16 - 𝖡𝖾̨𝖽𝗓𝗂𝖾 𝗅𝖾𝗉𝗂𝖾𝗃

192 9 2
                                    

Perspektywa Inez

W słuchawce mojego telefonu znowu wybrzmiał dźwięk ,,Poczta głosowa. Zostaw wiadomość po uszłyszeniu sygnału". Słyszę tą formułkę chyba trzydziesty raz w tygodniu, a jest sobota. Z westchnieniem wybrałam numer jeszcze raz. Tym razem po kilku sekundach Violet, do której próbowałam się dodzwonić od tygodnia odebrała.

- Czego - odezwała się niezbyt miło moja była przyjaciółka. W sumie to sobie na to zasłużyłam.
- Czemu ode mnie nie odbierałaś? - zapytałam smutnym głosem. Na prawdę było mi cholernie smutno, że zepsułam naszą przyjaźń.
- A myślisz, że chciałabym z tobą rozmawiać?
- No nie - stwierdziłam ze smutkiem.
- Mam lepsze pytanie. Po co ty w ogóle dzwonisz?
- Nie wiem - odparłam zgodnie z prawdą - Chyba żeby przeprosić - dodałam.
- Spierdalaj - zaśmiała się do słuchawki Violet i zakończyła połączenie.

Już miałam odłożyć telefon, ale usłyszałam jego dzwonek jeszcze raz. Nawet już nie patrząc kto do mnie
dzwoni odebrałam.
- I wiesz co?! - krzyknęła... Violet? Eh... Po co jeszcze mnie dobija? - Nienawidzę cię! Nie spodziewałabym się, że okażesz się taką szmatą...

Rozłączyłam się. Po prostu nie mogłam słuchać, jak moja kiedyś najbliższa spoza rodziny osoba mówi do mnie takie rzeczy. I do tego ma rację. Dlaczego my się w ogóle pokłóciłyśmy...?

O nie. Jak mogłam wpaść na taki głupi pomysł, żeby ignorować moich bliskich... Myślałam, że wyjdzie im to na dobre, ale przecież wyciągali mnie na miasto, przychodzili rozmawiać, nawet Violet do mnie wydzwaniała. To nie oni nie chcieli spędzać ze mną czasu, ale ja z nimi... Co ja zrobiłam...

- Dylan!!! - wydarłam się do pierwszej osoby, która przyszła mi do głowy i aktualnie przebywała w domu. Długo nie musiałam na niego czekać, bo przybiegł do mojego pokoju już po trzydziestu sekundach.
- Co jest? - zapytał zmartwiony. W sumie to nawet słodkie, że się tak martwi.
- Nic - uspokoiłam go - Robimy coś?
- To mnie tak nie strasz! Ale co ty niby chcesz robić?
- Chodź pograć na konsoli - pierwsza aktywność o której pomyślałam.
- W tą nudną gierkę? Nie ma mowy! - jakiś czas temu Will kupił mi grę, którą Dylan i Tony uważali za okropnie nudną. Zazwyczaj grałam w nią z Shanem, bo on jako jedyny się na to zgadzał, ale Dylana też jakoś zmuszę.
- No proszę - zrobiłam maślane oczka.
- Ugh, no niech ci będzie - zgodził się chłopak.

Rozsiedliśmy się na kanapie z chipsami i colą. Zazwyczaj odżywiałam się zdrowo, ale raz na jakiś czas mogę sobie pozwolić. Byleby Will nie zauważył, hah. Zaczęliśmy grać w tą moją gierkę, ale Dylan nie byłby sobą gdyby nie stwierdził, że jednak nie chce grać. Dlatego uległam i zgodziłam się na jakieś wyścigi samochodami, które rzekomo istnieją na prawdę, a ja nigdy w życiu nie słyszałam ich nazwy.

Jakoś tak wyszło, że po godzinie dołączyli do nas Hailie i Shane, po połowie kolejnej Will i Tony, a Vincent to już nawet nie wiem kiedy się tam pojawił. Zamiast gry włączyliśmy film, który okazał się strasznie tandetny, więc Shane z Dylanem dostali zakaz wybierania tego, co oglądamy.
- Ale skąd miałem wiedzieć, że jest taki chujowy? - awanturował się Dylan.
- Bo istnieje coś takiego jak opinie. Przeliterować? O - p - i - n - i - e - odpowiedziała Hailie. W sumie ciężko się z nią nie zgodzić.
- Dylan słownictwo, Hailie zachowuj się, a Inez do gabinetu.

Upomnienie tej pierwszej dwójki rozumiem, ale co zrobiłam ja? Jeszcze nie do biblioteki, ale do gabinetu. To trochę jakby poziom wyżej... już tak myślę przez tą grę Dylana.
- Ale co ja...
- Bez dyskusji, zapraszam za mną - Vincent zgromił mnie spojrzeniem, które wyraźnie przekazało mi, że lepiej się nie odzywać.

Idąc tym korytarzem czułam się chyba jeszcze bardziej niepewnie niż ostatnio. Jako że szłam z Vincentem, na pewno nikt już nie pomyli mnie z intruzem, ale ciężko iść na rozmowę z człowiekiem, który zawsze ma rację. Chociaż z drugiej strony może to być monolog na temat mojego zachowania, nie wiem, może oceny? Gdybym przynajmniej wiedziała po co w ogóle tam idę...

𝖦𝗐𝗂𝖺𝗓𝖽𝗄𝖺 | 𝖱𝗈𝖽𝗓𝗂𝗇𝖺 𝖬𝗈𝗇𝖾𝗍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz