Madison od kilku dni nie mogła skupić się na zajęciach. Mimo że próbowała udawać, że wszystko jest w porządku, jej myśli nieustannie krążyły wokół Regulusa. Od ich ostatniej rozmowy, podczas której wyraźnie odtrącił ją w sposób, który zranił ją bardziej niż cokolwiek innego, nie mogła go nigdzie dostrzec. Z początku myślała, że może unika jej celowo, próbując wywołać w niej jeszcze większy ból, ale z każdym kolejnym dniem jej niepokój rósł.
Madison nie widziała Regulusa ani na zajęciach, ani na korytarzach, ani nawet w bibliotece, gdzie zwykle spędzał sporo czasu. Czuła narastający lęk, który odbierał jej spokój. Zaczęła szukać go na przerwach, pytając wspólnych znajomych, czy go widzieli, ale każdy odpowiadał to samo: Regulusa nie było nigdzie widać.
Siedząc w dormitorium, próbowała zająć się nauką, ale wciąż wracała do myśli o Regulusie. Czy coś mogło się mu stać? Może ta cała sytuacja, którą próbowali zignorować, była poważniejsza, niż przypuszczała. A może miało to związek z tym, o czym wspominał jej wcześniej — o czarnej magii, która coraz bardziej wciągała go w mroczny świat, z którego nie było łatwego wyjścia.
Madison starała się ignorować najgorsze myśli, ale każda godzina spędzona w niepewności była dla niej prawdziwą torturą. Zastanawiała się, czy powinna zwrócić się do kogoś po pomoc, ale obawiała się, że jeśli zrobi to pochopnie, mogłaby go jeszcze bardziej zranić. W końcu, po tylu nieudanych próbach dotarcia do Regulusa, poczuła się kompletnie bezsilna. W głębi duszy pragnęła tylko jednej rzeczy — zobaczyć go i dowiedzieć się, co się z nim dzieje.
~ . ~
Madison nie miała już sił na kolejne rozmowy o swoich zmartwieniach, ale kiedy Marlene złapała ją na jednym z opustoszałych korytarzy, poczuła, że nie ma już wyboru. Syriusz musiał powiedzieć jej siostrze o tym, jak znalazł Madison zapłakaną kilka dni temu, po tym jak Regulus brutalnie zakończył ich relację na wieży. Marlene nie odpuszczała i Madison wiedziała, że prędzej czy później będzie musiała jej wszystko wyznać.
– Mad, co się dzieje? – Marlene zaczęła rozmowę z troską w głosie, łapiąc Madison za rękę i patrząc na nią zmartwionymi oczami. – Syriusz powiedział mi, że znalazł cię w fatalnym stanie. Coś musiało się wydarzyć. To przez Regulusa, prawda?
Madison westchnęła ciężko i spuściła wzrok. Nie chciała się w to wszystko wgłębiać, ale z każdą sekundą czuła, jak ciężar, który nosiła w sobie, staje się coraz bardziej nie do zniesienia.
– Tak, to przez Regulusa – przyznała cicho, przełykając gulę w gardle. – Na wieży... Powiedział mi, że to koniec. Zakończył wszystko między nami. Był taki... zimny, okrutny.
Marlene przyciągnęła ją bliżej, obejmując ramieniem. Wiedziała, że Mad miała słabość do Regulusa, i choć z początku była sceptyczna, z czasem zrozumiała, że dla jej siostry ta relacja znaczyła naprawdę wiele.
– Mad, on nie jest wart twoich łez – powiedziała, starając się ją pocieszyć, choć czuła, że jej słowa brzmią pusto. – Może to i lepiej, że teraz to skończył, zanim... zanim mogłoby być gorzej.
Madison pokręciła głową, odrywając się od Marlene. Jej siostra nie rozumiała. To nie było takie proste.
– Ale on zniknął, Marlene – głos Madison drżał od tłumionego płaczu. – Nie widziałam go od tamtej nocy. Nie ma go na zajęciach, ani nigdzie indziej. Martwię się, że coś się stało... On mówił mi wcześniej o czarnej magii, o jakichś niebezpiecznych rzeczach. Co jeśli... – nie dokończyła. Myśl była zbyt przerażająca, by ją wypowiedzieć.
Marlene zmarszczyła brwi, czując narastający niepokój. Jeśli Regulus faktycznie wplątał się w coś niebezpiecznego, sytuacja była o wiele poważniejsza, niż początkowo myślała.
CZYTASZ
McKinnon | MARAUDERS | REGULUS BLACK
FanfictionPo nadejściu strasznych dla czarodziei czasów, czyli pojawienia się Czarnego Pana oraz jego armii Śmierciożerców, Albus Dumbledor tworzy Zakon Feniksa. Angażuje w to grupę najlepszych oraz najbardziej utalentowanych uczniów Hogwartu. W tym samym cz...