2 - 𝖢𝖺ł𝗄𝗂𝖾𝗆 𝗌𝗓𝗒𝖻𝗄𝗈

322 13 9
                                    

Następnego dnia obudziłam się około ósmej. Strasznie nie chciało mi się wstawać, ale czułam, że nie wypada spać za długo, więc wzięłam prysznic, ubrałam się, uczesałam i zeszłam na dół. Spotkałam tam Willa, króry chyba wrócił z jakiegoś treningu i robił sobie koktajl. Starsza kobieta, którą wczoraj już widziałam krzątała się po kuchni, a tak w ogóle nazywała się Eugenie. Prosiła, żeby tak na siebie mówić. Eugenie zapytała się, co chcę zjeść na śniadanie, a ja się zdziwiłam, bo z jakiej to racji ona ma mi je przygotować? Grzecznie odmówiłam, ale ona zapewniła mnie, że to jej praca, więc to zrobi. Wiedząc, że protestowanie nie ma sensu, poprosiłam o tosty. Spodziewałam się normalnej kanapki z serem wyjętej z opiekacza, ale takich tostów nie jadłam jeszcze nigdy. Było na nich mnóstwo świeżych warzyw i jajko, i właściwie wszystko, czym można było się zachwycać jedząc tosty. Dawno nie jadłam tak dobrego śniadania. Podziękowałam Eugenie chyba z dziesięć razy, dopóki na dół nie zszedł Dylan. Czyli ten, który wczoraj patrzył na to co jem. Nie mogłam liczyć na Willa, bo ten już zdążył się ulotnić z kuchni. Dylan spojrzał na mnie spod zmarszczonych brwi, jakby zapomniał, że tutaj mieszkam. Następnie popatrzył na mój pusty już talerz, który właśnie trzymałam w ręce.
- Zjadłaś coś? - zapytał.
- Tak - odparłam zestresowana.
- Tak? - skierował się do Eugenie.
- Tak, oczywiście - potwierdziła moje słowa kobieta.
- Pilnuj jej, Eugenie. Ja też będę cię pilnował.
- Nie sądzę, żeby była taka potrzeba - stwierdziła kobieta. A ja nawet nie wiedziałam, o co im chodzi.

Później czmychnęłam do swojego pokoju, bo nie chciałam spotkać żadnego z braci. Z resztą wizja spotkania Hailie też mi się nie uśmiechała. Ale najwyraźniej moje ,,nie chcę" nie starczyło, bo po kilku minutach Will zapukał do moich drzwi. Nie mając wyboru pozwoliłam mu wejść.
- Cześć, Inez. Jak tam się czujesz?
- Dobrze - sama nie wiem, czy to była prawda. Czułam się tak nijako.
- Podobno Dylan nie daje ci żyć - powiedział.
- Nie no, bez przesady.
- Ale chciałem ci powiedzieć, że on jest trochę uprzedzony co do twojego jedzenia przez Hailie. Wolałbym, żebyś z nią o tym rozmawiała, nie ze mną. Po prostu nie próbuj się głodzić, bo zaburzenia odżywiania to poważna sprawa. Okej? - wytłumaczył. Ale chwila, Hailie miała zaburzenia odżywiania? Chociaż wolałabym mieć spokój i siedzieć sama, postanowiłam, że później ją o to zapytam.
- Dziękuję - podziękowałam Willowi. Na szczęście nie muszę się martwić, że jem za dużo.

Kilka następnych godzin przesiedziałam w pokoju rysując i słuchając muzyki. Gdy nadeszła pora obiadu zeszłam na dół punktualnie. Przy stole brakowało tylko bliźniaków i Hailie. Will i Vincent byli w koszulach. Kurcze, co oni mają z tymi koszulami? Ja też mam się tak ubierać? Na szczęście Dylan i jak się okazało później też Shane, Tony i Hailie byli ubrani luźno. Właściwie to obiad nie był ciekawy, chłopaki chyba nie są zbyt rozmowni. Dylan cały czas uparcie wpatrywał się w mój talerz, mimo tego, że Will wysyłał mu mordercze spojrzenia. W sumie to mi było wszystko jedno, bo nie mam żadnych problemów z jedzeniem.

Po obiedzie zapukałam do sypialni Hailie. Wpuściła mnie i zapytała, czy czegoś potrzebuję.
- Chciałam tylko zapytać... czy mogę iść do biblioteki? - nie wiem, skąd wzięłam to pytanie. W każdym razie mogłabym coś poczytać - Wiesz, żeby coś poczytać.
- Tak, jasne. Chodź sobie gdzie chcesz. Tylko nie do skrzydła pracowniczego. A jak chcesz to mam kilka książek do polecenia.
- Okej, dzięki.
- Myślałam, że oszaleję na tym obiedzie - powiedziała.
- Co?
- Ten Dylan, jak on się patrzy na ciebie... Ja wiem, że to niby moja wina, ale on jest jakiś walnięty!
- Czemu twoja wina? - no ja nie widzę jej winy w tym, że jej, przepraszam, nasz brat jest głupi.
- No bo ja jak tu do nich przyjechałam miałam mały problem z jedzeniem... Nigdy nie zapomnę jak jadłam lody tak długo, że się roztopiły, a Shane dał mi słomkę i powiedział, że mam shake'a. Oni naprawdę są kochani, po prostu muszą cię poznać.
- Wiesz jak się zdziwiłam, jak się dowiedziałam, że miałaś tak samo jak ja? - wtrąciłam.
- Moja mama też miała wypadek. Ale dziwne, miałam siostrę w Anglii a nawet o tym nie wiedziałam.

𝖦𝗐𝗂𝖺𝗓𝖽𝗄𝖺 | 𝖱𝗈𝖽𝗓𝗂𝗇𝖺 𝖬𝗈𝗇𝖾𝗍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz