Rozdział 23

67 5 6
                                    

Regulus Black siedział w swym pokoju, wertując strony książki. Otaczał go szum rozmów innych współlokatorów, jednak zawieszony w historii, zapominał o otaczającej go rzeczywistości. Słowa wymieniane na początku utraciły swą istotność w obliczu zagłębiania się w treść.

- Niewiarygodne, Black! Wróć do teraźniejszości! Rozmawiamy tu! - nagle przerwał mu Ivan Rosier, wymachując rękami przed jego twarzą.

Podnosząc oczy spomiędzy kart, Black wzdychnął lekko i odpowiedział przytakująco na uwagę kolegi. Zdawał sobie sprawę, że minęły pewnie już chwile, odkąd z nim rozmawiali, lecz zawładnęła nim powieść na tyle, że przesunęła innych na dalszy plan. Evan to dostrzegł, wydając z siebie tylko zdenerwowane westchnienie, musząc powtarzać swoje słowa.

- Nieważne, nie będę się wdawał w szczegóły, Black. Nie słuchałeś, to już twój kłopot - oznajmił z irytacją w głosie.
"Dobra, mów o co chodzi" - przerwał mu Regulus. Czuł więcej zniecierpliwienia niż urazy wobec tonu Rosier'a.

Ivan wytłumaczył sytuację - zwołanie zgromadzenia obok boiska w nocy. Musieli omówić kilka kwestii prywatnie. Rozpoczął również temat nadchodzącego meczu. "Mocno się skup, Black. Liczymy na ciebie" - podkreślił.

- Oczywiście, gotowy i skoncentrowany - odpowiedział Regulus, odłożywszy książkę na poduszkę.

Słowo "mecz" zapaliło iskrę wśród współlokatorów, którzy zaczęli zachowywać się jak wirujący tornado. Szum, skoki, uściski ramion i radość wypełniły przestrzeń. Regulus wiedział, że to nieuniknione, więc szybko uciekł do łazienki, aby odpocząć od tej naglącej energii. Nim wyszedł, spojrzał na chwilę w stronę Rosier'a. W jego spojrzeniu dostrzegł coś nowego - podniecenie i niemal okrutną pewność siebie. Uśmiech, jaki pojawił się na twarzy Ivana, mógłby sprowokować dreszcze. To był mrok, którego wcześniej nie zauważał. Widział go drzemiącego w Rosierze, ale teraz stał się on rzeczywisty i palący.

Regulus wyjrzał na kran i zaczął ciężko oddychać, nieco zdyszany. Potem spojrzał w lustro. Zobaczył swe odbicie, ale nie rozpoznawał w nim samego siebie. Skierował na siebie pełne spojrzenie, głęboko wpatrując się w swoje oczy. "To to, czego chciałem, czego pragnąłem" - powtórzył w myślach, starając się odsunąć niepewność, która go ogarniała od czasu, gdy przyłączył się do Czarnego Pana.

Stopniowo zacisnął szczękę, aż w końcu puścił wodze emocjom i z całej siły uderzył pięścią w umywalkę. W chwilę potem, uczucie ulgi wypełniło go. Spojrzał znów w lustro, a tym razem zobaczył, że to on tam jest. Niepewność była wciąż obecna, ale wiedział, że potrafi pokonać te wątpliwości, by stać się tym, kim pragnął być.

 Niepewność była wciąż obecna, ale wiedział, że potrafi pokonać te wątpliwości, by stać się tym, kim pragnął być

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

~ . ~

Trybuny rozbrzmiewały od okrzyków, wykrzykiwanych imion zawodników i wzajemnych wyzwisk uczniów. Napięcie w powietrzu było namacalne, a emocje towarzyszące meczowi quidditcha były porównywalne tylko z burzą w pełnym rozmachu. Było to coś, czego od dawna nie doświadczono.

McKinnon | MARAUDERS | REGULUS BLACKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz