Perspektywa Inez
Kim właściwie teraz jestem? Jak bardzo różnię się od swojej wersji sprzed roku? Przede wszystkim rok temu mieszkałam w Anglii z mamą, a teraz moja mama nie żyje, a ja mieszkam w Stanach z szóstką rodzeństwa. Rok temu byłam nieznana w szkole, dziś jestem prawie najpopularniejsza, a wszystko za sprawą mojego nazwiska. Rok temu przedstawiłabym się jako Inez Jones, mimo, że w dokumentach tak się nie nazywałam. W moim nowym życiu jestem Inez Monet i tylko ta wersja jest dopuszczalna. Rok temu byłam optymistką, patrzyłam a świat przez różowe okulary.
A teraz? Przez to, co równy miesiąc temu powiedział mi Tony, zmieniłam się i w tej kwesti. Bardzo zmienił się mój charakter, odkąd poznałam moje rodzeństwo. To wina otoczenia, a może ilości pieniędzy, czy też sławy? Wielokrotnie słyszałam, że jakiś youtuber zmienił się od tych własnie rzeczy, ale myślałam, że to zależy od człowieka. Dzisiaj wiem, że zmienienie swojego charakteru o sto osiemdziesiąt stopni dużo łatwiejsze, niż wielu ludziom się wydaje. Przykładem tego jestem ja i zdecydowanie mi się to nie podoba.
Co do mojego postanowienia, czyli unikania rodzeństwa, nie dało się w ogóle nie spotykać z kimkolwiek z tej szóstki, ale zminimalizowałam wpadanie na siebie jak najbardziej umiałam. Nawet mi to wychodziło. Widziałam się z bliźniakami i Hailie w drodze do szkoły, czasem mijałam ich pomiędzy lekcjami. Na Willa i Dylana często wpadałam podczas posiłków, bo oni najczęściej spędzali czas w salonie, a to pomieszczenie u nas w domu połączone jest z kuchnią i jadalnią. Vincenta spotykałam zdecydowanie najrzadziej, ale nie robiło mi to jakiejś wielkiej różnicy, bo zanim zaczęłam wszystkich unikać i tak widywałam go rzadko. On ma jakieś chore ilości pracy i spotkań. Ja właściwie nadal nie wiem, czym on i Will się zajmują, bo nikt nie chce mi powiedzieć. Robią jakieś wielkie tajemnice z prostych rzeczy.
Czy podoba mi się moje życie? Nie. Jestem zamknięta w złotej klatce i mimo tego, że mam dookoła bardzo wielu ludzi, to prawie nikt nie jest mi bliski. Chociaż może powinnam się cieszyć, skoro mam tyle drogich rzeczy? Ale to nie zastąpi mi rodziny. Westchnęłam. Ostatnio dość często łapię się na podobnych przemyśleniach, kiedy miałam coś zrobić. Na przykład tym razem chciałam przeczytać książkę, zamiast tego siedzę i myślę o tych samych rzeczach, o których myślałam z pięć razy w ciągu ostatniego tygodnia.
Chwilę mi zajęło zorientowanie się, że ktoś do mnie dzwoni. Spojrzałam na wyświetlacz, była to Violet. Ostatnio często do mnie wydzwaniała, a ja ignorowałam te połączenia. Razem z przekonaniem, że moje rodzeństwo mnie tu nie chce, nabyłam też przekonanie, że Violet wcale mnie nie lubi. Stwierdziłam, że tym razem odbiorę, bo była niedziela, a ja nie miałam z nią kontaktu od poniedziałku, więc mogło się coś stać.
- Halo? - odezwałam się wypranym z emocji głosem.
- Czemu nie odbierasz ode mnie od tygodnia? - zapytała dziewczyna. Po jej głosie było słychać, że jest zdenerwowana.
- No wiesz... Ja... - co ja jej właściwie miałabym powiedzieć?
- Dlaczego mnie ignorujesz?! - krzyknęła, aż musiałam odsunąć telefon od ucha - Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami!Chwila, czy Violet właśnie nazwała mnie swoją przyjaciółką? Usłyszałam to słowo w odniwsieniu do mnie pierwszy raz od miesięcy, o ile nie od lat.
- No halo, Inez! - wyrwała mnie z zamyślenia moja ,,przyjaciółka" - Możesz mi w końcu powiedzieć, co jest ze mną, a raczej z tobą nie tak?! Co ja ci niby zrobiłam, że nagle przestajesz się mną interesować? - dokończyła płaczliwym głosem.
Nie sądziłam, że mogłam ją tak zranić.- No bo... - ja nawet nie mam żadnego argumentu. Wyżaliłam się Violet, kiedy pokłóciłam się z Tonym, ale o moim odaunięciu się od ludzi nie wiedziała. Nikt nie wiedział.
- Ty nawet, kurwa, nie masz argumentu! Jak możesz być taka... fałszywa! Zaczęłaś ze mną gadać tylko dlatego, że święta siostrzyczka Monetów nie może siedzieć sama! Jak możesz mi to robić?! - wykrzyczała do słuchawki telefonu Violet.
CZYTASZ
𝖦𝗐𝗂𝖺𝗓𝖽𝗄𝖺 | 𝖱𝗈𝖽𝗓𝗂𝗇𝖺 𝖬𝗈𝗇𝖾𝗍
Fanfikce[...] - Co ty się tak cieszysz? - zwrócił się do mnie Shane. - Bo mnie ze sobą wzięliście - odparłam. - Mielibyśmy pojechać bez ciebie? To by nie było to samo - uśmiechnął się do mnie starszy z bliźniaków. Przyciągnął mnie do siebie i objął rami...