Regulus Black siedział w swym pokoju, wertując strony książki. Otaczał go szum rozmów innych współlokatorów, jednak zawieszony w historii, zapominał o otaczającej go rzeczywistości. Słowa wymieniane na początku utraciły swą istotność w obliczu zagłębiania się w treść.
- Niewiarygodne, Black! Wróć do teraźniejszości! Rozmawiamy tu! - nagle przerwał mu Ivan Rosier, wymachując rękami przed jego twarzą.
Podnosząc oczy spomiędzy kart, Black wzdychnął lekko i odpowiedział przytakująco na uwagę kolegi. Zdawał sobie sprawę, że minęły pewnie już chwile, odkąd z nim rozmawiali, lecz zawładnęła nim powieść na tyle, że przesunęła innych na dalszy plan. Evan to dostrzegł, wydając z siebie tylko zdenerwowane westchnienie, musząc powtarzać swoje słowa.
- Nieważne, nie będę się wdawał w szczegóły, Black. Nie słuchałeś, to już twój kłopot - oznajmił z irytacją w głosie.
"Dobra, mów o co chodzi" - przerwał mu Regulus. Czuł więcej zniecierpliwienia niż urazy wobec tonu Rosier'a.Ivan wytłumaczył sytuację - zwołanie zgromadzenia obok boiska w nocy. Musieli omówić kilka kwestii prywatnie. Rozpoczął również temat nadchodzącego meczu. "Mocno się skup, Black. Liczymy na ciebie" - podkreślił.
- Oczywiście, gotowy i skoncentrowany - odpowiedział Regulus, odłożywszy książkę na poduszkę.
Słowo "mecz" zapaliło iskrę wśród współlokatorów, którzy zaczęli zachowywać się jak wirujący tornado. Szum, skoki, uściski ramion i radość wypełniły przestrzeń. Regulus wiedział, że to nieuniknione, więc szybko uciekł do łazienki, aby odpocząć od tej naglącej energii. Nim wyszedł, spojrzał na chwilę w stronę Rosier'a. W jego spojrzeniu dostrzegł coś nowego - podniecenie i niemal okrutną pewność siebie. Uśmiech, jaki pojawił się na twarzy Ivana, mógłby sprowokować dreszcze. To był mrok, którego wcześniej nie zauważał. Widział go drzemiącego w Rosierze, ale teraz stał się on rzeczywisty i palący.
Regulus wyjrzał na kran i zaczął ciężko oddychać, nieco zdyszany. Potem spojrzał w lustro. Zobaczył swe odbicie, ale nie rozpoznawał w nim samego siebie. Skierował na siebie pełne spojrzenie, głęboko wpatrując się w swoje oczy. "To to, czego chciałem, czego pragnąłem" - powtórzył w myślach, starając się odsunąć niepewność, która go ogarniała od czasu, gdy przyłączył się do Czarnego Pana.
Stopniowo zacisnął szczękę, aż w końcu puścił wodze emocjom i z całej siły uderzył pięścią w umywalkę. W chwilę potem, uczucie ulgi wypełniło go. Spojrzał znów w lustro, a tym razem zobaczył, że to on tam jest. Niepewność była wciąż obecna, ale wiedział, że potrafi pokonać te wątpliwości, by stać się tym, kim pragnął być.
~ . ~
Trybuny rozbrzmiewały od okrzyków, wykrzykiwanych imion zawodników i wzajemnych wyzwisk uczniów. Napięcie w powietrzu było namacalne, a emocje towarzyszące meczowi quidditcha były porównywalne tylko z burzą w pełnym rozmachu. Było to coś, czego od dawna nie doświadczono.
CZYTASZ
McKinnon | MARAUDERS | REGULUS BLACK
FanficPo nadejściu strasznych dla czarodziei czasów, czyli pojawienia się Czarnego Pana oraz jego armii Śmierciożerców, Albus Dumbledor tworzy Zakon Feniksa. Angażuje w to grupę najlepszych oraz najbardziej utalentowanych uczniów Hogwartu. W tym samym cz...