*Zoe*
- Martin, to ja. Otwórz te cholerne drzwi.
Nawet nie wiem czemu tutaj stoję. Jestem prawdopodobnie ostatnią osobą, z którą chciałby teraz rozmawiać, pewnie chciałby zostać sam na sam. Chyba jednak chcę z nim porozmawiać, skoro rano był nawet miły.
Czy jednak na pewno był miły? Czy może po prostu zachowywał się jak frajer?
Usłyszałam warknięcie po drugiej stronie i szuranie stóp, zanim Martin otworzył drzwi.
- Czego? - burknął
- Wszystko okej? - zapytałam, zapewniając siebie, że się nie wkurzę.
- No czy to nie jest po prostu kurwa głupie pytanie.
Zignorowałam fakt, że przeklina i wzięłam głęboki wdech. Może jedynym sposobem na wytrzymanie z ludźmi wrednymi jak on, jest zachowywanie spokoju i niedanie sobą pomiatać. Kto wie, czy wtedy nie zauważy, że daleko nie zajdzie z byciem aroganckim i ostatecznie się uspokoi. Moja mama zawsze używała tej strategi, kiedy musiała się trudzić z moim bratem, kiedy był w "buntowniczej fazie". Pozwalała mu robić wszystko co chciał, aż w końcu sam się uspokoił. Mam nadzieje, że to podziała z Martinem.
- Mogę wejść? - kiwnęłam głową w stronę pokoju i podarowałam mu mały uśmiech.
- Nie.
Podszedł bliżej do drzwi ale ja wystawiłam rękę w momencie, kiedy się zamykały, moje palce zostały przytrzaśnięte przez sekundę. Wciągnęłam powietrze, mimo, że mnie nic nie zabolało.
- Kurwa. Co jest z tobą nie tak? - zapytał, przez jego twarz przeszła fala frustracji.
- Nic. Ja po prostu... - zaniemówiłam na sekundę, znów zastanawiając się po co tu w ogóle przyszłam.
- Ty po prostu co?
- Chciałam sprawdzić czy wszystko gra.
- Już się o to spytałaś, a teraz spierdalaj.
- Przestań być takim wrednym! - wywróciłam oczami.
- Przestań być tak cholernie wścibska! - wywrócił oczami, papugując moje zachowanie i skrzyżował ramiona.
- Pozwolisz mi chociaż wejść tutaj na jedną sekundę?
- Po co? - zapytał, wyciągając jedno ramię by oprzeć się o futrynę. Jego mięśnie w ramieniu stawały się bardziej wydatne, kiedy je napinał. Przełknęłam ślinę, gapiąc się.
- Ja... um.- zmusiłam się do patrzenia na niego. - Porozmawiać?
- Dobra. - Martin odsunął się niechętnie od drzwi i wyciągnął lewe ramie w przesadzonym geście zaproszenia do środka.
Pokój nie jest zabałaganiony ale na pewno do tego zmierza. Nie rozpakował jeszcze swojej walizki i nie pościelił łóżka. Poduszki dekoracyjne są rozwalone, a może raczej porozrzucane po całym pokoju. O mało się nie przewracam na jego butach rzuconych przed łóżkiem. Walczyłam z chęcią podniesienia tych poduszek i pościelenia łóżka, kiedy Martin stał niezręcznie w ciszy, patrząc wszędzie tylko nie na mnie. Ostatecznie się poddałam i schyliłam się, by postawić jego buty obok siebie, przy okazji złapałam dwie kwadratowe poduszki.
- Co ty kurwa robisz? - zapytał się, kiedy zebrałam wszystkie poduszki do rąk w stos i ruszyłam do łóżka.
- Sprzątam. - odpowiedziałam prosto.
- Myślałem, że przyszłaś żeby porozmawiać.
- I tak zrobiłam. Ja będę sprzątać a ty możesz zacząć rozmawiać. Właściwie to nic o tobie nie wiem.
CZYTASZ
Garrix & Me
Fanfiction**TŁUMACZENIE FF @MARTINGARRIX, OPOWIADANIE NIE JEST MOJEGO AUTORSTWA(!), WSZELKIE PRAWA NALEŻĄ DO AUTORKI** Martijn Garritsen, znany jako światowej sławy DJ, Martin Garrix, został wysłany na roczną przerwę przez Spinnin Records i jego rodziców by p...