnie. Wywróciłam oczami gdy tylko podarowała mi swój uśmieszek i wróciła do oglądania zombie będącego pożeranym przez przez rój pszczół na ekranie.
Po cichu wyszłam z kina, mrużąc oczy kiedy dotarły do mnie jasne światła centrum handlowego.
*Martin*
Zoe było łatwo przekonać moją wymyśloną potrzebą wyjścia do łazienki. Z już jednym pozbytym problemem z mojej drogi, musiałem znaleźć miejsce w tej marnym podrobionym centrum, gdzie sprzedadzą mi cholerną paczkę papierosów. Może nawet drinka. Ale z tym by było już trudniej, bo w Ameryce picie alkoholu jest dozwolone od 21 lat.
Chodziłem dookoła bez większego celu. Cieszę się, że nikt w tym małym żałosnym mieście mnie nie zna. Fajnie jest poczuć się zostawionym samemu na pewien czas. Po włóczeniu się zauważyłem, że nie ma tutaj żadnego otwartego sklepu, który sprzedawałby coś podobnego do tego czego szukam. Super.
Zaszedłem już trochę daleko od miejsca skąd zacząłem iść, kiedy zauważyłem szklane drzwi prowadzące do parkingu za centrum. Na zewnątrz było ciemno i pusto. Zdecydowałem, że zaczerpnę trochę świeżego powietrza. Stojąc zauważyłem, że w ciemnym kącie widać znajomy widok palących się papierosów. Przyglądając się bliżej, ogarnąłem, że grupka chłopaków jest w moim wieku więc poszedłem w ich stronę mając nadzieje, że mnie zauważą.
- Jak tam? - najwyższy z nich powiedział, kiwając głową w moją stronę. Jego twarz była w połowie zakryta kapturem, ale kiedy tylko się zbliżyłem widziałem, że jest najebany w cholerę.
- Potrzebuję zapalić. Za ile? - zapytałem, wpatrując się w cudownego papierosa znajdującego się pomiędzy jego palcami.
- Pierwsze za darmo. - wyjął jednego z kieszeni i podał go dla mnie. Wziąłem go i zorientowałem się, że nie mam zapalniczki.
- Trzymaj, słodziaku. - dziewczyna z szorstkim głosem powiedziała mi do ucha, zapalając papierosa, którego trzymałem w ręku. Nawet jej nie zauważyłem za pierwszym razem, kiedy zobaczyłem grupę. Była wysoką blondynką z płaszczem założonym na ramionach. Obczaiłem ją od góry do dołu, równie dobrze mogłaby wyjść z domu bez żadnych ciuchów. Jest gorąca i wygląda na zjaraną tak samo jak reszta grupki.
- Jestem Lisa.
Pokiwałem głową, zaciągając się papierosem chyba najmocniej w moim życiu. Dym rozchodzi się po moim ciele, chwilę później kręci mi się w głowie i czuję się najlepiej od ostatnich tygodni.
Po moim trzecim już papierosie, spojrzałem na zegarek. Kurwa. Nie było mnie już pół godziny, na pewno sobie pomyślą, że wcale nie poszedłem do łazienki. Wyrzuciłem papierosa na ziemię gniotąc go butem.
- Już idziesz? - Lisa szepcze mi do ucha i kiedy już miałem odpowiedzieć, słyszę gwałtowny wdech za moimi plecami.
Obracam się i widzę zszokowaną Zoe z otwartą ze zdziwienia buzią.
-----
W następnym będzie się działo! :D
CZYTASZ
Garrix & Me
Fanfiction**TŁUMACZENIE FF @MARTINGARRIX, OPOWIADANIE NIE JEST MOJEGO AUTORSTWA(!), WSZELKIE PRAWA NALEŻĄ DO AUTORKI** Martijn Garritsen, znany jako światowej sławy DJ, Martin Garrix, został wysłany na roczną przerwę przez Spinnin Records i jego rodziców by p...