Rozdział 11

784 35 14
                                    

*Martin*

Zaśmiałem się cicho, kiedy Zoe opuszczała pokój i zamknęła za sobą drzwi. Nawet nie jest taka zła; jest czasem cholernie wścibska ale jest wystarczająco miła.

Nie spodziewałem się, że to ona będzie pod drzwiami, a jeszcze bardziej tego, że będzie się pytać czy wszystko jest okej. Naprawdę myślałem, że będzie wkurzona po tej sytuacji z jej tatą, ale nie była. Również nie spodziewałem się, że będzie dla mnie miła. Nie lubię jej, ona nie lubi mnie, koniec historii.

Uspokoiła mnie, co było niespotykane bo normalnie nie zniósłbym ludzi, którzy chcą porozmawiać od serca. To chyba było miłe, tak myślę. Spojrzałem na moje buty, starannie ułożone na podłodze. Czemu ona musiała dotykać mojego cholerstwa?

Mój telefon zawibrował. Westchnąłem i obróciłem się, biorąc go i czytając tekst powiadomienia na ekranie blokady.

Julian Dobbenburg: Piję sobie, chcesz dołączyć lol

Odblokowałem telefon, przesuwając palcem na dole ekranu i odpowiedziałem.

Martijn Garritsen: Ha ha, pierdol się Dobben

Pamiętam jak poznałem Juliana, kiedy zostałem zapisany do Spinnin'. Był jedynym gościem w moim wieku, więc się polubiliśmy i zaraz po tym wydaliśmy nasz track "BFAM" oraz razem zaczęliśmy nasz stopień w produkcji muzyki.

Nagle uderzyła mnie pewna myśl. Nie zostałem tutaj wysłany tylko po to, by pozbierać się do kupy, zostałem tu wysłany, by dokończyć swój stopień. Tylko gdzie? Nigdzie nie złożyłem papierów. Ale chwilę później przypomniałem sobie, jak moja matka mówiła coś o tym, że ci Lordenowie mają jakieś znajomości. Będę musiał się ogarnąć i zapytać ich o to gówno, prędzej czy później. Może im szybciej skończę studia, tym szybciej się stąd wydostanę.

Mój telefon znów zawibrował, tym razem było to połączenie. Kliknąłem zielony kwadrat i usiadłem na łóżku.

 - Chcesz dzisiaj przyjść? Dan będzie miał małe spotkanie integracyjne, czy coś w tym stylu, w jego miejscówce.

To Lisa. Nie pamiętam, żebym dawał jej swój numer, ale pewnie sama jakoś siebie dodała do moich kontaktów. 

- Chyba nie mogę.

- Czemu nie? Znowu ci ta suka nie pozwala?

Zacząłem się robić podirytowany. 

- Nie. Jej rodzice.

- Kogo to obchodzi. Masz 19 lat.

Rozważałem to. Mogłem pójść. Przecież mi nie powiedzieli, że nie mogę. Wpadłem na pewien pomysł.

- Ok, poczekaj.

- Jasne. - westchnęła.

Otworzyłem drzwi, sprawdzając czy korytarz jest pusty. Podchodząc do pokoju Zoe, zauważyłem, że drzwi są do połowy otwarte, więc zapukałem raz i wszedłem do środka.

Spojrzała na mnie, leżąc na łóżku z szeroko otwartymi oczami.

- Mogę w czymś pomóc? - zapytała, a ja się prawie roześmiałem.

- Tak. Pójdziesz ze mną gdzieś?

Normalnie bym po prostu wyszedł i cholerę by mnie to obchodziło, ale musiałem się jej zapytać czy pójdzie, bo nie chciałem, żeby jej rodzice zadzwonili do mojego domu i powiedzieli moim, że gdzieś uciekłem czy coś. Ona jest po prostu takim środkiem bezpieczeństwa.

Zoe spojrzała na mnie niezrozumiale. 

- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł.

- Możesz po prostu zapomnieć o ostatniej nocy? Kurwa. - powiedziałem, stając się zirytowany. 

Garrix & MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz