Gdy weszliśmy do salonu, ogień w kominku dogasał. Dorzuciłem drewno i poprosiłem Anę, by usiadła na sofie, a ja w tym czasie poszedłem na górę. Musiałem sprawdzić, co z mamą. Zastałem ją śpiącą przy zapalonej lampce i z książką na poduszce, więc odłożyłem detektywistyczną lekturę na nocną szafkę i zgasiłem światło.
Przebrałem się w suche ciuchy i, z przyzwyczajenia, delikatnie zamknąłem za sobą drzwi. Zbiegłem po schodach i przystanąłem zaraz za rogiem ściany. Dyskretnie obserwowałem Anę; klęczała przed kominkiem i przeczesywała palcami wilgotne włosy. Po dzisiejszych rozmowach mogłem śmiało sobie powiedzieć, że pomimo rozłąki i niewyjaśnionych spraw, które powoli zamykaliśmy, nadal coś mnie z nią łączyło, coś, co zaczęło się dawno temu. Byłem dorosłym facetem, nie niepewnym siebie gówniarzem i potrafiłem już sprecyzować własne uczucia, a przede wszystkim nie bać się ich. Ana stała się dla mnie osobistym sukcesem. Dała mi szansę po tym, jak właściwie to ja ją zostawiłem tutaj samą i wyjechałem setki kilometrów dalej. Naprawdę chciałem to teraz naprawić i nadrobić stracony czas, ale wiązało się to również z tym, że oboje zaczęliśmy odkrywać o sobie rzeczy, o których nie mieliśmy pojęcia.
Myśl o tym, co wyznała na przystanku, nie dawała mi spokoju. Ana była w ciąży, straciła ją, a ja cholernie martwiłem się o okoliczności tej tragedii. Kim był ten facet? I mam nadzieję, że jej nie skrzywdził.
Postawiłem na stoliku miskę z chipsami i dwa gorące piwa, po czym według wcześniejszego pomysłu, włączyłem starą VHS z „Martwicą mózgu". Opadłem na sofę i przeprosiłem Anę za brak krewetek, ale straciłem wenę do kulinarnych popisów, co skomentowała przegryzieniem chipsa i uniesieniem kciuka.
Na ekranie pojawił się małpo-szczur, z którego jako dzieciaki mieliśmy totalny ubaw, że reżyser musiał brać dobry towar, by wpaść na pomysł skrzyżowania małpy ze szczurem.
Lubiłem te dobre wspomnienia, a kiedy mając obok siebie Anę, nabierały one trójwymiarowego obrazu.
– Boże, ten film jest chory. Przez ponad godzinę oglądasz fruwające sztuczne flaki i mózgi na wierzchu polane litrami chyba keczupu imitującego krew. Totalna przesada – zaśmiała się.
– Klasyka horroru lat dziewięćdziesiątych. Taki był trend.
– Czyli przestałam to rozumieć, bo jestem już na to za stara?
Uśmiechnąłem się i otworzyłem drugą paczkę chipsów.
– Można tak to ująć.
– No to chciałabym mieć znowu siedemnaście lat i cieszyć się z takich głupot jak na przykład ten film.
Sięgnąłem po pilota i ściszyłem dźwięki piły mechanicznej przecinającej brzuch.
– Też chciałbym się cofnąć, ale z innych względów.
Spojrzeliśmy na siebie w jednym momencie. O jak sobie teraz dziękowałem, że nie wpakowałem do ust tego cebulowego chipsa.
– Jakich?
– Przecież wiesz...
Ana splotła palce na moim barku i oparła podbródek.
– Co wiem? Że nie zwróciłeś na mnie wtedy uwagi, a przynajmniej nie tak jak chciałam?
Uśmiechnąłem się, wytrwale patrząc na scenę w filmie, gdzie małpo-szczur wgryzał się w rękę matki głównego bohatera. Ana idealnie odczytała moją sugestię. Czułem teraz takie emocje w brzuchu jakbym wjechał właśnie na szczyt największej kolejki górskiej świata i oczekiwał na stromy zjazd.
– Ana, to nie tak. Zwracałem uwagę, ale do całej reszty niestety zabierałem się jak pies do jeża. Zwyczajnie zawaliłem. Byłem gówniarzem, który po prostu nie umiał grać w te klocki.
CZYTASZ
Popioły Green Village
Mystery / ThrillerW 1998 roku społecznością Green Village wstrząsa wypadek, w wyniku którego Larry, syn pastora, zapada w śpiączkę. Ojciec bez wahania wskazuje winnego, przez co cała społeczność zwraca się przeciwko Alexowi Turnerowi. Nastolatek musi uciekać z rodzi...