Wróciliśmy do Stanów trzy dni przed Sylwestrem, albo jeden przed moimi urodzinami. Nie nastawiałam się jakoś bardzo na świętowanie, bo moje rodzeństwo chyba nawet o nich nie wiedziało. Z tego powodu bardzo zaskoczyło mnie to, że obudzili mnie Hailie, Will, Shane i Dylan śpiewając ,,Sto lat".
Vince pewnie siedział w gabinecie zapraciwany, o ile w ogóle był w domu. Co do Tony'ego... On po prostu traktuje mnie jak powietrze. Za każdym razem jest mi wtedy przykro, ale nauczyłam się już z nim trochę radzić. Zachowywać się jak lód (czyt. jak Vincent), nie nawiązywać kontaktu wzrokowego, nie rozmawiać i tak dalej.
Kiedy ujrzałam mały torcik bezowy natychmiastowo się uśmiechnęłam. Myślałam, że nie wiedzą o moich urodzinach, a przynoszą mi ulubione jedzenie. Jedynym błędem były świeczki. Numerki niby się zgadzały - 1 i 5, tylko w złej kolejności. Najwidoczniej według któregoś z moich braci mam piędziesiąć jeden lat.
- Kto do cholery ustawiał te świeczki? - zapytał Will zauważając błąd.
Dylan szybko postawił torcik na mojej szafce nocnej i zamienił je miejscami, a przy okazji prawie się poparzył. Zaśmiałam się i dmuchnęłam na świeczki z całej siły gasząc obydwie na raz. A wiecie, jakie było moje życzenie?Zażyczyłam sobie miłości. Żeby moje rodzeństwo mnie kochało, a ja kochała ich. Chociaż wiem, że jest to niemożliwe. Nie jestem wystarczająco dobra, żeby zasłużyć na miłość od niektórych osób. Mówię, rzecz jasna, o Tonym.
Chwilę później wszyscy wyszli z mojego pokoju, żebym mogła się ogarnąć. Wzięłam prysznic, ubrałam się, uczesałam i byłam gotowa do zejścia na dół, na śniadania. A przy stole siedział nie kto inny niż Tony. Wyjęłam z lodówki resztę makaronu, który był wczorajszym obiadem i odgrzałam go. Dlaczego miałabym nie zjeść obiadu na śniadanie? Usiadłam przy stole mając nadzieję, że ktoś przyjdzie i przerwie tą okropną ciszę, przez którą czułam się strasznie niezręcznie.
Moją wybawicielką została Hailie. Przywitała się z nami po czym podparła się rękami o stół patrząc na nas, jakbyśmy wyglądali conajmniej jak kosmici.
- Czy coś się stało? - zapytała się po dłuższej chwili.
Cóż, w końcu ktoś poza Shanem musiał się domyślić. Aż się dziwię, że stało się to dopiero po kilku dniach.
- Tak - odparł Tony, zanim zdążyłam się odezwać. Ciekawe, co takiego wymyślił - Nasza udawana siostra nie potrafii się pogodzić z tym, że cały świat jej nie uwielbia.Ała, zabolało. Udawana... Czyli jednak przy niektórych osobach nie warto się starać, bo to, żeby cię polubiły jest niemożliwe.
- Tony, co ty pierdolisz? - zdziwiła się Hailie.
Ja patrzyłam się na ziemię z obojętnym wyrazem twarzy, mimo, że w środku rozpaczliwie płakałam. Walczyłam ze sobą, żeby nie okazać żadnych emocji, więc nie odezwałam się słowem. Tony też siedział cicho.- No halo, Tony, Inez! - ponagliła nas Hailie, bo ani mi, ani mu nie spieszyło się do odpowiedzi - Mam zadzwonić do Vincenta, żebyście wytłumaczyli co się z wami dzieje jemu, czy odpowiadacie?
Ja w sumie i tak nie miałam co mówic, więc w dalszym ciągu wpatrywałam się w podłogę, jak w dzieło sztuki. Tony, aby pokazać, że go to nie obchodzi, wyjął telefon i zaczął coś w nim przeglądać.Moja siostra westchnęła i wyciągnęła z kieszeni komórkę. Myślałam, że mówiła o tym dzwonieniu tylko po to, żeby nas nastraszyć, a tu proszę, coś takiego. No trudno, Vince'a i tak nie ma w domu. Przez telefon będzie lepiej rozmawiać, niż na żywo, z tym jego lodowym spojrzeniem.
- Halo? - odezwała się Hailie, kiedy nasz najstarszy brat odebrał. Włączyła rozmowę na tryb głośnomówiący.
- Czy coś się stało? - zapytał Vincent.
- Nie, chociaż właściwie to tak. Chodzi o to, że Tony i Inez o coś się posprzeczali i nie reagują, kiedy się do nich mówi.
- Czy w domu przypadkiem nie ma Willa? Prosiłem, żeby nie dzwonić do mnie, gdy jestem w pracy. Do widzenia, Hailie - rzekł Vince i się rozłączył. Czyli jednak mi się upiekło?
![](https://img.wattpad.com/cover/371261679-288-k783465.jpg)
CZYTASZ
𝖦𝗐𝗂𝖺𝗓𝖽𝗄𝖺 | 𝖱𝗈𝖽𝗓𝗂𝗇𝖺 𝖬𝗈𝗇𝖾𝗍
Fanfiction[...] - Co ty się tak cieszysz? - zwrócił się do mnie Shane. - Bo mnie ze sobą wzięliście - odparłam. - Mielibyśmy pojechać bez ciebie? To by nie było to samo - uśmiechnął się do mnie starszy z bliźniaków. Przyciągnął mnie do siebie i objął rami...